Cześć! Bardzo dawno nie było mnie na forum, ale teraz piszę, bo wydarzyła się przykra sytuacja związana z kotem, którym się opiekuję na wsi i liczę, że ktoś mi doradzi, co się mogło stać. Ruduś, bo tak roboczo został nazwany mój koci kolega jest bardzo radosnym kotkiem, typową miziajką, dodam, że nie jest to mój kot, tylko bezdomniaczek, który przychodzi sobie do nas pojeść, a następnie idzie w swoją stronę (jak to typowy kot żyjący na zewnątrz). Jednak jakieś 2 tygodnie temu moja mama zauważyła, że potwornie boli go ogonek przy dotykaniu i nie może go podnieść. Moja laicka diagnoza: "pewnie pobił się z innym kotem i mu przejdzie", ale niestety ból nie mija. Kotek coraz mocniej cierpi, na ogonku wytworzyły się dwa zgrubienia i sączy się z nich płyn (woda z krwią). Na wsi jest tylko moja mama (na stałe mieszkamy dość daleko od tej miejscowości, zatem nie było możliwości zawieźć kotka wcześniej do weterynarza), która nie ma prawa jazdy, ale ja jadę tam w niedzielę i natychmiast udajemy się z Rudkiem do pobliskiego weta.
Póki co proszę Was o poradę, jak myślicie co to może być za przyczyna? Czy może się okazać, że to coś poważnego?! Mieliście już może styczność z takim przypadkiem? Podnieście mnie trochę na duchu, bo aż serce się kraje patrząc na tą kupkę nieszczęścia, która jeszcze niedawno była najweselszym kotem, jakiego znam