Strona 1 z 1

Re: Buraska Luna STERYLKA w toku. Zazdrosny kot- rady?

PostNapisane: Wto sie 26, 2014 11:07
przez Ventrue1
Jakiś czas temu, około 2 tygodni, przyplątał się na moje podwórko kot. Na oko dość młody bo i niewielki, czysty. Śliczne bure stworzonko z plamką białego na pyszczku.

Kot był nieufny, uciekał jak zobaczył człowieka.
Początkowo sądziłam że to kocur bo widziałam przez okno jak znaczy jakiś słupek...
A teraz już wiem że koty są dwa. Ten mniejszy z białym który okazał się być koteczką oraz większy bury kocur który czasem zagląda- ale podejrzewam że być może jest czyjś. Też ucieka widząc człowieka.

Co było zrobić, koty ewidentnie szukały jedzenia więc zaczęłam dokarmiać regularnie.
Kocur pojawia się rzadko, ale koteczka jak zauważyłam lubi się chować pod ganek albo pod schody- wszystko wskazuje na to że sobie zamieszkała na podwórku, co mnie nie przeszkadza a znacznie zmniejsza ryzyko że zginie śmiercią tragiczną.

Skąd wiem że kotka?
W sobotę była tak głodna że jak wracałam z matką do domu to wręcz do nas wybiegła miaucząc żałośnie.
Przyniosłam jedzenie to nie uciekała, dała się wygłaskać i wziąć na ręce.
Ewidentnie ktoś musiał wyrzucić domowego kota... :/

Kicia czyściutka, widać że młoda, nieagresywna, za to chuda i... z zaokrąglonym brzuszkiem. Oraz sterczącymi sutkami. Jak nic wygląda mi na ciężarną...

Po tym jednym karmieniu już bała się przychodzić do człowieka przy kolejnym, ale stała w pobliżu.
Sądzę, że przy odrobinie samozaparcia udało by się ją odłowić aby kociąt nie było, ale...

Prawda jest taka że nie stać mnie na to aby ufundować jej sterylkę aborcyjną, a czas goni.
Moja sytuacja finansowa sypnęła się na tyle że przestałam nawet rozważać ponowne wzięcie psa- mam jedną kotkę i muszę poprzestać na jej utrzymaniu.

Ale mała Luna (takie robocze imię dostała) nadal mieszka pod gankiem, nadal się żywi u mnie i jak tak dalej pójdzie wkrótce zostanie mamą ślicznych małych kociątek które na pewno przyprowadzi na jedzenie i które będę żywić... I których nikt nie będzie chciał bo kociąt wokół zatrzęsienie. Psów za ogrodzeniem także. Plus ruchliwa ulica...

Chciałabym aby Luna dostała możliwość sterylizacji i to jak najszybciej, póki kociąt jeszcze nie widać (o ile na 100% jest w ciąży ale tak wygląda).
Tak żeby już nigdy więcej nie musiała rodzić.
Ja mogę jej zapewnić dostarczenie do lekarza, jedzenie oraz ciepły kąt aby doszła do siebie (na te kilka dni mogę zamknąć Ryśkę na jednej części domu a Lunę na drugiej), ale nie zdołam jej zapłacić sterylki, a czas goni...


Czy jakaś Fundacja podjęłaby się sfinansowania ewentualnych kosztów zabiegu?
Operacja Zabieg, ktokolwiek?
Jest tu kilka fundacji i zbiórek które się tym zajmują, może coś dało by się zrobić?

Ja od nikogo nie pożyczę bo wiem z góry że nie oddam. Nie dam rady, po prostu.
Bazarek choćby zrobić- pochłonie czas, a czas tu na wagę złota.
Jakieś pomysły?

Re: Buraska Luna, chyba w ciąży. STERYLKA - tylko za co?

PostNapisane: Wto sie 26, 2014 11:19
przez izka53
moze Powszechna Sterylizacja ?

viewtopic.php?f=1&t=162453

Re: Buraska Luna, chyba w ciąży. STERYLKA - tylko za co?

PostNapisane: Wto sie 26, 2014 11:37
przez Ventrue1
O nich też myślałam.
Podepnę im linka do wątku, może dadzą radę coś pomóc....
Szkoda Lunki i ewentualnych kociaków.

Bo jaka jest mentalność okolicznych ludzi to wolę w ogóle nie wspominać. Opcja "w łeb" jest całkiem popularna....

Re: Buraska Luna, chyba w ciąży. STERYLKA - tylko za co?

PostNapisane: Wto sie 26, 2014 11:56
przez Chiara
Jedź z kotką do weta jak naszybciej. :ok: Pomożemy.

Re: Buraska Luna, chyba w ciąży. STERYLKA - tylko za co?

PostNapisane: Wto sie 26, 2014 12:07
przez Ventrue1
Muszę ją najpierw upolować.

A jeszcze wcześniej skontaktować się z panią dr Rynkowską i dowiedzieć się "za ile" byłaby skłonna zrobić taki zabieg dla bezdomnego kota. Akurat ta pani wet potrafi mocno zjechać z ceny jak uzna za słuszne, a operuje dobrze, mój Julian był u niej 2 razy na zabiegu.

Brzuszek wielki nie jest więc nie panikuje, ale jednak wydaje mi się, że jest...
Jeszcze muszę się rozejrzeć czy to aby nie jest tak, że Luna już urodziła i schowała kocięta, brzuszek jeszcze nie spadł a sutki spore bo karmi. Choć mleka nie miała jak sprawdzałam.

Zal tego kota bardzo.
Domowy miziasty kotek który tylko się tulił aby głaskać więcej...

Re: Buraska Luna, chyba w ciąży. STERYLKA - tylko za co?

PostNapisane: Wto sie 26, 2014 12:12
przez Zosik
Trzymamy kciuki za Ciebie, kicię i powodzenie misji!

Re: Buraska Luna, chyba w ciąży. STERYLKA - tylko za co?

PostNapisane: Wto sie 26, 2014 17:38
przez Cindy
:ok: za koteczke :ok: :ok:

Re: Buraska Luna, chyba w ciąży. STERYLKA - tylko za co?

PostNapisane: Wto sie 26, 2014 20:02
przez isabell36
złapiesz, wierzę w Ciebie, najlepiej od razu do kontenerka na jedzenie - wejdzie jak nic :ok: :ok:
umów się najpierw na sterylkę, do kontenerka włóż podkład do przewijania niemowląt, złap kotkę dzień wcześniej - jak przenocuje w kontenerku na samej wodzie to nic jej nie będzie :wink:

Re: Buraska Luna STERYLKA w toku. Zazdrosny kot- rady?

PostNapisane: Pt sie 29, 2014 8:07
przez Ventrue1
Po perturbacjach z weterynarzem i ostatecznym ustaleniu warunków dzięki pomocy Powszechnej Sterylizacji Luna pójdzie na zabieg.

Udało mi się zrobić jej wczoraj zdjęcie "od dupy strony"- pewnie dzisiaj wrzucę jak ściągnę z telefonu.

Lunka to strasznie miła koteczka, przyjacielska, tuląca się.

Usiłowałam ją wczoraj zabrać do domu- ona bardzo chętnie natomiast moja Ryśka jak zobaczyła to się wściekła i Luna- z racji tego że nie miałabym szans podrzucić jej dzisiaj do weta- musiała wrócić na dwór :(
A rano mama zastała ją przed naszymi drzwiami, chcącą wejść do środka...

Biedny kot, domowy, wyrzucony przez jakiegoś debila :evil:

Lunka strasznie chciała wczoraj zostać w domu, w ogóle się nie bała...
Ryśka zaczęła robić piekło- syczała nawet na moją rękę pachnącą innym kotem i zasadniczo był foch.
A kiedy już wydawało się że jest OK, Rysia się od-obraziła, to zrobiła mi dzisiaj świetną niespodziankę na początek miłego dnia...
Rysię na ręce, a Rysia łap...
Poszłam do pracy z 2 pięknymi dziurkami od pazurów na twarzy i lekko zadraśniętą ręką.
Oczywiście po "łap" było "fuuuu", po czym kocica puściła jakby nigdy nic... Paskudna bestyja...
A później skruszona chodziła za mną i ocierała się o nogi z cwaną miną...

Jakieś rady na bardzo zazdrosnego kota?
Bo czeka mnie przetrzymanie Luny po sterylce, a w takim układzie jak mój własny kot będzie robił takie numery to będę musiała "coś" z nim zrobić... Tylko co? Przecież nie pozamykam dwóch kotów w transporterach....

Miał ktoś takie obrażalskie bydle?
Bo jak w życiu miałam kilka kotów tak takiego czegoś jeszcze nie widziałam...

Lunka do weta trafi zapewne na początku przyszłego tygodnia.
Brzuszek "na głodnego" niewielki- zaczynam się zastanawiać czy ona czasem nie była najedzona... Ale ciachać tak czy siak trzeba!

Tylko co z Ryszardą?

Re: Buraska Luna, chyba w ciąży. STERYLKA - tylko za co?

PostNapisane: Pt sie 29, 2014 10:34
przez Cindy
Moja Cindy reagowala identycznie jak przynioslam Ronde :roll: Ronda natomiast uosobienie spokoju, zadnej agresji - "odszczekiwala" sie na poczatku troche na fuczenie, burczenie i lapoczyny Cindy - ale w koncu sie troche ustatkowala. Jak Ronda byla w zadaszonej kuwecie, to Cindy czaila sie na nia i niekiedy biedna Rondula dlugo siedziala, bo bala sie wyjsc. Rondula zajela miejsce Cindy na moich kolanach - dlatego gruba Cindy podlatywala do Rondy i bardzo szybkimi ruchami pacala Ronde najczesciej nie trafiajac bo bardzo sie spieszyla, zebym ja nie zdazyla zareagowac. Na szczescie Rondula niewiele sobie z tego robila. Nie palaly do siebie miloscia - ale tolerowaly sie z czasem. :wink:

Re: Buraska Luna, chyba w ciąży. STERYLKA - tylko za co?

PostNapisane: Pt sie 29, 2014 10:42
przez Ventrue1
Rysia wobec mojego Juliana który mieszkał w domu pierwszy zawsze reagowała agresją- od samego początku i przez rok jak Julian jeszcze żył.

Natomiast nigdy nie była agresywna w stosunku do mnie. To mnie dziwi.

Ale ona coś ostatnio ma fochy nawet na jedzenie- Butchersa przestała mi jeść (puszki i suche), dostała Purinę One zastępczo na chwilę- zjadła suche. Bardzo chętnie wcinała Whiskasa suchego którego ktoś jej przyniósł- szkoda tylko że od razu zaczęła się po tym g...wnie drapać... Skończył się Whiskas skończyło drapanie.

Ostatnio kupiłam jej puszkę Animonda Carny wołowinę z jagnięciną bodajże- ani myśli jeść a wcześniej jadała.

Ręce mi opadły, już nie wiem czym ją mam karmić. O Whiskasie niech zapomni, na TOTW mnie nie stać teraz, klęska.
Myślę już nad jakimś małym Britem... Albo zdrową 2 dniową głodówką - wtedy nawet puszka Animondy okaże się jadalna...

Re: Buraska Luna, chyba w ciąży. STERYLKA - tylko za co?

PostNapisane: Sob sie 30, 2014 16:49
przez mir.ka
Ventrue1 pisze:Rysia wobec mojego Juliana który mieszkał w domu pierwszy zawsze reagowała agresją- od samego początku i przez rok jak Julian jeszcze żył.

Natomiast nigdy nie była agresywna w stosunku do mnie. To mnie dziwi.

Ale ona coś ostatnio ma fochy nawet na jedzenie- Butchersa przestała mi jeść (puszki i suche), dostała Purinę One zastępczo na chwilę- zjadła suche. Bardzo chętnie wcinała Whiskasa suchego którego ktoś jej przyniósł- szkoda tylko że od razu zaczęła się po tym g...wnie drapać... Skończył się Whiskas skończyło drapanie.

Ostatnio kupiłam jej puszkę Animonda Carny wołowinę z jagnięciną bodajże- ani myśli jeść a wcześniej jadała.

Ręce mi opadły, już nie wiem czym ją mam karmić. O Whiskasie niech zapomni, na TOTW mnie nie stać teraz, klęska.
Myślę już nad jakimś małym Britem... Albo zdrową 2 dniową głodówką - wtedy nawet puszka Animondy okaże się jadalna...



zapomnij o tym, może jakiemuś bezdomniakowi wszystko jedno, ale nie domowemu
moim animonda też nie podpasowała, kupiłam opakowanie 6 puszek i psom w końcu dałam , bo ani jedno nie ruszyło :evil:
jagnięcina też od jakiegos czasu jest niedobra dla Tofika, a Rudzia znowu nie zje pstrąga z zieloną fasolką :twisted:
to są smaki z zestawów felixów, kupuję po 48 szt i zawsze 1/4 jest dla jednego niejadalna :evil:

Re: Buraska Luna STERYLKA w toku. Zazdrosny kot- rady?

PostNapisane: Nie sie 31, 2014 23:08
przez isabell36
u mnie kotki były zamknięte w różnych pomieszczeniach oswajały się przez drzwi. Rysia - ta druga oaza spokoju, po prostu ignorowała zapędy Belli, ale Bella nigdy nie wyżywała się na mnie, za to ja przez rok przy Belli nie głaskałam ani nie tuliłam Rysi tylko ją, a Ryśka pieszczoty dostawała po kryjomu, obróżka z feromonami (pachnąca rumiankiem) nie feliwey ale to jest koszt ok 50 zł. Jak masz je jak odizolować to dasz radę - powodzenia