Strona 1 z 12

Umierający kot - obie kicie URATOWANE!

PostNapisane: Pon lip 05, 2004 21:25
przez kulka
Witajcie ponownie,

Skoro napisałam pierwszego posta - to z rozpędu piszę kolejnego.

Jest bardzo, bardzo potrzebna pomoc dwóm kociakom z wrocławskiego schroniska.

Tydzień temu kobieta w ciąży przyniosła dwie piękne kotki (przypominaące wyglądem koty egzotyczne). Ok. 2 lat.
Przyniosła je dlatego, że jest w ciąży, a lekarz kazał pozbyc sie wszystkich kotów z domu :(
Obie kotki - zwłaszcza jedna, wpadły w straszliwą depresję.
Nic nie jedzą, nie piją, tylko patrzą tępo przed siebie - jedna z nich zaczęła wymiotować śliną. Koty z przepięknych pluszaków przemieniają się w oczach :!: w strzępek zniszczonego futra !!

Koty tydzień temu wyglądały tak:
http://net.domena.pl/~wozik/schronisko/schronisko1/

dzisiaj wyglądają tak:
http://net.domena.pl/~wozik/schronisko/schronisko2/ :!: :!: :!:

W dotyku są jak półmartwe zimne ciałko..

Szukam dla nich domu - chociażby zastepczego, domu na chwilę, na czas szukania nowych właścicieli, jakiegoś azylu i to jak najszybciej :!:

Jeżeli jak najszybciej nie opuszczą schroniskowej klatki - będzie po nich.

Niekoniecznie we Wrocławiu, jeżeli trzeba byłoby je gdzieś podrzucić - jest taka możliwość.

Iwona

PostNapisane: Pon lip 05, 2004 21:36
przez kiwi
Cześć,
czy ktoś te koty badał?
objawy są jak u Kolinki, która już nie żyje:(. Też kocie- tylko takie 6 tygodniowe z tego samego schroniska. Obawiam się, że to nie tęsknota a choroba raczej. Zimne ciałko to oznaka bardzo niskiej temperatury, która niestety niczego dobrego nie wróży.
Czy ktoś je badał? Dominika? Dr Rak może dr Nowak?
Boję się, że to jakieś paskudztwo lata po samym schronisku.
Domy zastępcze tak ale bez kota!!!
Czy masz stały kontakt z kimś od nich?
Spróbuję tam jutro zadzwonić do p.Małgosi.
Jak będziesz mieć wieści to pisz na pw też.
Kiwi

PostNapisane: Pon lip 05, 2004 21:48
przez kulka
Tak - badali je. Podawali leki. Koty poza straszliwą depresją, nie mają żadnych innych objawów choroby.
Zimne ciałko - to w ich przypadku raczej objaw straszliwego wycieńczenia - nie jedzą i nie piją :( Aczkolwiek niczego nie da sie wykluczyc - zwłaszcza w sytuacji gdy w tykim stanie, ich odporność jest bardzo osłabiona. Tym bardziej trzeba je zabrać (najlepiej do domu bez małych kotów) póki nie jest za późno.
kiwi pisze:objawy są jak u Kolinki, która już nie żyje:(


Słyszałam o Twojej kici - bardzo mi przykro:( Była przesłodka.

kiwi pisze:Czy masz stały kontakt z kimś od nich?

Tak - jestem tam coddziennie. I właśnie z p. Małgosią mam kontakt.
Zadzwoń do niej jutro jak mozesz.

PostNapisane: Pon lip 05, 2004 22:08
przez Puchatek
Swoją to dziwne jezeli ta kobieta jest w ciąży, a z kotami miała kontakt dłuższy czas, co więcej jeśli w dzieciństwie bawiła się kiedykolwiek w publicznej piaskownicy to zetknęła się z większaścią chorób przenoszonych przez koty. Sądze, że u osoby z noramlnaą odpornością ryzyko chorby odzwierzęcej zagrażającej ciąży jest znikome. Oczywiście zawsze pozostaje margines w którym mieszczą się wszystkie wyjątki, ale w końcu lekarz powinien poptrzeć na tę sytuację trochę szerzej, w końcu jak ta kobieta miała dwa koty o trochę musiała je lubieć.

PostNapisane: Pon lip 05, 2004 22:37
przez moni_citroni
Niestety wiekszosc lekarzy zaleca wyrzucenie kotow, tak na wszelki wypadek :?
Gdy moj Tz dostal jakiejs wysypki i kupowalam dla niego leki, znajoma aptekarka stwierdzila, ze trzeba wywalic kota...
Dla wielu osob lekarz i pani magister to wyrocznie :roll:

A kobieta widocznie nie kochala tych kotow, skoro oddala je do schroniska i pozwala im umrzec. Kiedys za to zaplaci :?

PostNapisane: Pon lip 05, 2004 22:49
przez miki
up! oby się udało uratować koteczki!

PostNapisane: Wto lip 06, 2004 0:04
przez Gringo
Pewnie lekarz miał na myśli zwyczajnie, toksoplazmozę a wystarczyłoby zrobić kotom badanie i nie byłoby całej tej przykrej sprawy. Może ktoś kto ma namiary właścicielki powinien sie z nią skontaktować w celu wyjaśnienia... Tak nie może być!!!!!

PostNapisane: Wto lip 06, 2004 1:24
przez sabianka
Gringo pisze:Pewnie lekarz miał na myśli zwyczajnie, toksoplazmozę a wystarczyłoby zrobić kotom badanie i nie byłoby całej tej przykrej sprawy. Może ktoś kto ma namiary właścicielki powinien sie z nią skontaktować w celu wyjaśnienia... Tak nie może być!!!!!


Jeśli tak łatwo przyszło jej oddanie ich to nie wiem czy jest sens próbować. Dla mnie jeśli człowiek potrafi tak po prostu oddać zwierzaka to znaczy, że go najzwyczajnie nie kocha i jest mu obojętny jego los :roll:

PostNapisane: Wto lip 06, 2004 4:57
przez eBuszka
Co za paranoja!
Niechże kobiety w ciąży robią badanie na toxo zaraz po dwóch kreskach na teście!! A co świadomsze niech robią zanim zaciążą!!! :evil:
Skoro ona ma koty od twóch lat, to bardzo prawdopodobne, że przeszła już toxo i jest odporna (wiem to z własnego doświadczenia i chyba jednak tak jest częściaj niż rzadziej... :evil: wrrrrr...). Przecież wystarczy zrobić jedno badanie?!!
O rany!
Napiszę do znajomych we Wrocławiu. Może...
eB.

PostNapisane: Wto lip 06, 2004 7:02
przez dagah
Ale ludzie to sa dziwni...... 8O

Re: Umierający kot - pilnie potrzebna POMOC

PostNapisane: Wto lip 06, 2004 7:18
przez carmella
kulka pisze:Tydzień temu kobieta w ciąży przyniosła dwie piękne kotki (przypominaące wyglądem koty egzotyczne). Ok. 2 lat.
Przyniosła je dlatego, że jest w ciąży, a lekarz kazał pozbyc sie wszystkich kotów z domu :(
Iwona


Niektorzy ludzie sa glupi !!
Za koteczki ^^^

PostNapisane: Wto lip 06, 2004 7:23
przez kiwi
Czy wiadomo czy te koteczki dostają kroplówkę? Jeśli nie jedzą i nie piją to.. sami wiecie jakie są szanse na ratowanie ich!!!!
Jak długo to trwa?
Sorry, że tyle pytam ale sytuacja zbyt bardzo podobna jest do tego co sama przeżywałam niedawno z Kolinusią.
CZy wiadomo co im podawali?

PostNapisane: Wto lip 06, 2004 7:23
przez Blue
sabianka pisze:Jeśli tak łatwo przyszło jej oddanie ich to nie wiem czy jest sens próbować. Dla mnie jeśli człowiek potrafi tak po prostu oddać zwierzaka to znaczy, że go najzwyczajnie nie kocha i jest mu obojętny jego los :roll:


To chyba nie do konca tak jest.
Tez wczesniej myslalam w ten posob - ale poznalam ostatnio sporo osob, kobiet - ktore znajdowaly sie w podobnej sytuacji.
My mamy internet, ksiazki, duzo sie o tym rozmawia w pewnych kregach.
A nie kazdy ma do nich dostep.
Sa kobiety z malych miast, wsi, czy raczej pochodzace z pewnych srodowisk w ktorych istnieja pewne schematy.
I kobieta zachodzi w ciaze. Idzie z mezem do lekarza, czesto jdynego w okolicy (a przeciez co drugi lekarz jak uslyszy o kocie u kobiety w ciazy to wiadomo co mowi), a ten kaze stanowczo kota sie pozbyc bo: toxo, bo udusi dziecko, bo przenosi choroby. I sie zaczyna. Milosc matki do nienarodzonego jeszcze dziecka, chec wyeliminowania kazdego zagrozenia, presja meza, rodziny, znajomych, zle samopoczucie.
No a na drugiej szali wagi - nieszczesny kot.
I tak do konca trudno jednoznacznie negatywnie ocenic kobiete ktora w wyniku tego wszystkiego kota oddaje.

Nie pisze oczywiscie o przypadkach w ktorych to sama kobieta ma gdzies kota i ciaza jest pierwsza lepsza okazja by sie go i klopotu pozbyc.

PostNapisane: Wto lip 06, 2004 7:33
przez raxneta
Ja też nie rozumiem takich ludzi, bo jak dziecko sięznudzi (np po 2-ch latach) to co też odda do schroniska??
Ludzie są podli :(

PostNapisane: Wto lip 06, 2004 7:49
przez Bomba
Ja q nie powiem , czego zycze tej zaje ........ , boby mnie wy....... z forum .