Syjamy starego typu - problemy ze zmianą opiekuna

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Wto lip 15, 2014 18:59 Syjamy starego typu - problemy ze zmianą opiekuna

Dzień dobry,

potrzebuję opinii ludzi, którzy stanęli przed trudną decyzją oddania swojego kota tajskiego, lub kotów tajskich w ręcę innych opiekunów.

My mamy z Żoną taką sytuację, gdzie przeprowadziliśmy się do dużego miasta. Teraz dużo krążymy między miastami i widzimy i czujemy, że nie jestesmy w stanie się opiekować naszymi pociechami tak jak wcześniej.

Zdecydowaliśmy się więc na znalezienie im spokojniejszego domu.

Gdy umieściłem informację o poszukiwaniu dobrych ludzi, którzu przygarną nasze dwa Koty (parka: kotka i kocurek kastrowany. Mają po 6 kalendarzowych lat), to otrzymałem informację od jednej dobrej kobiety, że gdy ona przekazała swoje koty tajskie rodzicom, to kotka zdechła z tęsknoty, a kocur uciekł. Z kolei jak sama adoptowała tajskiego kota to chorował do tego stopnia, że trzeba było go podtrzymywać na kroplówkach.

Jakie macie doświadczenia? Ja wiem, że te koty się przywiązują do właścicieli bardzo i chcę wykluczyć potencjalne ryzyko tego, że moje pociechy zdechną, lub będą długo chorować. W takim wypadku wolałbym ich w ogóle nie oddawać...

Dziękuję za Wasze odpowiedzi i wskazówki.

D.

pandan

 
Posty: 1
Od: Wto lip 15, 2014 18:54

Post » Wto lip 15, 2014 19:19 Re: Syjamy starego typu - problemy ze zmianą opiekuna

Myślę, że jeśli koty znalazłyby wspólny dom i mądrych ludzi, którzy dali by im dużo czasu na aklimatyzację (bez narzucania się) i mieli do kotów ogromną cierpliwość to zmiana domu powinna się udać. Czy dobrze zrozumiałam - kotka nie jest kastrowana? Jeśli nie jest to bym ją wykastrowała.
Koci Doradca
Facebook @zrozumieckota

vivien

Avatar użytkownika
 
Posty: 3861
Od: Sob kwi 27, 2002 12:13

Post » Wto lip 15, 2014 21:01 Re: Syjamy starego typu - problemy ze zmianą opiekuna

Dla mnie w ogóle oddawanie kotów po 6 latach to... nie powiem co :/ to nie rzeczy.
Skarby: Obrazek

klaudiafj

Avatar użytkownika
 
Posty: 23538
Od: Czw cze 05, 2014 21:02
Lokalizacja: Bytom

Post » Wto lip 15, 2014 21:23 Re: Syjamy starego typu - problemy ze zmianą opiekuna

klaudiafj pisze:Dla mnie w ogóle oddawanie kotów po 6 latach to... nie powiem co :/ to nie rzeczy.

Dla mnie to byłaby tragedia. Ale gdy ktoś kieruje się dobrem kotów, wolę tego nie oceniać.

Czy one są bardzo z wami związane? Czy raczej ze sobą? I czy faktycznie tak mało z nimi jesteście? Zwykle jak koty są "niedopieszczone", to po nich widać (tzn. po ich zachowaniu).
Obrazek

Agulas74

Avatar użytkownika
 
Posty: 4566
Od: Pt maja 11, 2007 12:30
Lokalizacja: Tychy

Post » Pon lip 21, 2014 19:53 Re: Syjamy starego typu - problemy ze zmianą opiekuna

Zaadoptowałam od osoby wyjeżdżającej zagranicę dwa kocurki: w typie brytyjczyka niebieskiego (9,5-roczny) i tajskiego (7-letni). Obaj chłopcy miziaści, wypieszczeni, wypielęgnowani - słowem: kocia arystokracja w pełnym tego słowa znaczeniu. Przez kilka pierwszych dni poznawały się z moimi (3) stałymi kotkami (to kocie staruszki w wieku 14-16 lat). Tęskniły, nie miały apetytu, w nocy płakały. Mówiłam do nich, głaskałam, przytulałam, dawałam na dłoni najlepsze kocie przysmaki. Po tygodniu towarzyszyły mi już we wszystkich zajęciach, zaczęły nieśmiało zajmować miejsce obok mnie na tapczanie, pozwalały na dłuższe głaski i czesanie szczoteczką futerka. Obecnie (po 4 miesiącach) trudno o większych pieszczochów. Kocham je, a one pokochały mnie i swoje kocie towarzystwo. Zero konfliktów, trochę zazdrości od czasu do czasu, kto dzisiaj śpi na tapczanie w "głowie", a kto w "nogach". Ponieważ mój dom często jest też "tymczasem" dla kalekich, starych lub bardzo młodych kotów - błam się, jak będą "rasowcy" reagować na zmieniające się, tymczasowe towarzystwo. I tu niespodzianka: chłopcy okazali się dominująco-opiekuńczy, nieagresywni. I to jest piękne. Czują się bezpiecznie - i nie traktują kalekich towarzyszy jako "konkurencji". Z mojego ponad 30-letniego doświadczenia w ochronie zwierząt, a szczególnie w ratowaniu kotów mogę powiedzieć jedno: każdy kot zaadoptuje się do nowych warunków. Warunek: danie mu miłości bez "oswajania na siłę". Musi się czuć akceptowany - i mieć możliwość wyboru: chcę na kolana lub nie, chcę głaski lub nie - NIC NA SIŁĘ. I jeszcze jedno: w domu koty nie znoszą hałasów: głośnej muzyki, wrzasków, ryczącego radia czy telewizora. W domu taki jak mój: spokojnym - adoptują się szybko i bezboleśnie. Życzę Wam znalezienia takiego właśnie domu. Jeżeli będziecie chcieli, odpowiem na priv na każde pytanie dotyczące wyboru właściwego domu oraz pomocy w adaptacji w nowym miejscu. Powodzenia! Wiem, że życie czasem stawia nas przed wyborami, które sprawiają ból: dla nas - bo musimy pożegnać się z ulubieńcem - i dla tego ulubieńca, który będzie zmuszony do opuszczenia wszystkich i wszystkiego, co znał w życiu.

loreczka

 
Posty: 102
Od: Pt lut 20, 2009 21:00




Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 214 gości