Cztery one, ssanie i trzy kupy ;)

Dzień dobry po raz pierwszy!
Potrzebuję Waszej porady (jak widać troszkę się rozpisałam, więc można od razu przewinąć na sam dół, ale może szczegóły dadzą więcej informacji?). Nie jestem kompletnie zielona, odkąd pamiętam koty były częścią mojego domu, ale z tak małymi kuleczkami jeszcze nie miałam do czynienia (zawsze robotę odwalały kotki). W sobotę stałam się nagłą właścicielką pięciu wiejskich koteczek, uratowanych przed utopieniem przez sąsiada, które takie praktyki urządzał ponoć od dawna i nikt nie reagował...
Koteczki miały na oko 3 tygodnie (sztuk 4) i 2 miesiące (sztuk 1). Piszę 'miały' bo najsłabsza kocinka z poczwórnego miotu odeszła. Słabiutka była, pełzała, kiedy siostry już hasały z podniesionymi ogonkami, karmiona przez 2 dni pipetką (siostry pięknie piją z miseczki), siki bardzo stężone i bardzo ich było dużo, poza tym miała problemy z oddychaniem - coś podobnego do czkawki, kiedy zaczynała miauczeć. Wetka dała jej kroplówkę, kazała przyjść na następny dzień. Kolejnego dnia było zastępstwo i druga wetka stwierdziła, że bez antybiotyku się nie obejdzie. Wieczorem kocinka bardzo płakała i dyszała, a my grzaliśmy, karmiliśmy, masowaliśmy, uspokoiła się i zasnęła - odeszła nad ranem przytulona do sióstr... Nie wiem, czy tak już miało być, czy mała nie dała rady po antybiotyku, albo odłączeniu od mamy...
No ale życie idzie dalej i mamy tę czwórkę niesforną.
O 2-miesięcznej Sofii dużo pisać nie będę, bo dziewczyna odważna, radzi sobie pięknie z kuwetą i jedzeniem (sąsiad karmił wcześniej mlekiem krowim, więc szybkie przenosiny na Nan1, potem juniory w puszkach, musy i już mleka nie chce.
) Póki co trzymamy z daleka od małych, bo wetka stwierdziła zarobaczenie konkretne (uszy, brzuszek, sierść) i dała kropelki. Poza tym masa zabawy i łasica z niej ogromna.
3 młode odpocząć nie dają, pobudka co 2 godziny jak w zegarku począwszy od 5 rano, mleczko, myciu, hasanko, zabawa, sen i tak w koło. Stwierdzony koci katar leczymy Scanomune, z oczek już się nie leje, nie dyszą już tak dziwnie, ale nadal kichają.
Problemy są tylko dwa. Małe ssą się nawzajem, zaczęło się od jednej, podłapały wszystkie (prekursorka ssie nawet samą siebie). Radą wetki pilnuję i rozdzielam kiedy dochodzi do takich ekscesów, ta jedna jest bardzo zdeterminowana - aż szok, że tyle siły w małej kotce. Kiedy idą spać i zaczyna się cała akcja ssąca, oddzielam ją ręką od reszty i czekam aż tak zaśnie. Po przebudzeniu przemieszcza się do sióstr ale o ssaniu zapomina. Mogę zrobić coś więcej w tym kierunku? Wetka sugerowała oddzielenie od stada (ta od antybiotyku, więc już kobiecie mniej ufam), ale nie mam serca, wolę kontrolować (choć wiadomo, że w nocy nie przypilnuję). Bardzo mogą sobie tym zaszkodzić jeśli nie przypilnuję?
Drugi problem jest znany na tym forum bardzo dobrze, mianowicie kupy.
Zarejestrowałam do tej pory tylko 3 na przestrzeni 3 dni! Bardzo mało, a brzuszki masujemy dłuuugo po każdym jedzeniu (kotki same sikają, lecą do kąta pokoju na gazetę tuż po obudzeniu się, więc masowanko stricte pod kupy, a tu nic). Może to Nan1 tak je przyblokowało? Wprawdzie idzie już Mixol kurierem, może coś poprawi, ale póki co to kiepścizna. Niestety nie jestem w stanie namierzyć wykonawczyń dwóch sztuk, jedna zidentyfikowana, bo pojawiła się po masowaniu (dość gęsto, ale nie w formie stałej), dwie pozostałe podręcznikowe, ale winowajczyni (albo szczęsciary
) nie namierzyłam. Wszystkie mają brzuszki dość twarde, Wetka (nie ta od antybiotyku) stwierdziła, że pewnie robale, bo koty wiejskie, ale na odrobaczanie za wcześnie i jestem w kropce. Po straceniu maleństwa boję się każdej inwazyjnej (tj. nienaturalnej) metody zaleconej przez weterynarzy. Proszę o pomoc i pozdrawiam od całej kociej rodzinki. 
Potrzebuję Waszej porady (jak widać troszkę się rozpisałam, więc można od razu przewinąć na sam dół, ale może szczegóły dadzą więcej informacji?). Nie jestem kompletnie zielona, odkąd pamiętam koty były częścią mojego domu, ale z tak małymi kuleczkami jeszcze nie miałam do czynienia (zawsze robotę odwalały kotki). W sobotę stałam się nagłą właścicielką pięciu wiejskich koteczek, uratowanych przed utopieniem przez sąsiada, które takie praktyki urządzał ponoć od dawna i nikt nie reagował...


No ale życie idzie dalej i mamy tę czwórkę niesforną.
O 2-miesięcznej Sofii dużo pisać nie będę, bo dziewczyna odważna, radzi sobie pięknie z kuwetą i jedzeniem (sąsiad karmił wcześniej mlekiem krowim, więc szybkie przenosiny na Nan1, potem juniory w puszkach, musy i już mleka nie chce.

3 młode odpocząć nie dają, pobudka co 2 godziny jak w zegarku począwszy od 5 rano, mleczko, myciu, hasanko, zabawa, sen i tak w koło. Stwierdzony koci katar leczymy Scanomune, z oczek już się nie leje, nie dyszą już tak dziwnie, ale nadal kichają.
Problemy są tylko dwa. Małe ssą się nawzajem, zaczęło się od jednej, podłapały wszystkie (prekursorka ssie nawet samą siebie). Radą wetki pilnuję i rozdzielam kiedy dochodzi do takich ekscesów, ta jedna jest bardzo zdeterminowana - aż szok, że tyle siły w małej kotce. Kiedy idą spać i zaczyna się cała akcja ssąca, oddzielam ją ręką od reszty i czekam aż tak zaśnie. Po przebudzeniu przemieszcza się do sióstr ale o ssaniu zapomina. Mogę zrobić coś więcej w tym kierunku? Wetka sugerowała oddzielenie od stada (ta od antybiotyku, więc już kobiecie mniej ufam), ale nie mam serca, wolę kontrolować (choć wiadomo, że w nocy nie przypilnuję). Bardzo mogą sobie tym zaszkodzić jeśli nie przypilnuję?
Drugi problem jest znany na tym forum bardzo dobrze, mianowicie kupy.

Zarejestrowałam do tej pory tylko 3 na przestrzeni 3 dni! Bardzo mało, a brzuszki masujemy dłuuugo po każdym jedzeniu (kotki same sikają, lecą do kąta pokoju na gazetę tuż po obudzeniu się, więc masowanko stricte pod kupy, a tu nic). Może to Nan1 tak je przyblokowało? Wprawdzie idzie już Mixol kurierem, może coś poprawi, ale póki co to kiepścizna. Niestety nie jestem w stanie namierzyć wykonawczyń dwóch sztuk, jedna zidentyfikowana, bo pojawiła się po masowaniu (dość gęsto, ale nie w formie stałej), dwie pozostałe podręcznikowe, ale winowajczyni (albo szczęsciary

