Moi znajomi niedługo udają się na emigrację. Prawdopodobnie dostaniemy "w spadku" dwie kilkuletnie kotki.
Jedna jest długaaaaśna, smukła, długołapa, w typie orienta, druga – nieduża, "zwarta w sobie" , trochę jakby w typie brytyjczyka. Każda kotka waży po ok 3,5 kg. Na moje oko, waga jest właściwa, adekwatna do typu sylwetki, choć te sylwetki obie kocice mają skrajnie różne....
Do tej pory system żywienia kotek przedstawiał się następująco:
rano i wieczorem po pół saszetki mokrego, a suche stoi cały dzień – do "pogryzania".
Kotki, jak wspomniałam, nie są zapasione, a jedzenie nie stanowi ich jedynego życiowego celu czy podstawowej rozrywki Niekiedy woła się je na kolację –i przyjdą albo nie (to chyba rzadkość).
Karma serwowana kociastym niestety nie jest rewelacyjna, oględnie mówiąc...
Jeżeli koty trafią pod moją opiekę, chciałabym zmienić ją na lepszą – zarówno mokre jak i suche.
W związku z tym mam pytanie:
Czy nadal zachować ustalony system karmienia (dawanie saszety, a suche stoi cały czas)?
Do tej pory osobiście skłaniałam się ku opinii, że dostępna całą dobę micha, to pierwszy krok do otyłości kota... Fakt, że kocice jadły byle co, może więc na razie nie było się czym utuczyć... Jesli zapodam coś bardziej odżywczego – mogą przybrać na wadze – a tego bym nie chciała, bo są w sam raz.
Jakie macie doświadczenia w tej mierze?
"Spis karm dla kota" już przewertowałam, postaram się w razie czego o dobre marki, ale nadal jestem w kropce, jakim systemem karmić koty. Aha, kotki są niewychodzące, średnio aktywne.
Moje bywsze tymczasy jadały 2-3 razy dziennie: rano mokre, wieczorem suche.
Micha nigdy nie stała non stop. Tu zaś mam dylemat – czy zmieniać coś kotkom, które już mają określone nawyki?