Oddam agresywnego kota cukrzyka lub niestety uśpienie:(

Witam,
Mój Alex to maine coon, ma 10,5 roku (kastrat). 5,5 roku walczymy z cukrzycą. Mierzenie poziomu cukru glukometrem i 2 x dziennie zastrzyki z Lantusa. Kot jest piękny i jest w świetnej formie. Gorzej ze mną. Od 2 lat zaczął atakować mnie rano jak śpię (gryzie). Poranione ręce, nogi, 3 razy rzucił mi się do twarzy, na szczęście nie trafił w oko tylko pod albo nad, ale siniaki i ranę na twarzy miałam. Wszystko przesądził fakt, że tydzień temu ugryzł mnie w głowę, zahaczył w miejsce nad okiem. Dobrze, że nie w ciemię tylko trochę powyżej. Krew, ból, żal i ostateczna decyzja (uzgodniona z wetem) - trzeba uśpić, nie ma wyjścia. Albo kot albo moje kalectwo.
Od tygodnia barykaduję się przed nim poduszkami, żeby nie miał do mnie dostępu. Jak zamykam drzwi do pokoju to tak się dobija i tak "wrzeszczy", że nie można spać.
Majówka? To dla mnie masakra - nieustające łzy, żal i potworny ból, że muszę go uśpić
Czy ktoś podejmie się opieki nad takim kotem???? Zostało 5 dni...
Mój Alex to maine coon, ma 10,5 roku (kastrat). 5,5 roku walczymy z cukrzycą. Mierzenie poziomu cukru glukometrem i 2 x dziennie zastrzyki z Lantusa. Kot jest piękny i jest w świetnej formie. Gorzej ze mną. Od 2 lat zaczął atakować mnie rano jak śpię (gryzie). Poranione ręce, nogi, 3 razy rzucił mi się do twarzy, na szczęście nie trafił w oko tylko pod albo nad, ale siniaki i ranę na twarzy miałam. Wszystko przesądził fakt, że tydzień temu ugryzł mnie w głowę, zahaczył w miejsce nad okiem. Dobrze, że nie w ciemię tylko trochę powyżej. Krew, ból, żal i ostateczna decyzja (uzgodniona z wetem) - trzeba uśpić, nie ma wyjścia. Albo kot albo moje kalectwo.
Od tygodnia barykaduję się przed nim poduszkami, żeby nie miał do mnie dostępu. Jak zamykam drzwi do pokoju to tak się dobija i tak "wrzeszczy", że nie można spać.
Majówka? To dla mnie masakra - nieustające łzy, żal i potworny ból, że muszę go uśpić



Czy ktoś podejmie się opieki nad takim kotem???? Zostało 5 dni...