Strona 1 z 2

O kocie który pływał jachtem

PostNapisane: Śro maja 21, 2014 12:44
przez Qlka
A w zasadzie będzie pływał...
Drodzy forumowicze w połowie czerwca zabieram swojego kota na żagle.
Hmm.. Nawet dla mnie brzmi to absurdalnie, ale decyzja zapadła i jest nieodwracalna.
Czy ktoś próbował już pływać z kociatym? Będę wdzięczna za wszelkie dobre rady i ostrzeżenia.

Re: O kocie który pływał jachtem

PostNapisane: Śro maja 21, 2014 14:18
przez felin
Tak, Andrzej Urbańczyk, dookoła świata.
http://lubimyczytac.pl/ksiazka/120795/cisze-i-sztormy
http://lubimyczytac.pl/ksiazka/197600/m ... -wspanialy
Radzę poczytać przez zabraniem kota na pokład.

Re: O kocie który pływał jachtem

PostNapisane: Śro maja 21, 2014 14:38
przez misia007
Naszych nie braliśmy ale widziałam żeglując koty na jachtach.Z rozmowy wynikało,że koty to lubią ale sama widziałam jak nerwowo czekano na powrót futrzaka ,który ....wybrał się na ląd. :?: :?:

Re: O kocie który pływał jachtem

PostNapisane: Śro maja 21, 2014 14:59
przez Rustie
Zenek Sylwii spędził wakacje pod żaglami :arrow: viewtopic.php?f=46&t=46127&p=2418615&hilit=p%C5%82ywaj*#p2418615

Tyle, że był to kot przyzwyczajony do wychodzenia na spacery na smyczy

Re: O kocie który pływał jachtem

PostNapisane: Śro maja 21, 2014 16:52
przez bea3
No właśnie, czy do tej pory kotek wychodził na dwór na smyczy? Bo się hałasów ? Ludzi? Etc. ?

Re: O kocie który pływał jachtem

PostNapisane: Śro maja 21, 2014 17:17
przez Qlka
Futrzasty jest w zasadzie kotem domowo-balkonowym, przy czym oprócz naszego zaanektował również 2 sąsiednie balkony.
Jego jedyna (i nie planowana) wycieczka samopas miała miejsce na wiejskiej farmie i to w nocy. Szukaliśmy cholernika z obłędem w oczach, a ten siedział na stercie drewna przy stodole i patrzył z zaciekawieniem, co tez jego Duzi wyprawiają.
Hałasów się nie boi, psy i dzieci również nie sprawiają problemu. Wydaje się bardzo lubić jazdę samochodem. Również obcy ludzie stanowią raczej obiekt zainteresowania niż obaw.

Venflon ma rok i 8 miesięcy, a do nas trafił w wieku 3 miesięcy. Jest raczej mały - jakieś 4 kg futrzastej zwinności. Od małego bardzo lubi wodę, choć jeszcze nie odważył się pływać. Jego ulubione miejsce leżakowania to zlew w kuchni, najlepiej mokry ;)
W zasadzie cały czas przebywa w tym samy pomieszczeniu co ja i mój facet, w razie potrzeby przemieszczając się za ludziem z pokoju do pokoju. Nawet, kiedy musi w tym celu przerwać drzemkę.

W zeszłym roku spędził 2 tygodnie naszego urlopu u taty mojego mężczyzny. Znał tego człowieka i zdawało się, że akceptował. Jednak cały czas siusiał na potęgę (na szczęście do kuwety) i był tylko cieniem naszego (czasami) postrzelonego kotka.
Doszliśmy więc do wniosku, że będzie co ma być i jedzie z nami. Oczywiście upewniliśmy się czy nasz armator nie ma nic przeciwko zwierzaczkom na pokładzie.
Po Mazurach planujemy jeszcze tydzień w Karwi, oczywiście w miejscu, gdzie można ze sobą zabrać kota.

Re: O kocie który pływał jachtem

PostNapisane: Śro maja 21, 2014 18:10
przez Erin
Moze na wszelki wypadek zaopatrzcie sie w szelki i smycz.

Re: O kocie który pływał jachtem

PostNapisane: Śro maja 21, 2014 18:40
przez Qlka
Mamy szelki (2 różne rodzaje) - totek jak je widzi to zaczyna mruczeć - smycz zwykłą i automatyczną 5 m.
Kupiliśmy krytą kuwetę specjalnie i mimo początkowego focha Venflon ślicznie się do niej załatwia.
Poza tym od pół roku jeździ w szelkach wpiętych w pas bezpieczeństwa i cała tylna kanapa należny do niego.
Ostatnim zakupem był plecak na zwierzaka - no i to nasze bydlątko samo do niego włazi, kładzie się i mruczy "nieście mnie" :D

Musi być dobrze!

Re: O kocie który pływał jachtem

PostNapisane: Śro maja 21, 2014 18:42
przez Erin
No to w takim razie na pewno bedzie :ok:
A na jachcie Venflon bedzie luzem czy na pokladzie bedziecie go przypinac?

Re: O kocie który pływał jachtem

PostNapisane: Śro maja 21, 2014 19:12
przez Qlka
Zobaczymy w praniu.
Prawdopodobnie w porcie będzie na kotofale, a w trakcie pływania luzem. Zakładając, że raczy wyjść z kabiny ;)

Re: O kocie który pływał jachtem

PostNapisane: Śro maja 21, 2014 19:28
przez MaybeXX
Radzę dużą ostrożność.

W czasach dość odległych dużo pływałam. Z psem. Było różnie. Lubił wyskakiwać za burtę i płynąć do brzegu. Kilka razy nas odcumował od brzegu.

Raz zdarzyło nam się dobić wieczorem do bezludnej wysepki. Gdzieś w tle cumowała jedna żaglówka. Ludzie z tej żaglówki przyszli prosić o pomoc.
Bo...zwiał im kot. Pomagaliśmy szukać. Wyspa, jak wyspa. Chaszcze, drzewa, trzciny i zasrany ląd.
Kota znaleźliśmy na czubku drzewa.
Następnego dnia, jak mieliśmy odpływać, kot nadal siedział na czubku drzewa. Właściciele siedzieli pod drzewem. Totalna bezradność. Na drzewo nie umieli wejść. Wezwać pomocy nie było skąd.
Tylko czekać aż kot sam zejdzie.
Nie wiem, jak to się skończyło :roll:

Re: O kocie który pływał jachtem

PostNapisane: Śro maja 21, 2014 19:34
przez mamaGiny
moje koty akurat lądowe za to suczka majtek jak się patrzy :)
pływa ale zawsze w kapoku

Obrazek

Re: O kocie który pływał jachtem

PostNapisane: Śro maja 21, 2014 19:56
przez Qlka
mamaGiny pisze:moje koty akurat lądowe za to suczka majtek jak się patrzy :)
pływa ale zawsze w kapoku


No tak, kapok też kupiliśmy kociastemu, taki najmniejszy z dostępnych na rynku. Ale okazało się, że jeszcze przynajmniej 1/3 naszego sierścia by się tam zmieściła. Zastanawiałam się nawet nad lekką modyfikacją we własnym zakresie, ale Venflon położył się na boku i odmówił jakiejkolwiek współpracy! Postanowiłam go wziąć na przetrzymanie, ale po godzinie się poddałam. Kotowaty po uwolnieniu z kapoka momentalnie robił radosne patataj po domu.

MaybeXX też się obawiam wędrówek Venflona, dlatego kotofał, a nawet kilka - na zasadzie linka każdej długości będzie innego koloru. Plusem jest to, że Flonek jest trochę jak pies - strasznie trzyma się ludziów.

Przed wyjazdem czeka jeszcze Venflona wizyta u weta - będzie szczepienie przeciwko wściekliźnie i chipowanie, tak na wszelki wypadek.

W zasadzie nie mam alternatywy - nie jesteśmy w stanie zrezygnować z Mazur, a nie mam zamiaru znowu narażać Venflona na tęsknotę za nami. Zrobimy więc wszystko, co w naszej mocy by nasza trójka świetnie się bawiła i bezpiecznie, w komplecie wróciła do domu.

Re: O kocie który pływał jachtem

PostNapisane: Pt maja 23, 2014 16:54
przez bea3
Oby wszystko było dobrze.

Re: O kocie który pływał jachtem

PostNapisane: Śro cze 11, 2014 22:16
przez Qlka
Venflonisko już po szczepieniu i z chipem. Pytałam weta o chipa z pilotem, ale chwilowo nie miał na składzie :ryk:
Kotofały już przygotowane i nawet mam już wielką ilość małych futrzanych piłeczek z dzwoneczkami - wszak to ukochane zabawki tociosława.
Kupiłam też osłony przeciwsłoneczne na szyby, żeby Flonkowi słońce na tylnej kanapie nie przygrzewało za bardzo.
Jeszcze tylko pakowanie... Nie znoszę pakowania :|
No, ale to jutro :wink:
Biorę kocurra na miziane i idziemy spać :201461
Bo jak mój mężczyzna jest w pracy to :kotek: sypia na jego połowie łóżka :1luvu: