Re: Buraska Luna STERYLKA w toku. Zazdrosny kot- rady?

Jakiś czas temu, około 2 tygodni, przyplątał się na moje podwórko kot. Na oko dość młody bo i niewielki, czysty. Śliczne bure stworzonko z plamką białego na pyszczku.
Kot był nieufny, uciekał jak zobaczył człowieka.
Początkowo sądziłam że to kocur bo widziałam przez okno jak znaczy jakiś słupek...
A teraz już wiem że koty są dwa. Ten mniejszy z białym który okazał się być koteczką oraz większy bury kocur który czasem zagląda- ale podejrzewam że być może jest czyjś. Też ucieka widząc człowieka.
Co było zrobić, koty ewidentnie szukały jedzenia więc zaczęłam dokarmiać regularnie.
Kocur pojawia się rzadko, ale koteczka jak zauważyłam lubi się chować pod ganek albo pod schody- wszystko wskazuje na to że sobie zamieszkała na podwórku, co mnie nie przeszkadza a znacznie zmniejsza ryzyko że zginie śmiercią tragiczną.
Skąd wiem że kotka?
W sobotę była tak głodna że jak wracałam z matką do domu to wręcz do nas wybiegła miaucząc żałośnie.
Przyniosłam jedzenie to nie uciekała, dała się wygłaskać i wziąć na ręce.
Ewidentnie ktoś musiał wyrzucić domowego kota... :/
Kicia czyściutka, widać że młoda, nieagresywna, za to chuda i... z zaokrąglonym brzuszkiem. Oraz sterczącymi sutkami. Jak nic wygląda mi na ciężarną...
Po tym jednym karmieniu już bała się przychodzić do człowieka przy kolejnym, ale stała w pobliżu.
Sądzę, że przy odrobinie samozaparcia udało by się ją odłowić aby kociąt nie było, ale...
Prawda jest taka że nie stać mnie na to aby ufundować jej sterylkę aborcyjną, a czas goni.
Moja sytuacja finansowa sypnęła się na tyle że przestałam nawet rozważać ponowne wzięcie psa- mam jedną kotkę i muszę poprzestać na jej utrzymaniu.
Ale mała Luna (takie robocze imię dostała) nadal mieszka pod gankiem, nadal się żywi u mnie i jak tak dalej pójdzie wkrótce zostanie mamą ślicznych małych kociątek które na pewno przyprowadzi na jedzenie i które będę żywić... I których nikt nie będzie chciał bo kociąt wokół zatrzęsienie. Psów za ogrodzeniem także. Plus ruchliwa ulica...
Chciałabym aby Luna dostała możliwość sterylizacji i to jak najszybciej, póki kociąt jeszcze nie widać (o ile na 100% jest w ciąży ale tak wygląda).
Tak żeby już nigdy więcej nie musiała rodzić.
Ja mogę jej zapewnić dostarczenie do lekarza, jedzenie oraz ciepły kąt aby doszła do siebie (na te kilka dni mogę zamknąć Ryśkę na jednej części domu a Lunę na drugiej), ale nie zdołam jej zapłacić sterylki, a czas goni...
Czy jakaś Fundacja podjęłaby się sfinansowania ewentualnych kosztów zabiegu?
Operacja Zabieg, ktokolwiek?
Jest tu kilka fundacji i zbiórek które się tym zajmują, może coś dało by się zrobić?
Ja od nikogo nie pożyczę bo wiem z góry że nie oddam. Nie dam rady, po prostu.
Bazarek choćby zrobić- pochłonie czas, a czas tu na wagę złota.
Jakieś pomysły?
Kot był nieufny, uciekał jak zobaczył człowieka.
Początkowo sądziłam że to kocur bo widziałam przez okno jak znaczy jakiś słupek...
A teraz już wiem że koty są dwa. Ten mniejszy z białym który okazał się być koteczką oraz większy bury kocur który czasem zagląda- ale podejrzewam że być może jest czyjś. Też ucieka widząc człowieka.
Co było zrobić, koty ewidentnie szukały jedzenia więc zaczęłam dokarmiać regularnie.
Kocur pojawia się rzadko, ale koteczka jak zauważyłam lubi się chować pod ganek albo pod schody- wszystko wskazuje na to że sobie zamieszkała na podwórku, co mnie nie przeszkadza a znacznie zmniejsza ryzyko że zginie śmiercią tragiczną.
Skąd wiem że kotka?
W sobotę była tak głodna że jak wracałam z matką do domu to wręcz do nas wybiegła miaucząc żałośnie.
Przyniosłam jedzenie to nie uciekała, dała się wygłaskać i wziąć na ręce.
Ewidentnie ktoś musiał wyrzucić domowego kota... :/
Kicia czyściutka, widać że młoda, nieagresywna, za to chuda i... z zaokrąglonym brzuszkiem. Oraz sterczącymi sutkami. Jak nic wygląda mi na ciężarną...
Po tym jednym karmieniu już bała się przychodzić do człowieka przy kolejnym, ale stała w pobliżu.
Sądzę, że przy odrobinie samozaparcia udało by się ją odłowić aby kociąt nie było, ale...
Prawda jest taka że nie stać mnie na to aby ufundować jej sterylkę aborcyjną, a czas goni.
Moja sytuacja finansowa sypnęła się na tyle że przestałam nawet rozważać ponowne wzięcie psa- mam jedną kotkę i muszę poprzestać na jej utrzymaniu.
Ale mała Luna (takie robocze imię dostała) nadal mieszka pod gankiem, nadal się żywi u mnie i jak tak dalej pójdzie wkrótce zostanie mamą ślicznych małych kociątek które na pewno przyprowadzi na jedzenie i które będę żywić... I których nikt nie będzie chciał bo kociąt wokół zatrzęsienie. Psów za ogrodzeniem także. Plus ruchliwa ulica...
Chciałabym aby Luna dostała możliwość sterylizacji i to jak najszybciej, póki kociąt jeszcze nie widać (o ile na 100% jest w ciąży ale tak wygląda).
Tak żeby już nigdy więcej nie musiała rodzić.
Ja mogę jej zapewnić dostarczenie do lekarza, jedzenie oraz ciepły kąt aby doszła do siebie (na te kilka dni mogę zamknąć Ryśkę na jednej części domu a Lunę na drugiej), ale nie zdołam jej zapłacić sterylki, a czas goni...
Czy jakaś Fundacja podjęłaby się sfinansowania ewentualnych kosztów zabiegu?
Operacja Zabieg, ktokolwiek?
Jest tu kilka fundacji i zbiórek które się tym zajmują, może coś dało by się zrobić?
Ja od nikogo nie pożyczę bo wiem z góry że nie oddam. Nie dam rady, po prostu.
Bazarek choćby zrobić- pochłonie czas, a czas tu na wagę złota.
Jakieś pomysły?