Cześć wam!
Podpinam się do starego wątku z małą aktualizacją
Sprawa wypadającego odbytu(prostnicy) ostatnio trochę nabrała "tempa". Pogorszyło się na tyle, że prostnica wypadała jej już co kilka dni. Trafiliśmy do innej kliniki i tam wkońcu szybko i konkretnie się za nią zabrali - antybiotyki, leki i operacja. Został wycięty kawałek prostnicy i założony szew kapciuchowy. Wygląda to już znacznie lepiej - nic narazie nie wypada i trzyma się w miejscu.
Julka jest ledwo tydzień po zabiegu (więc może to normalne), ale dalej mam duże zastrzeżenia co do wyglądu kupy. Dodam, że wcześniej kotka na zmianę miała biegunki i zaparcia (była już głównie na RC Fibre Response). Załatwianie się było dla niej dużym problemem - aż się cała napinała, żeby wydusić.
I z tego co teraz obserwuję to dalej ma z tym problem
W niedzielę w nocy załatwiła się pierwszy raz po zabiegu (który był w środę) i znowu się strasznie napinała. Wygląda to tak, że:
1. Pierwszy "strzał" w miarę ok - kupa wygląda w miarę normalnie - choć bardzo oślizgła przez laktulozę
2. Parę minut przerwy, widać, że dalej ją coś męczy
3. Próbuje znowu wydusić z siebie (wychodzi już głównie tylko śluz), i tak się napina, że z tego wszystkiego zaczyna wymiotować
Wszystko oczywiście poza kuwetą (choć z tym zawsze miała problem - do kuwety tylko sika, resztę przeważnie załatwia na dworze)
Julka od ponad tygodnia jest na laktulozie (3x dziennie po 2 ml).
Od zabiegu przeszła na rozwadniany Hills z/d - pani doktor podejrzewa alergie/nietolerancję pokarmową
No-spa też od ponad tygodnia
I dzisiaj podobny scenariusz załatwiania się jak w niedzielę. Pełna opcja wraz z wymiotami...
Do lekarzy w obecnej klinice mam pełne zaufanie - pierwsi, którzy na prawdę konkretnie się za nią wzięli. Mamy plan leczenia i opcji, które trzeba sprawdzić. Ale piszę, bo może ktoś z was spotkał się z czymś podobnym i byłby w stanie jeszcze coś podpowiedzieć i doradzić?
Dodam jeszcze, że poza tym załatwianiem się Julka czuje się raczej ok. Ma wilczy apetyt i zjadłaby konia z kopytami, ale narazie jej ograniczam jedzenie (małe rozwodnione porcje) zgodnie z zaleceniami lekarza.
Normalnie śpi, trochę mniej pije (choć pewnie przez to że jedzenie ma mocno rozwodnione), łasi się, przytula i mruczy. Nie bawi się, bo nigdy tego nie robiła
Ultra-spokojny kot, któremu zastrzyki, pobrania krwi, USG czy punkcje robi się bez choćby miałknięcia
Z góry dzięki za odpowiedzi i porady!