Problem z opieką nad wolno żyjącym futrzakiem

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Wto wrz 16, 2014 1:30 Problem z opieką nad wolno żyjącym futrzakiem

Hej, ho. Witajcie.

Dziewiczy post na forum będzie narzekaniem i prośbą o radę, ale cóż - nic na to nie poradzę.

Od pewnego czasu zamieszkuję w swoim mieście rodzinnym; z konieczności, nie wyboru. Kilka dni po przyjeździe zakumplowałem się z miejscową ogrrrromną, kotką. Zaczęło się od przekąsek (bo i sama sobie świetnie radzi), posiadówek wieczorami (ja palę, ona siedzi i czeka aż skończę, potem wymuszanie głaskania), sporadycznych drzemek na kolanach. Miejsce: niewielkie osiedle niskich bloków, naprzeciwko tego konkretnego ogrodzony teren przedszkola, co futrzakom szczególnie pasuje; dużo zieleni, spokój, bezpiecznie.

Kotka przejęła miejscówkę frontu bloku w którym mieszkam - siedzi sobie, je, poluje (czasem dostaję prezenty). Sąsiedzi mimo, że znani z chamstwa, byli nastawieni dość przychylnie, niektórzy nawet pogłaskali, zawołali, od wielkiego dzwonu dali coś do jedzenia. I tak od wiosny oraz przez całe lato.

Teraz jednak zbliża się jesień, a ja zastałem na drzwiach wejściowych maleńką, anonimową karteluszkę z "uprzejmą prośbą o nie dawanie kotu jeść i nie wynoszenie wody gdyż załatwia swoje potrzeby na klatce i co będzie zimą" (pisownia oryginalna). Wkur... no, zdenerwowałem się. A żem człowiek impulsywny, to zapragnąłem zapoznać czyjąś głowę z najbliższym krawężnikiem. Cztery dni z rzędu wynosiłem nową michę z wodą, to cztery dni z rzędu je wyrzucali. Żarcie też znika - nie pytajcie mnie co z nim robią, bo nie wiem.

Sytuacja wygląda tak: jednego kota mam. Z "połączeniem" ich nie będzie problemu, ale do tego potrzeba jeszcze trochę czasu. Do tego momentu zobowiązałem się pomagać w miarę możliwości futrzastej (o czym ją często zapewniam;) ). I robię to, jednak na ile znam całą ~trzydziestkę sąsiadów, któryś wyskoczy z trutką, telefonem na policję, do schroniska, rzucaniem kamieniami, etc. Nie mam zamiaru do tego dopuścić i na dzień dzisiejszy przygotowałem rzeczową odpowiedź na ww. karteluszkę, ale mam niemiłe wrażenie, że będzie dużo gorzej.

Jako ludzie w większości obyci z chamstwem, prostactwem i hipokryzją tego pokroju może macie jakieś pomysły co tak realnie mogę zrobić? Myślałem o poradzeniu się Towarzystwa Opieki, ale oni i tak mają pełne ręce / łapy roboty. Blokiem trzęsie wspólnota mieszkaniowa, nad sobą ma TBS - przez chwilę chciałem skierować się też do nich, jednak to bezsensowne; wyśmieją mnie za zajmowanie się pierdołami.


PS: zbliża się remont budynku. W planach między innymi wymiana okien piwnicznych na podwójne, tj. zimą bez problemu mogłyby pełnić rolę kociego domku, bo od wnętrza odgradza druga szyba, jeśli już ktoś nie chce wpuszczać kota do środka. Tylko wiecie, trzeba chcieć.

Synthetic

Avatar użytkownika
 
Posty: 28
Od: Wto wrz 16, 2014 1:07

Post » Wto wrz 16, 2014 7:20 Re: Problem z opieką nad wolno żyjącym futrzakiem

najbezpieczniej dla kota jest go zabrać do domu
bo jak zaczniesz przepychanki -któregoś dnia nie będzie już kota -raczej szybciej niż później

Patmol

Avatar użytkownika
 
Posty: 27168
Od: Śro gru 30, 2009 14:03
Lokalizacja: Dolny Śląsk

Post » Wto wrz 16, 2014 16:21 Re: Problem z opieką nad wolno żyjącym futrzakiem

Jak pisałem - nie mam w tej chwili możliwości wzięcia jej do domu. Może jakieś inne rozwiązania...?

Synthetic

Avatar użytkownika
 
Posty: 28
Od: Wto wrz 16, 2014 1:07

Post » Śro wrz 17, 2014 2:01 Re: Problem z opieką nad wolno żyjącym futrzakiem

Nawet jeśli Ty wygrasz z sąsiadami, kot przegra. Zawsze tak jest, nie upilnujesz. Jeśli w tej sytuacji nie weźmiesz kota do siebie, bedzie po nim.
W piwnicach niektórzy wolą mieć szczury niż koty.

jul-kot

 
Posty: 1063
Od: Wto sty 27, 2004 18:10
Lokalizacja: Warszawa

Post » Śro wrz 17, 2014 5:57 Re: Problem z opieką nad wolno żyjącym futrzakiem

Rozdałam znajomym takie karteczki, sama też mam zawsze ze sobą, kiedy karmię bezdomniaki
Obrazek
Bardzo jednak prawdopodobne, że ktoś kota skrzywdzi i pomimo, że jest to PRZESTĘPSTWO nie dojdziesz kto.
Nowy bazarek viewtopic.php?f=20&t=217527 Zapraszam

ewar

 
Posty: 55004
Od: Wto lis 06, 2007 20:17
Lokalizacja: Stalowa Wola

Post » Śro wrz 17, 2014 7:34 Re: Problem z opieką nad wolno żyjącym futrzakiem

Ewar - dobry pomysł. Niemniej w tym wypadku kartka zostanie zerwana (jeśli powieszę) lub wyrzucona (jeśli dam). Tu chodzi o unikanie jakiejkolwiek odpowiedzialności za - bądź co bądź, bo nie tylko ja się kotem interesowałem - własne decyzje i działania. Oraz umywanie rąk.

Krzywdzenie też pewne nie jest, bo mimo braku 3/4 mózgu nie są to ludzie zdolni... a, kij z tym. Może i są, teraz mnie już niewiele zadziwia. Z obserwacji widzę, że to już ostateczna ostateczność i musiałyby dziać się dantejskie sceny, żeby komuś to przyszło do głowy.

Zabawne, że cokolwiek by się nie działo - każde moje działanie prócz jednego skazane jest na porażkę, żadna instytucja nie jest w stanie pomóc, nie ma żadnych przepisów, praw, ustaw, możliwości. W sumie wybieram między otwartym konfliktem, a spasowaniem.

I tak półprywatnie, trochę nie na temat: dzisiaj zbudowałem teoretyczną podwalinę tego, czego spodziewałem się po sobie od lat, tj. życie zwierzęcia w biotopie ludzkim uważam za nie tyle bardziej wartościowe, a bardziej warte ochrony, pomocy i wsparcia od życia ludzkiego. Nie dlatego, że to drugie jest destruktywne, złe, ogólnie "be" a dlatego, że opieka nad słabszymi to podstawa; także w każdej moralności, religii, czymkolwiek. Humanizm zrobił wszystkich ludzi równymi i na tym zbudował się świat w obecnej formie, to siłą rzeczy ludzie są jedną kreską, nie? Ale, jak napisałem, to już margines.

Synthetic

Avatar użytkownika
 
Posty: 28
Od: Wto wrz 16, 2014 1:07

Post » Śro wrz 17, 2014 9:55 Re: Problem z opieką nad wolno żyjącym futrzakiem

Synthetic pisze:Jak pisałem - nie mam w tej chwili możliwości wzięcia jej do domu. Może jakieś inne rozwiązania...?

jeśli chcesz żywego kota -znajdź mu jakiś dom/hotel na czas kiedy nie możesz go wziąć

szukasz kogoś kto załatwi to za Ciebe?

Patmol

Avatar użytkownika
 
Posty: 27168
Od: Śro gru 30, 2009 14:03
Lokalizacja: Dolny Śląsk

Post » Śro wrz 17, 2014 10:52 Re: Problem z opieką nad wolno żyjącym futrzakiem

Synthetic pisze:(...)nie ma żadnych przepisów, praw, ustaw, możliwości.

Nieprawda.

"Koty wolno żyjące pod ochroną prawa

Koty wolno żyjące nie są w świetle prawa zwierzętami bezdomnymi. Ustawa o ochronie zwierząt wyraźnie określa je jako ogólnonarodowe dobro. Przejawy okrucieństwa i niehumanitarnego traktowania mogą się stać i są przedmiotem postępowania wobec osób, które nie przestrzegają praw zwierząt.

Koty wolno żyjące to zwierzęta dzikie, które w myśl art. 21 ustawy z dnia 21 sierpnia 1997 r. o ochronie zwierząt (Dz. U. z 2003, Nr 106, poz. 1002 z późn. zm.) stanowią dobro ogólnonarodowe i powinny mieć zapewnione warunki rozwoju i swobodnego bytu. Stanowią one stały element ekosystemu miejskiego, a ich obecność w budynkach w zdecydowany i naturalny sposób zapobiega obecności i rozmnażaniu się gryzoni (myszy i szczurów), które mogą być potencjalnym źródłem niebezpiecznych chorób. Koty wolno żyjące nie są zwierzętami bezdomnymi, w związku z tym, nie wolno ich wyłapywać, wywozić, ani utrudniać im bytowania w danym miejscu. Utrudnianie, czy zamykanie dostępu do ich naturalnych schronień w terenie zabudowanym, jakim są przede wszystkim piwnice, jest niehumanitarne. Dlatego też powyższa ustawa daje możliwości wszczęcia postępowania wobec osób, które znęcają się nad zwierzętami poprzez świadome zamykanie ich w pomieszczeniach, bez możliwości wydostania się, skazując je na śmierć z powodu głodu i pragnienia.
Wszelkie działania podjęte przez zarządców nieruchomości, jak też osoby opiekujące się wolno żyjącymi kotami, powinny odbywać się z zachowaniem zasad współżycia społecznego tak, aby nie stwarzać uciążliwości dla mieszkańców, a jednocześnie zgodnie z wymogiem ustawowym humanitarnie traktować zwierzęta."

kocieadopcje.blox.pl

Tu dokumenty dot. ochrony praw zwierząt: http://tspz.pl/prawo/dokumenty
"...nie wiem, nie znam się, nie orientuję się, zarobiony jestem!"

http://diakrytyczne.pl/

dzika ruta

Avatar użytkownika
 
Posty: 1971
Od: Pon mar 17, 2014 12:03

Post » Śro wrz 17, 2014 11:50 Re: Problem z opieką nad wolno żyjącym futrzakiem

Synthetic pisze:Ewar - dobry pomysł. Niemniej w tym wypadku kartka zostanie zerwana (jeśli powieszę) lub wyrzucona (jeśli dam). Tu chodzi o unikanie jakiejkolwiek odpowiedzialności za - bądź co bądź, bo nie tylko ja się kotem interesowałem - własne decyzje i działania. Oraz umywanie rąk.

Krzywdzenie też pewne nie jest, bo mimo braku 3/4 mózgu nie są to ludzie zdolni... a, kij z tym. Może i są, teraz mnie już niewiele zadziwia. Z obserwacji widzę, że to już ostateczna ostateczność i musiałyby dziać się dantejskie sceny, żeby komuś to przyszło do głowy.

Zabawne, że cokolwiek by się nie działo - każde moje działanie prócz jednego skazane jest na porażkę, żadna instytucja nie jest w stanie pomóc, nie ma żadnych przepisów, praw, ustaw, możliwości. W sumie wybieram między otwartym konfliktem, a spasowaniem.

I tak półprywatnie, trochę nie na temat: dzisiaj zbudowałem teoretyczną podwalinę tego, czego spodziewałem się po sobie od lat, tj. życie zwierzęcia w biotopie ludzkim uważam za nie tyle bardziej wartościowe, a bardziej warte ochrony, pomocy i wsparcia od życia ludzkiego. Nie dlatego, że to drugie jest destruktywne, złe, ogólnie "be" a dlatego, że opieka nad słabszymi to podstawa; także w każdej moralności, religii, czymkolwiek. Humanizm zrobił wszystkich ludzi równymi i na tym zbudował się świat w obecnej formie, to siłą rzeczy ludzie są jedną kreską, nie? Ale, jak napisałem, to już margines.

Nie masz racji. Ludzie są zdolni. Karmiłem w piwnicy kotkę z ulicy, sprzątałem po niej, miała miseczkę i wodę. Łapała szczury, układała mi obok miseczek. Ale przeszkadzała komuś, ktoś z sąsiadów ją dorwał i przetrącił jej kręgosłup. Musiałem ją uśpić...

Nie masz racji. Ludzie nie są jedną kreską, równości nie ma, humanizmu też nie. Tyle że bezdomne zwierzęta potrzebujące pomocy widać, ludzi raczej nie. I zwierzęciu pomóc jest łatwiej. Weźmiesz do domu dziecko potrzebujące pomocy, gdybyś o tym wiedział? Nawet kota, jak piszesz, nie możesz wziąć. A kot ma przechlapane, jeśli takie jest nastawienie, prędzej czy później będzie po nim.

Głodujących dzieci nie widać na ulicy. O tym, jaka jest u nas opieka medyczna wiedzą tylko ci, którzy muszą się leczyć. Nie masz pieniędzy, możesz miesiącami czekać na wizytę u specjalisty a latami na operację. Ludzi nie stać na leki. Zresztą co ja tu będę wypisywał, rozejrzyj się...

jul-kot

 
Posty: 1063
Od: Wto sty 27, 2004 18:10
Lokalizacja: Warszawa

Post » Czw wrz 18, 2014 11:41 Re: Problem z opieką nad wolno żyjącym futrzakiem

Na niektórych ludzi działa to, że prześladowanie kotów jest niezgodne z ustawą, jest przestępstwem i trochę się tego boją.
Nowy bazarek viewtopic.php?f=20&t=217527 Zapraszam

ewar

 
Posty: 55004
Od: Wto lis 06, 2007 20:17
Lokalizacja: Stalowa Wola

Post » Czw wrz 18, 2014 12:26 Re: Problem z opieką nad wolno żyjącym futrzakiem

Żeby kogoś oskarżyć, trzeba mieć dowody, świadków. I trupa. Wtedy to już jest za późno...
Nie ma dowodów, nie ma świadków, nikt tego jawnie nie robi. Jeśli ktoś jednak się nie przestraszy Ustawy, jest bezkarny.
Coś opowiem.
Niedawno Panie Karmicielki doniosły mi o kociętach w węźle ciepłowniczym, doniosły też do Wydziału Ochrony Środowiska naszej dzielnicy. Pani z tego wydziału przejęła się losem kociąt i porozumiała się z naszą administracją, prosiła, żeby kocięta otoczono opieką. Kiedy na następny dzień poszedłem tam, żeby kocięta złapać, już ich nie było. Byli za to robotnicy, którzy pojawili sie nie wiadomo skąd, uśmiechali się tajemniczo i mówili, że tutaj żadnych kotów nie ma. Spóźniłem się o kilka godzin...
Zgadnij, co się z nimi stało.

jul-kot

 
Posty: 1063
Od: Wto sty 27, 2004 18:10
Lokalizacja: Warszawa

Post » Czw wrz 18, 2014 14:42 Re: Problem z opieką nad wolno żyjącym futrzakiem

Ale to nie znaczy, że nie należy nic nie robić.Moje bezdomniaki też znikają, ale podejrzewam, że z przyczyn naturalnych, albo ulegają wypadkom.Na to wpływu nie mamy.Nie należy też z góry zakładać, że nic się nie uda.
Nowy bazarek viewtopic.php?f=20&t=217527 Zapraszam

ewar

 
Posty: 55004
Od: Wto lis 06, 2007 20:17
Lokalizacja: Stalowa Wola

Post » Czw wrz 18, 2014 15:04 Re: Problem z opieką nad wolno żyjącym futrzakiem

Synthetic pisze:
Zabawne, że cokolwiek by się nie działo - każde moje działanie prócz jednego skazane jest na porażkę, żadna instytucja nie jest w stanie pomóc, nie ma żadnych przepisów, praw, ustaw, możliwości. W sumie wybieram między otwartym konfliktem, a spasowaniem.

Właściwie przepisy i prawa są, m. in. ustawowy obowiązek opieki nad wolnożyjącymi kotami. Właściwie spółdzielnia nie może się od tego wykręcić i nikomu nie wolno zabronić dokarmiania kotów.
Gorzej jednak z egzekwowaniem tych praw...

Jeśli kotka jest oswojona, może mógłbyś ją obfocić i chociaż spróbować poszukać jej domu? A nuż...
Obrazek

Agulas74

Avatar użytkownika
 
Posty: 4566
Od: Pt maja 11, 2007 12:30
Lokalizacja: Tychy

Post » Czw wrz 18, 2014 17:16 Re: Problem z opieką nad wolno żyjącym futrzakiem

Synthetic, wierzę że kotce pomożesz ...

Wielka szkoda, że nie możesz jej zabrać do siebie, bo fajny gość z Ciebie ... :201461
Gdy cię znalazłam, nie wiedziałam, co z tobą zrobić.
Dziś nie wiem, co zrobię bez ciebie...
Marcel 7.10.2007 - 26.07.2021

kwinta

Avatar użytkownika
 
Posty: 7320
Od: Śro maja 21, 2008 20:47
Lokalizacja: Wielkopolska

Post » Czw wrz 18, 2014 22:24 Re: Problem z opieką nad wolno żyjącym futrzakiem

Patmol pisze:szukasz kogoś kto załatwi to za Ciebe?

A wyglądam? Po prostu pytam o zdanie. Jestem już duży i umiem sobie radzić, a jeśli wg. Ciebie w złym guście jest zadawanie pytań, to na nie nie odpowiadaj, proszę.

Agulas74 pisze:Gorzej jednak z egzekwowaniem tych praw..

O to, to... ;) Nie miałem na myśli tego, że nie ma ich w ogóle a to, jak się ludzie do nich odnoszą. Jak jestem wku... wielce poirytowany, stosuję skróty myślowe zawsze zrozumiałe dla mnie, nie zawsze dla innych. Fakt, że słowa "ustawa" i "prawo" działają w wielu przypadkach; tu jednak myślę, że dostałbym zwyczajnym "a w czym ja mu przeszkadzam?" z racji tego, że ignorancja nie jest tym samym co przeszkadzanie, a fakt, że kot chłepcze nie z kałuży a z michy bo się przyzwyczaił jest już winą moją, nie? :)

kwinta pisze:Synthetic, wierzę że kotce pomożesz ...

Wielka szkoda, że nie możesz jej zabrać do siebie, bo fajny gość z Ciebie ...

Nie wierz w to, Ty to wiedz! :) Co prawda na partyzanta i niczym szpieg z krainy deszczowców, ale jednak coś robię. Zabrać mogę, tylko nie teraz, a z tym "fajnym gościem" nie wyciągaj pochopnych wniosków...

Synthetic

Avatar użytkownika
 
Posty: 28
Od: Wto wrz 16, 2014 1:07

[następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 309 gości