MIAUCZĄCY KOT I DUŻE PSY - CZY JEST NA SALI BEHAWIORYSTA?

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Czw sie 14, 2014 17:59 Re: MIAUCZĄCY KOT I DUŻE PSY - CZY JEST NA SALI BEHAWIORYSTA

krulewna pisze:I ten smród mnie dobija, musiałam demontować listwy żeby to domyć a i tak capi. Naprawdę mam dość. Inwestowanie w tego kota staje się dla mnie męką i poczuciem wywalania pieniędzy w błoto, których teraz nie mam.

Czym to myjesz? Zwykłe środki do czyszczenia nie zabiją zapachu moczu, tutaj jest wątek dla zasikanych: viewtopic.php?f=1&t=132051 będzie w nim zapewne dużo rad jak usunąć zapach (a zwierz, gdy wyczuje zapach swojego moczu w jakimś miejscu, będzie bardziej skłonny narobić w nim ponownie). Mnie kojarzy się z "domowych" środków soda oczyszczona, preparaty do szamb i ocet (zapach octu szybciej się ulotni i nie będzie długo czuć). Są też oczywiście specjalne środki jak np. Vitopar, jest ich dużo, poczytaj lub zapytaj na wątku.

Napisz też co do tej pory robiłaś, żeby kota odciągnąć od chęci wychodzenia na zewnątrz. Może ktoś zauważy jakiś błąd, którego Ty nie jesteś w stanie. Niestety nasilenie się "frustracji" jest dość typowym etapem, przynajmniej w przypadku szkolenia psów, więc zapewne u kotów jest podobnie. Do tej pory miauczenie pod drzwiami rzadko, bo rzadko, ale skutkowało - czasem był zabierany za drzwi, na balkon. Teraz nie rozumie czemu te metody zawodzą i próbuje innych. Do wyciszenia go faktycznie przydałaby się wspomniana obróżka. Może masz coś zbędnego, co mogłabyś wystawić na Koci Bazarek i sprzedać?
Mógł też się nabawić zapalenia pęcherza, jak pisze pwpw, bo koty są podatne na stres.

Nawet jeśli stanowczo chcesz go oddać, to jak pisze pwpw, i tak musisz coś działać. Są wakacje, jest wysyp małych kociaków, w dodatku kot jest problemowy, to może trochę potrwać...

Yocia

 
Posty: 1598
Od: Sob sie 01, 2009 10:48

Post » Czw sie 14, 2014 18:54 Re: MIAUCZĄCY KOT I DUŻE PSY - CZY JEST NA SALI BEHAWIORYSTA

krulewna pisze: Kolejna plama moczu pod drzwiami...


Leje pod drzwiami? Moze znaczyc teren, bo czuje inne zwierzeta w domu. Tak jak dzikie koty zaznaczają odchodami swoj teren. To zwierzę, z miłością i wdzięcznością bym tego nie mieszała. Byc moze w nowym domu problem by natychmiast ustał. A moze znaczylby nowe miejsce az do zyskania poczucia bezpieczenstwa. Tak mialam z kotka ze schroniska. Ustawiasz dodatkową kuwetę tam, gdzie leje?

Arcana

 
Posty: 5668
Od: Nie lip 17, 2005 13:59
Lokalizacja: Warszawa


Adopcje: 15 >>

Post » Czw sie 14, 2014 19:07 Re: MIAUCZĄCY KOT I DUŻE PSY - CZY JEST NA SALI BEHAWIORYSTA

Krulewna, byłam jedną z niewielu osób, które starały się zrozumieć Twoją sytuację. Broniłam Cię, bo wydawało mi się, że rzeczywiście chciałaś znaleźć tu na forum jakieś podpowiedzi jak można pomóc Twojemu kotu.

Myliłam się, Tobie wcale nie zależało na tym kocie. Może kiedyś tak było, ale teraz to na pewno nie i to widać z każdym Twoim kolejnym postem wyraźniej. On jest już tylko zbędnym balastem po poprzednim związku. Dlatego nie widzisz powodu by skorzystać z udzielanych Ci tu podpowiedzi, dlatego nie zamierzasz w niego już więcej inwestować, dlatego żal Ci pieniędzy na porządne przebadanie kota (bo jakoś już nie wierzę, że nie finansowo na to Cię nie stać).

I proszę nie pisz, że on jest zdrowy, bo bez dokładnych badań nie można tego z całą stanowczością stwierdzić, a „na macanego” to można ze 100% pewnością określić np. która kura jutro jajko zniesie.

Żal mi tego kota, bo Ty już jesteś nastawiona we wszystkim tylko na „nie …” Z całą pewnością nie zapewnisz mu dobrego samopoczucia wypasionym transporterkiem (jeśli już to prędzej sobie), czy jedną z najdroższych karm na rynku (a jednocześnie od jakiegoś już czasu jedną z gorszych jakościowo).
Nowe zabawki też nie są dla niego w tej sytuacji niezbędne, a jak zauważyłam na zdjęciach, nawet okno, które mogłoby być dla niego jakąś atrakcją i namiastką uczestniczenia w życiu poza pokojem, jest tak gęsto zastawione kwiatami, że nic z tego co się dzieje na zewnątrz nie może sobie poobserwować.

Mam nadzieję, że ten Smutasek ze zdjęć szybko znajdzie odpowiedni dla siebie dom i jedyne co mogę dla niego zrobić by to przyspieszyć, to sfinansowanie mu pełnych badań krwi (z profilem nerkowym, wątrobowym i trzustkowym) oraz badanie moczu i poziomu cukru.

Krulewno, proszę o odpowiedź, czy jeśli sfinansuję te badania to zrobisz je w przyszłym tygodniu. Niczego w zamian nie chcę, wystarczy, że wyniki badań wkleisz tu na wątku.
Jeśli tak to ustal ile to będzie kosztowało a ja przeleję pieniądze (do lecznicy albo Tobie).
Obrazek

Każda przykrość nas dotyka, tylko niektóre szczególnie.

Amika6

Avatar użytkownika
 
Posty: 10613
Od: Śro sty 24, 2007 18:48
Lokalizacja: Chełm (Lubelskie)

Post » Czw sie 14, 2014 19:15 Re: MIAUCZĄCY KOT I DUŻE PSY - CZY JEST NA SALI BEHAWIORYSTA

Amika6 szacun. Pomyślałam to samo. Smutny kot w mieszkaniu gdzie nie ma dla niego miejsca. Siatka w oknie, widok na świat może by mu ułatwił życie. Kolejny kot gdzie ludzie swoje uczucia i niechęć, poczucie winy zwalają na kota. To ON jest odpowiedzialny według takowych za całe zło tego świta. Wszak ma wszystko. I panią , i wypasiony kontenerek, i zabawki...Tylko gdzie tu jest miejsce na miłość skoro pani wdzięczności od kota oczekuje.
Dziewczyno, studia skończyłaś i nie mnie równać się rozumkiem z twym wypasionym umysłem. Ale nawet ja wiem, że kot to nie ludż i nie można mu swoich paskudnych czy nie paskudnych cech charakteru przypinać. Ty tylko te złe przypisujesz. Swoje złe cechy a obarczasz wina kota.

Bez badań nie ma uczciwej adopcji.
Obrazek

Dla naszych Słoneczek [*] Kochamy i tęsknimy.

ASK@

Avatar użytkownika
 
Posty: 55353
Od: Czw gru 04, 2008 12:45
Lokalizacja: Otwock


Adopcje: 11 >>


Post » Pt sie 15, 2014 18:47 Re: MIAUCZĄCY KOT I DUŻE PSY - CZY JEST NA SALI BEHAWIORYSTA

Żałuję, że tu weszłam - pierwsze zdjęcie tego kota... serce się kroi! Jest prześliczny i tak cholernie mi go żal.
Skarby: Obrazek

klaudiafj

Avatar użytkownika
 
Posty: 23538
Od: Czw cze 05, 2014 21:02
Lokalizacja: Bytom

Post » Nie sie 17, 2014 19:26 Re: MIAUCZĄCY KOT I DUŻE PSY - CZY JEST NA SALI BEHAWIORYSTA

klaudiafj, to może go weź? :(

krulewna

 
Posty: 18
Od: Pon lip 21, 2014 7:16

Post » Pon sie 18, 2014 13:19 Re: MIAUCZĄCY KOT I DUŻE PSY - CZY JEST NA SALI BEHAWIORYSTA

krulewna pisze:klaudiafj, to może go weź? :(

Jeśli pozwolisz, to jeszcze raz i od początku...
Większość z nas jest zakocona, a nawet jeśli nie, to spokojnie mamy tu dość do wyboru, kotów odchodzących na ulicach, umierających w schronach (dosłownie i w kilka dni), czy kociaków, którym przez KK wypływają żywcem oczka :( Często są to koty domowe, ale łatwiej wyrzucić, niż wysterylizować, czy przejść się do weta, leczyć, kastrować... Marne są szanse, by ktoś stąd mógł go wziąć... Sezon kociakowy w pełni, każdy kto prowadzi DT ma po kokardę zgłoszeń i to kotków na już potrzebujących pomocy, bo jutro mogą już nie żyć :? Podobnie fundacje...
Masz pięknego kota, który jest do Ciebie bardzo przywiązany, czy Ci się to podoba, czy nie.. Ufa Ci. Problem z sikaniem jest trudny, bo trzeba dużo cierpliwości, prób, by to wyciszyć, ale dobra wiadomość jest taka, ze w znakomitej większości przypadków jest to problem rozwiązywalny, o ile właściciel będzie drążył, próbował, będzie miał czas, cierpliwość, by w końcu go rozwiązać. Tylko nieliczne przypadki to koty, które mimo wszytko sikają, ale ludzie uczą się z tym żyć, nie wyrzucają, bo to ich zwierze, ich odpowiedzialność, biorąc dane muszą liczyć się z problemami, jakie wystąpią. Nikt nie twierdzi, że to łatwe. Twój przez 4 lata był Twoim wiernym przyjacielem i to ma zmienić wszytko? Nic z Siebie nie dasz, by mógł zostać z Tobą? To miejsce jest dobre by szukać takich rozwiązań, razem działać, bo jest tu dużo ludzi, którzy mają znacznie większe doświadczenie niż przeciętny właściciel kota, mogą coś doradzić, mądrze. Wziąć.. niestety niekoniecznie. Zmień nastawienie, nawet jeśli chcesz go oddać (musisz ogłaszać), to i tak raczej na wczoraj domu mu nie znajdziesz, więc warto w międzyczasie próbować, do czego zachęcam..
Tutejszy przypadek, kot trafił do domu z psem i zaczął sikać na jego legowisko i tylko je, jeśli tylko miał do niego dostęp.. Problem trafił na forum, niby standard, kot nie akceptuje psa, to sika, ale poszła mądra procedura, badanie moczu i co wyszło? Zapalenie pęcherza .. Niby wszytko wskazywało na nie-akceptacje psa, a kot sikał poza kuwetą, bo ją kojarzył z bólem .. Legowisko nadawało się, bo było miękkie.. Wystarczyło wyleczyć koci pęcherz. To pierwszy trop, bo stres, a Twój kot miał ich ostatnio sporo, to jedna z przyczyn rozwinięcia się tej choroby.. Nawet więcej, jeśli w porę nie zainterweniujesz, kot może się zatkać, a to bardzo bolesna śmierć :roll:
Jeśli to nie to (trzeba przebadać), trzeba szukać dalej, można próbować wyciszyć kota obróżka antystresową, są też dobre leki, uspokajacze dla takich zwierząt ( http://animalia.pl/produkt,18223,scanve ... 250ml.html ) .. Ale to nie zastąpi nigdy poszukiwania źródła problemu i prób wyeliminowania go.. U Ciebie to mogą być trzy rzeczy, sporadyczne wypuszczanie go na dom, więc nic dziwnego, że teraz się domaga, do tego jeśli tam się toczy życie, tym będzie trudniej. Twój stosunek do niego, im więcej masz do niego żali, tym bardziej on to wyczuwa.. Kot, zwierze nie rozumie naszych argumentów, racji, za to bezbłędnie reagują na nasze emocje.. To zawsze będzie góra 3 letnie dziecko, więcej nas wyczuje (nasze emocje), niż zrozumie. I tak też trzeba reagować, nie krzyczeć, nie karać nic nie rozumiejącego z tego co się naprawdę dzieje, szukać innych rozwiązań, wiedząc, że to ja jestem dorosła, to po mojej stronie leży.. Co byś powiedziała o mamie trzyletniego brzdąca, która od niego tylko wymaga, a jak nie to dziecko złe, niech je sobie ktoś weźmie? Trzy to pozbawienie go kociego towarzystwa i przestrzeń, którą mu proponujesz.. Wszytko to jest dostosowane do Ciebie, na ile dla kota? Jest niskopodłogowy, czy potrzebuje miejsca dla siebie pod sufitem? Ile widzi z okien, by nie umarł tam z nudów? Może to typ który nie wyobraża sobie życia bez kociego przyjaciela? Miałaś go 4 lata, masz teraz, kto ma na te pytania szukać odpowiedzi, jak nie TY właśnie? On był i jest tym samym zwierzakiem, nie lepszym, ani nie gorszym, niż przez te lata... To Ty się zmieniłaś :roll: Ma problem, zdrowotny, albo behawioralny, nikt w ciemno nie powie Ci co może przynieść skutek. On się nie zmienił, zwyczajnie on ma problem.
I na koniec kot -pies, to rożne zwierzęta, ale każde z nich może mieć problem, swoim psom oferujecie inne warunki, niż temu kotu, co się dziwisz, ze kot ma problem, a psy nie? One wychodzą, mają dostęp do domu, który jest ich.. Kot jest zamknięty w jednym pomieszczeniu, do tego od małego przyuczony do obecności człowieka, zanim ukształtowała się jego psychika, już został od niego uzależniony, bez prawa wyboru ... Miał szansę, czy co innego za niego zdecydowało? Ma sens takie porównywanie? Mam psa, rozkoszny szczeniak kupiony na targowisku, rozkoszny dopóki nie urósł, na tyle by zabawami (szczenięcymi, tak jakby bawił się z rodzeństwem, mamą, ta dałaby mu popalić, gdyby rozrabiał ) nie zagrażać kilkulatkowi w domu, no to taił do pijaczka na wsi, a tam został uwiązany na krótkim łańcuchu za stodołą, bez dostępu do jakichkolwiek bodźców, karma jak pan nie zapił, jak nie, głodówka... Roczny trafił do mnie, oj nawet do schronu próbowałam go oddać (odmowa), nie wyrabiałam z 40 kg tak zaniedbanego behawioralne zwierza, na psach się nie znałam, nikt go nie chciał.. Został. Pewnie jeszcze długo będę go "naprawiać", rozwiążę jeden problem, pojawia się nowy, pies po prostu jest nadpobudliwy :roll: Cierpię przez winy poprzedników, bo zabrakło mądrości, tej która pojawia się przed wzięciem jakiegokolwiek zwierzaka, były tylko impulsy, bo takie słodkie, no kuleczka futra, niech dzieci się pobawią :roll: Urosła, coś trzeba z siebie dać? Nie podziękuje, pierwszy lepszy chętny dobry, co tam, ze pije, co tam, ze kilkumiesięczne zwierze przykuje do łańcucha, a to będzie tam stać i albo dostanie jeść, albo nie.. Socjalizacja, żadna, na widok aut rozszalał się, mimo,z e posesja jego była przy drodze, mało mnie nie pogryzł (stąd schron).. Chcesz dołączyć do takich 'właścicieli' ? Czy jednak bez względu na decyzje ostateczną dasz z Siebie więcej? Ten kot, piękny krówek, był i kochał Ciebie 4 lata... Szukaj rozwiązania problemów, zaczynając od prostego badania moczu, później będzie bardziej skomplikowanie.. Nie ważne czy to pies, czy kot, ważne w czym tkwi problem i Twoja determinacja, by zwierze mogło być nadal z Tobą, bo ono ma Tylko Ciebie :!: Dałaś mu dom, teraz udowodnij, ze dobry. Równie dobrze mogłabyś przygarnąć takiego psa jak ja mam na stanie... Nie ważne CO?, ważne, byś się tym zajęła odpowiednio, tu jest sporo osób z dużym doświadczeniem, mogą doradzać, ale nic nie zrobią, bo niby jak? Walcz o tego kota, nie jego wina, że ma problem, nie jego, ze jest u Ciebie.. To może się rozwiązać szybko, może być potrzebna duża doza cierpliwości i Twojej uwagi, nikt na tym etapie nie powie więcej... Ten kot z Tobą był 4 lata, nie powalczysz o niego? Co z Ciebie za właściciel? Przemyśl, ja już zamilknę, inni doradzą, zrób mu badanie moczu, a dalej pisz tu co się dzieje, jak.. Na pewno ktoś coś doradzi, pomoże, o ile TY będziesz chciała COŚ z tym robić... Ja sobie już pomilczę, mam dość zwierząt na stanie, których pozbyli się inni, Ci mądrzejsi, z byle powodu, nawet bez wizyty u weta :roll:
/albo te cztery lata były i były realne, zatem to nie złe zwierze, ale przytrafił się problem, z którym oboje sobie nie radzicie, a tu można pomagać... albo już nie wiem co, chcesz dołączyć do ludzi, dla których zwierze to zabawka? Dopóki dobra, oki, jak się popsuje.. fora ze dwora.. czy to kot, czy pies, to bez znaczenia .. oba gatunki na równi mają problemy :roll:
EOT.
pwpw
 

Post » Pon sie 18, 2014 14:03 Re: MIAUCZĄCY KOT I DUŻE PSY - CZY JEST NA SALI BEHAWIORYSTA

masakra. aż żal czytać. Szkoda kota.

margoth82

 
Posty: 1409
Od: Pon lut 15, 2010 21:10

Post » Śro kwi 25, 2018 17:17 Re: MIAUCZĄCY KOT I DUŻE PSY - CZY JEST NA SALI BEHAWIORYSTA

Mój wątek stary jak świat, minęły lata. Dalej pamiętam jak ten kot i jego miauczenie oraz niszczenie wszystkiego zrujnowało mi nerwy oraz relacje z bliskimi.
Po kilku miesiącach od ostatniego wpisu udało mi się znaleźć mu nowy dom i WRESZCIE JESTEM SZCZĘŚLIWA.
Nigdy, NIGDY w życiu nie chcę więcej kota, na chwilę obecną nawet po tylu latach moja trauma do tych zwierząt jest tak wielka, że nie jestem w stanie żadnego nawet dotknąć i patrzę na nie z odrazą.

Wszystkim tym, którzy borykają się z tym problemem co ja, czujecie, że wasz kot was irytuje, że wasze nerwy są na granicy - to nic nie da. Te zwierzęta są głupie i niereformowalne. Jeśli chcecie zachować resztki zdrowia psychicznego - szukajcie im nowych domów.
Szanować zwierzęta trzeba wszystkie, nie krzywdzić także - ale kochać na siłę się nie da. Niech kociarze się bawią z upierdliwymi kotami.

Moja przygoda z kotami się kończy. Koniec śmierdzącej kuwety, zapachu kupy i sików w domu, kota na blacie w kuchni, kota w ciuchach, kota w łóżku, kota miauczącego, kota drapiącego meble... WOLNOŚĆ.

Zamykam wątek.

krulewna

 
Posty: 18
Od: Pon lip 21, 2014 7:16

[poprzednia]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: magic99, Szymkowa i 163 gości