Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy
kotelsonciorny pisze:Niech Krulewna wklei zdjęcia tego kociszcza, niech go ogłasza
ewar pisze:Szuka się rozwiązania, tu nie ma dróg na skróty, przynajmniej ja tak to rozumiem.W pięknej książce "Mały Książę " jest zdanie, cytuję z pamięci "oswoiłeś mnie, więc jesteś za mnie odpowiedzialny".Parafrazując to, "dałeś mi dom, a tym samym obiecałeś się mną opiekować".
Z mojej strony EOT.
kotelsonciorny pisze:Decydując się na zwierzę bierzemy za nie pełną odpowiedzialność. Ja też przeżyła chwile grozy, kiedy kot rzygał gdzie popadnie. Zbagatelizowałam to. Dopiero gdy wyrzygał paskudne glisty, zapaliło mi się czerwone światło: wet. Wiem, że problem jest dużo bardziej skomplikowany ale o kota trzeba walczyć.
kitkowa pisze:ewar pisze:Szuka się rozwiązania, tu nie ma dróg na skróty, przynajmniej ja tak to rozumiem.W pięknej książce "Mały Książę " jest zdanie, cytuję z pamięci "oswoiłeś mnie, więc jesteś za mnie odpowiedzialny".Parafrazując to, "dałeś mi dom, a tym samym obiecałeś się mną opiekować".
Z mojej strony EOT.
Ty, jako doświadczona kociara, podsunęłaś jakieś rozwiązanie w tym wątku (pardon, za wyjątkiem tradycyjnego dokocenia się)?
Czy tylko oceniłaś przez monitor opiekunkę kota i jej rodzinę i wylałaś na klawiaturę swoją frustrację?
krulewna pisze:nie przebywam na piętrze za drzwiami, jestem albo na parterze albo w swoim pokoju. Dlatego wiem, że nawet udostępnienie mu piętra nie rozwiąże problemu - dalej będę na dole w jadalni lub w kuchni z rodziną.
Nie udostępnię mu piętra bo nie stać mnie na remont ze względu na to, że kotu się coś nie podoba. Mam zamurować wszystko bo kot chce wyjść? To jest paranoja. I brak gwarancji, że to coś faktycznie da. To jest poza tym dom moich rodziców, nie mój. Tym bardziej nie mam na tyle tupetu żeby im coś tutaj burzyć/budować bo jaśnie pan kot jest niezadowolony z wielkiego, dwupoziomowego pokoju który ma tylko dla siebie i w którym przebywam z nim większą część dnia.
To jest kot. Nigdy mu nie będzie wszystko odpowiadać. To nie pies, który jest wdzięczny za miłość. Kot to zwierzę, które tylko wymaga. Przekonałam się o tym na własnej skórze.
Wolę go oddać bo nie mam sił. Nerwowo jestem już wykończona. I ten smród mnie dobija, musiałam demontować listwy żeby to domyć a i tak capi. Naprawdę mam dość. Inwestowanie w tego kota staje się dla mnie męką i poczuciem wywalania pieniędzy w błoto, których teraz nie mam.
Użytkownicy przeglądający ten dział: AGdansk, elmas, Majestic-12 [Bot] i 317 gości