Strona 1 z 17

Dziki kotek

PostNapisane: Wto wrz 09, 2014 18:49
przez Hmmm
Witam serdecznie

Ponieważ to mój pierwszy post Wszystkich serdecznie witam i z góry przepraszam za błędy czy złą lokalizację postu.

Od pięciu dni mamy kota w domu 5-6 miesięcznego. Zabraliśmy go od Pani, która nie była wstanie wykarmić wszystkich podopiecznych. Zanim wychudzony Julian trafił do naszego domu wstąpiliśmy do weterynarza aby upewnić się co do płci. Kot był kotem ale był strasznie zapchlony, więc dostał na nie lekarstwo. Resztę mieliśmy załatwić jak Kotek trochę się do nas przyzwyczai..... i tu problem. Kot jest piąty dzień, daję mu jeść ( bardzo ładnie wcina) i sprzątam kupy i siku ( Julek robi do kuwety) i tyle wiem, że w domu jest kot. Nie wyobrażam sobie aby sytuacja miała się ciągnąć. Czytałam kilka przykładów innych użytkowników i oni mogli chociaż przekupić kota jedzeniem albo głaskaniem. My po prostu Julka nie mamy. W nocy trochę płacze, pobuszuje po mieszkaniu. Jestem mężatką z 7letnią córką. Proszę mi wierzyć Julka ( ona wymyśliła imię dla kota Julian :D) jest bardzo spokojna, nie wrzeszczy, nie krzyczy nie tupa, nie woła kota bo wie, że on musi się zaaklimatyzować. Jedynie w nocy jak idzie do WC i Kot jej wyleci pod nogi ( oczywiście aby uciec) to się przestraszy idzie wtedy do nas i zaczęła mówić, że się kota boi. Zresztą ja także jak w nocy nagle przeleci przed nogami.
Julek jest rudy :). Czytałam, że po 3 dniu kotek powinien tyci chociaż zmienić zachowanie. U nas nic. Mąż miał kiedyś kota 13 lat i widzę po nim, że mu przykro, że ten taki uparty. Ale może u nas jest mu po prostu źle. Zastanawiam się po co go dalej męczyć i czy nie oddać skąd go zabraliśmy, bo może i miał mniej jedzenia, ciepła itd to był na dworze z mamą i rodzeństwem. Wiem, że Wam Kociarzom podpadnę ale nie wyobrażam sobie aby karmić i sprzątać po kimś kogo w rzeczywistości nie ma. A piszę to wszystko po to abyście mnie upewnili, że może za kilka dni wszystko się zmieni. Jestem smutna, zła i bezradna bo nie chcę go na chama wyciągać i zmuszać do czegoś czego on nie chce. A jeśli on nie chce nas....

Re: Dziki kotek

PostNapisane: Wto wrz 09, 2014 19:34
przez emill
Czasem trzeba poczekać dłużej, nie tylko 3 dni.
Przekonać kota do siebie na pewno dacie radę, ale musicie być cierpliwi, karmić, przekupywać łakociami, przemawiać do niego dużo i spokojnie.
Próbujcie zachęcić go zabawy, na przykład wędką z piórkiem, rzucać kuleczki z papieru, podawać coś smacznego z ręki.
Socjalizacja będzie długa, ale na pewno warto.
Oddać go w to samo miejsce, to głód choroby i niebezpieczeństwo.
Są koty, które po kilku miesiącach dopiero zaufały człowiekowi, a teraz to największe przytulaki.

Re: Dziki kotek

PostNapisane: Wto wrz 09, 2014 19:38
przez Kot_let
Kotek jest u Was dopiero piąty dzień ;)
Tu pojawia się pytanie czy kot był oswojony, czy to dzik, który bał się ludzi, miał z człekami większy kontakt?
Ja swoją Lolkę też wzięłam jak miała 5 mies. ale ona była totalnym dzikiem, teraz ma ponad rok i z jej dzikości została strachliwość i nieufność (chociaż rodzince daje się głaskać, ale tylko kiedy ona chce)
W oswajaniu najważniejsza jest CIERPLIWOŚĆ, spróbuj karmić go z ręki, żeby wychodził z ukrycia. To młody kotek, może zabawa pomoże ?
I błagam nie oddawaj kota z powrotem do tego domu! Kot Was na pewno chce tylko przeraża go nowa sytuacja, bądź cierpliwa i próbuj go wywabiać z ukrycie, musi zobaczyć ,że Duzi są ok, że nie robią krzywdy.
Powiem jeszcze że przy oswajaniu (przynajmniej mojej koty) pomogła kastracja :D

Re: Dziki kotek

PostNapisane: Wto wrz 09, 2014 20:11
przez Hmmm
Nie chcę go oddawać, ale tak mi żal, tak mi przykro, że on się przed nami ukrywa a przecież chcemy dla niego jak najlepiej. A jak oglądam Wasze zdjęcia - Waszych pociech włochatych to łza się kręci. To boli, bo zwyczajnie też bym chciała mnie takiego domowego kota, który jest naszą częścią.

Jeśli chodzi o zabawę to Julek tak się zabunkruje, że nie ma szans się do niego dostać. Jak jeszcze chował się za łóżko córki i nawiązałam z nim kontakt wzrokowy to właśnie kulałam taką papierową kulką ale on na mnie patrzył jakbym z kosmosu spadła a zrobiłam też malutką wiewiórkę (pluszak) na sznurku ale też nic z tego. W nocy ucieka przy najmniejszym ruchu a naprawdę staramy się wolno poruszać :). Mówimy spokojnie, wołamy go ale w dzień on nie reaguje, cichutki jak mysz :D. Teraz słyszę, że wcina :). 3 pokoje, duży przedpokój, kuchnia,łazienka - czasem nie wiemy gdzie się chowa.

Nie wiem jak go podejść.

Re: Dziki kotek

PostNapisane: Wto wrz 09, 2014 20:37
przez Tundra
Poczekaj jeszcze trochę i nie traktuj tego tak osobiście - on się nie ukrywa przed Wami jako takimi, on się ukrywa przed Dużymi, którzy potencjalnie są niebezpieczni. Jeszcze przecież nie wie, jacy jesteście fajni :D Ważne, że je i kuwetkuje, mogłoby być zdecydowanie gorzej.

I nic się nie martw, jest ogromne prawdopodobieństwo, że jeszcze jakiś czas i będą i fotki, i mizianki, i zabawy :) Cierpliwość jest teraz Twoim największym przyjacielem :)

Re: Dziki kotek

PostNapisane: Wto wrz 09, 2014 21:07
przez Hmmm
Tundra pisze: i będą i fotki, i mizianki, i zabawy :)
Bardzo nam tego życzę i bardzo tego pragnę.
Czyli on musi zrobić pierwszy krok ? Teraz robi czajane w kuchni i poszedł się skryć pod wanne. Tak teraz nasze życie wygląda - wieczny nasłuch.
Może to głupie ale jestem ciekawa czy on zdaje sobie sprawę że miski same się nie napełniają tzn że ktoś robić coś dla niego że np ma pełny brzusio.

Pani od której wzięliśmy kota trzymała je na dworze i karmiła suchą karmą. Jest raczej dobra dla kotków i mamy kotki tylko z braku funduszy koty rzadko jadły. Julkowi kręgosłup widać - skóra i kości. Ale jadły, były na jej podwórku i mogły się wylegiwać.Raczej kici kici, nieprzepędzane ale i nie brane na ręce.

Co do kastracji to lekarz ( jak i tu przeczytałam) że dopiero jak kot osiągnie dojrzałość płciową, czyli 5-6 miesięcy.

Mówi się, że koty nie jedzą tam gdzie sr.... Lecz narazie wszystko jest w łazience a kuweta od misek jest położona pół metra dalej. W późniejszym czasie jak Julek się przyzwyczai ( nadzieja matką głupich - ale każdą matkę trzeba kochać) to chciałabym aby miski były w kuchni. Nasza decyzja kierowana była tym aby jadł i wszystko miał na widoku a wtedy chował się pod wanną.

Czytam dużo ale nie wszystko zapamiętuje :) od razu. Mówicie, że wkońcu wyłoni się - trzymam Was za słowa:).
Proszę o pomysły ale w tym przypadku tylko głosem można coś zdziałać.
Odezwę się jak coś się zmieni a tymczasem idę Was czytać.
Dziękuję i pozdrawiam

Re: Dziki kotek

PostNapisane: Śro wrz 10, 2014 10:20
przez kotelsonciorny
W październiku wzięłam do domu czarnego dzikusa, miał 5 miesięcy. Był prawdziwym dzikusem, wychodził spod łóżka tylko w nocy, a jak przypadkiem wpadał na człowieka uciekał galopem. Nie można było kolo niego przejść, za to w nocy zwiedzał i rzadko dawał nam spać. Byłam przerażona i zupełnie, jak się okazało, nieprzygotowana. Uwierz, udało mi się tego dzikusa oswoić. Nie zadzieje się to w tydzień, trzeba czasu i ogromnych pokładów cierpliwości. Ja, dzięki temu mam teraz ponad rocznego miziaka. Powodzenia :ok:

Re: Dziki kotek

PostNapisane: Śro wrz 10, 2014 10:49
przez dzika ruta
Aklimatyzacja (lub oswajanie) może przebiegać krócej lub dłużej, to sprawa indywidualna dla każdego kota.
Teraz to wiem, bo od 23 lipca mam w domu dzikuskę z piwnicy.
Tutaj jej wątek, jeśli masz ochotę poczytać: viewtopic.php?f=1&t=163505
Nie było łatwo i nie raz chciałam się poddać...co tam poddać, reagowałam wręcz histerycznie :oops: .
Moja rada: cierpliwość, cierpliwość i jeszcze raz cierpliwość, a doczekasz się fajnego, kontaktowego kota.

Re: Dziki kotek

PostNapisane: Śro wrz 10, 2014 10:54
przez rysiowaasia
Hmmm pisze:Ale jadły, były na jej podwórku i mogły się wylegiwać

Jak przyjdzie prawdziwa jesień, a potem zima to juz nie będą sie tak fajnie wylegiwać, tylko...marznąć :(
Hmmm pisze:Co do kastracji to lekarz ( jak i tu przeczytałam) że dopiero jak kot osiągnie dojrzałość płciową, czyli 5-6 miesięcy.

Ale w pierwszym poście napisałaś, że Wasz kocurek ma właśnie 5-6 miesięcy :roll:

Musisz uzbroić się w cierpliwość! Koty nie lubią zmian. Mały jest przerażony wywróceniem jego życia do góry nogami. Starajcie się nie być nachalni, nie chodźcie za nim, ciągle nie sprawdzajcie, gdzie jest. Normalnie sobie żyjcie. Kotek sie na pewno otworzy. A kiedy? To tylko on sam wie.
Trzymam kciuki.

Re: Dziki kotek

PostNapisane: Śro wrz 10, 2014 18:56
przez Hmmm
Kotelsonciorny dzięki za słowa otuchy i skromne pytanie... ile czasu zajęło aż Kotek zaczął chodzić swobodnie po domu ?


Rysiowa Mój błąd źle się wyraziłam. Chodziło mi o kolejne 5-6 miesięcy.Chociaż datę jego narodzin przyjmuje ma 1 marzec wiec 7 miesiąc mu idzie ( a jak się pytałam to malutki kotek, byłam pewna że max 2 miesięczny - ale to żaden problem, ważne żeby nas zauważył)

Dzika Ruta Zaraz się zabieram za lekturę.

6 dzień bez zmian :(

Re: Dziki kotek

PostNapisane: Śro wrz 10, 2014 19:13
przez kotelsonciorny
U mnie trwało to dwa miesiące, kiedy kot nabrał do nas całkowitego zaufania. Starałam się go nie stresować, nie wykonywaliśmy gwałtownych ruchów, z czasem zaczęliśmy zachowywać się przy nim normalnie. Z czasem też zaczęłam się z nim bawić, najpierw długimi zabawkami, wędkami, tak aby powoli zaczął kojarzyć że to człowiek się z nim bawi, a nie wędka. Stopniowo też próbowałam karmić go z ręki, bo na początku nawet nie można było się do niego zbliżyć. Skusił się w końcu na kurczaka. Nawet nie umiem wyrazić jaką czułam radość i dumę za każdym razem, kiedy kocurek robił postępy, nawet najdrobniejszymi kroczkami. Pierwszy raz kiedy wskoczył do łóżka spowodował moją euforię. To prawdziwe wyzwanie, ale ile radości :ok:

Re: Dziki kotek

PostNapisane: Śro wrz 10, 2014 19:26
przez dzika ruta
kotelsonciorny pisze:To prawdziwe wyzwanie, ale ile radości :ok:

Potwierdzam :) .

Re: Dziki kotek

PostNapisane: Śro wrz 10, 2014 19:30
przez Tundra
Hmmm pisze:ważne żeby nas zauważył
A może lepiej będzie zmienić trochę podejście i na razie po prostu cieszyć się tym, że mogliście zaprosić kotka do swojego domu? I nie stawiać mu oczekiwań, których na razie nie może spełnić? I dni nie liczyć... Rysiowaasia dobrze radzi, po prostu sobie żyjcie :)

Edit: Ja pamiętam swoją euforię, kiedy moja kotka pierwszy raz swobodnie i beztrosko rozłożyła się na dywanie :D

Re: Dziki kotek

PostNapisane: Śro wrz 10, 2014 19:49
przez Kot_let
Tundra pisze:A może lepiej będzie zmienić trochę podejście i na razie po prostu cieszyć się tym, że mogliście zaprosić kotka do swojego domu? I nie stawiać mu oczekiwań, których na razie nie może spełnić? I dni nie liczyć... Rysiowaasia dobrze radzi, po prostu sobie żyjcie :)

Edit: Ja pamiętam swoją euforię, kiedy moja kotka pierwszy raz swobodnie i beztrosko rozłożyła się na dywanie :D


Otóż to ! Dbajcie o niego, kochajcie a on w końcu Wam zaufa ;) . Podtuczcie i jak nie będzie przeciwwskazań to kastrujcie :wink:
I tak jak pisze Kotelsonciorny, spróbuj bawić się z nim "na odległość", długimi zabawkami, w końcu pewnie chwyci przynęte ( moja zaczęła się bawić, dopiero po ok.2 mies pobytu u mnie... choć z Kotletem to już wcześniej kontakt złapała, myślę że on jej też bardzo pomógł w otwarciu się na nas :lol: )

PS. Oj tak to pierwsze swobodne leżenie na dywanie :1luvu: , z tego plażingu zdjęcie w podpisie Lolencji :smokin:

Re: Dziki kotek

PostNapisane: Śro wrz 10, 2014 21:00
przez kotelsonciorny
Przede wszystkim spokój. Nie można wymagać od małego kota żeby przestał się bać ludzi, to nie kot jest dla nas, tylko my jesteśmy dla kota. Teraz mam do towarzystwa koteczkę, która co prawda coraz mniej boi się ludzi, ale nadal się boi, a ma już rok. Nie zmuszam jej do niczego, jeśli nie będzie miziakiem, to trudno, najważniejsze, że z moim kocurem dogadują się jak najlepsi przyjaciele.

P.S. Dokładnie pamiętam pierwszy raz, kiedy Pafnucy rozłożył się na dywanie i się przy mnie UMYŁ. 8O