A w interesie ruch, jak to jesienią ...
W natłoku zajęć zapomniałam o rocznicy śmierci Babci Novej, mojej tymczaski paliatywnej ... Babunia odeszła razem z latem zeszłego roku
. A dziś odszedł pieluchowy Supełek, o którego walczyła Hania66
Ja mam kolejne wyzwanie - zaczęła się w poniedziałek, kiedy borykałam się z deszczem i migreną. Marlena, która latem wiozła klatkę łapkę na budce spacerówki, zaalarmowała, że pod maską auta pod jej oknem siedzi kociak. Zanim się pozbierałam z odsieczą i sprzętem, Sąsiedzka Ekipa Ratunkowa złapała maleństwo do transportera. Z opisu wiedziałam że dziewczynka
Ale jak wiadomo odłowienie o tej porze roku to łatwiejsza część. Co dalej? Do weta też spoko, ale DT? Możemy od biedy upchnąć, o ile będzie ujemna, ale to dalekie od ideału rozwiązanie. Lepsze jakoś się nie pojawiło ...
Schody zaczęły się u weterynarza - okazało się, ze mała Lelcia ma oderwaną dolną wargę i odsłonięte dziąsło
. Uraz sprzed kilkunastu godzin, może doby. Ostatnia chwila na szycie.
Na całe szczęscie nasz niezwykły Nadworny Chirurg był akurat wolny. Wziął pacjentkę na stół, pomimo, że moim zdaniem przed wpuszczenie na salę operacyjną należałoby ją wygotować przez 20 minut
. Następnego dnia odbierałam smarkulę z misternie założonymi szwami i uszytym na miarę kołnierzem
Trochę się boję pomyśleć o rachunku za te usługi
Lelcia ładnie się goi i bryka już bez kołnierza. Dochrapała się większej klatki
. Niestety, trapi ją jakaś infekcja, więc byłyśmy dziś nieplanowo w lecznicy i dostała antybiotyk. W środę oficjalne Zdjęcie Szwów