Trochę mnie zmartwiłaś swoim miejscem zamieszkania. W skali kraju mieszkamy "po sąsiedzku" (ja w Białymstoku), Bartoszyce kojarzę, jeździmy przez Mrągowo do Olsztyna. I tak się zastanawiam - w razie gdyby był potrzebny bardziej zaawansowany sprzęt weterynaryjny, to chyba do Olsztyna masz najbliżej? Miałabyś możliwość pojechać?
Trudno diagnozować w sieci, zwłaszcza, że nawet zdjęć nie zamieściłaś. Jednak białe koty wychodzące, to duże prawdopodobieństwo kłopotów, więc skupmy się na najgorszej możliwości, czyli nowotworze.
Rozei pisze:Mówisz, że nowotwór wykryty wcześnie może zostać wyleczony. Niestety, jak już mówiłam, ta starsza ma już dziesięć lat i wątpię, aby to było czymś wczesnym.
Wiek kota nie jest przeciwwskazaniem do leczenia. Przeciwwskazaniem jest jedynie stopień zaawansowania choroby, czyli czy są przerzuty do organów wewnętrznych. Trzeba by zrobić zdjęcie rentgenowskie (ale czy bartoszycki wet ma rentgen?).
Zresztą dziesięć lat to żaden wiek. Koty "niewychodzące", czyli nie narażone na niebezpieczeństwa, dożywają kilkunastu do dwudziestu lat, wiejskie koty rzeczywiście żyją krócej, ale nie umierają ze starości, tylko w wyniku wypadków, lub źle leczonych albo całkiem nieleczonych chorób. Sama zobacz:
http://www.domowe-tygrysy.info/zdrowie_ ... ka_,4.htmlTwoja kotka ma w przeliczeniu na ludzki wiek pięćdziesiąt sześć lat. Czy człowiek w takim wieku jest za stary na leczenie?
Piszesz "wątpię, aby to było czymś wczesnym". A jak długo ma te zmiany?
A młodsza? Ma dopiero dziewięć miesięcy, u niej to musi być świeża sprawa.
Rozei pisze:Poza tym, mam do Ciebie pytanie. Jeżeli kotki *mowa tu o starszej* ostatecznie zostanie za późno wykryty, co robić? Czekać na jej śmierć, uśpić, robić cokolwiek? Teraz naprawdę na poważnie się wystraszyłam.
Nie wiem, w jakim stanie jest starsza kotka, jeśli nie widać po niej żadnych dolegliwości bólowych, dać jej jeszcze pożyć, gdy straci chęć życia, będzie widać, że cierpi, to tak, uśpić. Zadanie niemiłe, ale nie ma sensu, żeby kot cierpiał niepotrzebnie.
Wiesz, ogólnie rzecz biorąc to wszystko, co piszę jest takim "gdybaniem". Póki weterynarz nie obejrzy kotów, możemy tylko snuć domysły, co im jest i co z tym zrobić. Idź do weterynarza, napisz, co się okazało, wtedy będziemy dalej myśleć.
A w ogóle to mamy tu, na forum taki spis weterynarzy polecanych i niepolecanych (bo weci, jak i ludzcy lekarze bywają różni) i znalazłam Bartoszyce.
Iwlajn pisze:BARTOSZYCE
Polecam panią doktor Kasię Świtaj - 4 łapy.
Wspaniała osoba, świetny lekarz, ufamy jej w 100%
Zostań na forum, poczytaj, zwłaszcza ten wątek:
viewtopic.php?f=1&t=27018Szczególnie dział drugi i trzeci.
I pisz.