kotek po wypadku, sparaliżowany tył

Witam wszystkich, z góry przepraszam, jeśli umieściłam zły wątek w złym temacie lub odwrotnie... Jestem tu nowa, w ogóle na żadnym forum zwykle nie bywam. Ale mam problem z kociakiem, i tylko tu - myślę, że mam jakąś nadzieję.
Mama ma dwa koty. Ragdola Fryderyka i...dachowca Czarusia, własnej 'hodowli' - miot który 'wdarł się' przed sterylizacją kotki.
Czaruś jest dachowcem, ale długowłosym, zupełnie innym niż typowe, no taki, co gdzieś tam ma w genach persa [jego Babcia była pół perską]. Mniejsza o to. Czaruś ma cudowny charakter, jest miły, kochany i stety niestety ufa wszystkim.
W piątek, 1 sierpnia przyczołgał się do domu wyjąc. Tylne łapki i ogon bezwładne. Poza tym, żadnych ran. Pojechał do miejscowego weta, który niestety rtg nie posiada. Pojechałyśmy z mamą na prześwietlenie do najbliższego weta który rtg posiada. Nie 'rozciągnął' kota, zrobił zdjęcia jak luźno leży i stwierdził, że nic nie jest złamane. Naszym wetom zdjęcie się nie podobało więc pojechałam z kocurem do Wrocławia do InterVetu. Tam po 'rozciągnięciu' kota i zrobieniu pierwszego zdjęcia od razy było wiadome - th11 i th12 złamane. Ten taki 'kanał' przez który przechodzi rdzeń, był baaaardzo zwężony. Nie dawali 100 % że rdzeń jest przerwany ale 90%. Mówili, że za późno na operacje. Na grzbiecie wystąpiła miejscowa martwica, wyniki krwi wątroby nie za fajne i wysoka temperatura. Dostawał leki jakieś przeciwbólowe i sterydowe, przeciwobrzękowe, i podobno wyniki wątroby jakie są - to przez to i ogólnie pourazowe. Dziś tj 7 sierpnia byłyśmy u naszej wetki, powiedziała, że nic się nie zmieni na lepsze ALE... minimalnie ma lepsze czucie w tylnych łapkach Czucie głębokie, jak się ściśnie przy pazurkach to łapkę wyrywa. Kał oddaje sam, siusia niestety tylko kiedy go 'wyciskamy'. Temperatura spadła do 39. Martwica...zniknęła...strup odpadł a pod spodem różowiutka, zdrowa skórka. Łapki ciepłe, ogon nagle stał się jeszcze bardziej ciepły. Czaruś dziś nas gryzł i się wściekał, że go ciągle gdzieś męczymy [wyciągnie z koszyka, mycie, wyciskanie].
Jeśli wątroba wróci 'do normy', temperatura będzie ok, a martwica się nie pokaże - ale kot będzie siusiał tylko przy wyciskaniu pęcherza no i będzie praktycznie leżał - warto go trzymać przy życiu i robić wszystko, żeby żył? Mama zajmuje się moim niepełnosprawnym bratem więc jestem gotowa zabrać Czarka do siebie, pomimo 3 kotków ze schroniska. Ale czy są szanse, że pożyje kilka lat w miarę szczęśliwy ?
Mama ma dwa koty. Ragdola Fryderyka i...dachowca Czarusia, własnej 'hodowli' - miot który 'wdarł się' przed sterylizacją kotki.
Czaruś jest dachowcem, ale długowłosym, zupełnie innym niż typowe, no taki, co gdzieś tam ma w genach persa [jego Babcia była pół perską]. Mniejsza o to. Czaruś ma cudowny charakter, jest miły, kochany i stety niestety ufa wszystkim.
W piątek, 1 sierpnia przyczołgał się do domu wyjąc. Tylne łapki i ogon bezwładne. Poza tym, żadnych ran. Pojechał do miejscowego weta, który niestety rtg nie posiada. Pojechałyśmy z mamą na prześwietlenie do najbliższego weta który rtg posiada. Nie 'rozciągnął' kota, zrobił zdjęcia jak luźno leży i stwierdził, że nic nie jest złamane. Naszym wetom zdjęcie się nie podobało więc pojechałam z kocurem do Wrocławia do InterVetu. Tam po 'rozciągnięciu' kota i zrobieniu pierwszego zdjęcia od razy było wiadome - th11 i th12 złamane. Ten taki 'kanał' przez który przechodzi rdzeń, był baaaardzo zwężony. Nie dawali 100 % że rdzeń jest przerwany ale 90%. Mówili, że za późno na operacje. Na grzbiecie wystąpiła miejscowa martwica, wyniki krwi wątroby nie za fajne i wysoka temperatura. Dostawał leki jakieś przeciwbólowe i sterydowe, przeciwobrzękowe, i podobno wyniki wątroby jakie są - to przez to i ogólnie pourazowe. Dziś tj 7 sierpnia byłyśmy u naszej wetki, powiedziała, że nic się nie zmieni na lepsze ALE... minimalnie ma lepsze czucie w tylnych łapkach Czucie głębokie, jak się ściśnie przy pazurkach to łapkę wyrywa. Kał oddaje sam, siusia niestety tylko kiedy go 'wyciskamy'. Temperatura spadła do 39. Martwica...zniknęła...strup odpadł a pod spodem różowiutka, zdrowa skórka. Łapki ciepłe, ogon nagle stał się jeszcze bardziej ciepły. Czaruś dziś nas gryzł i się wściekał, że go ciągle gdzieś męczymy [wyciągnie z koszyka, mycie, wyciskanie].
Jeśli wątroba wróci 'do normy', temperatura będzie ok, a martwica się nie pokaże - ale kot będzie siusiał tylko przy wyciskaniu pęcherza no i będzie praktycznie leżał - warto go trzymać przy życiu i robić wszystko, żeby żył? Mama zajmuje się moim niepełnosprawnym bratem więc jestem gotowa zabrać Czarka do siebie, pomimo 3 kotków ze schroniska. Ale czy są szanse, że pożyje kilka lat w miarę szczęśliwy ?