Miau.PL

Dwa dni temu na naszym osiedlu pojawiła się zupełnie nowa w tej okolicy, szylkretowa kotka. Ufna w stosunku do ludzi, również dzieci, wyraźnie zagubiona - możliwe, że ktoś się jej pozbył przed wyjazdem na długi weekend. Wygląda zdrowo, TŻ zrobił wywiad z dziećmi - widzą, że kręci się cały dzień i nikt jej nie szuka. Pierwszej nocy bardzo miauczała.

http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/8ae ... 9028a.html

Jestem tuż (dosłownie) przed porodem, nie jestem w stanie jej zapewnić opieki. Szukamy domu tymczasowego/docelowego dla kotki.

co to za osiedle? w BB tak?

Szkoda kotki. Nich ktoś miejscowy pomoże jej chociaż na DT :ok:

Zaznaczam, choć miejsca nie dam rady znaleźć dla ślicznej kici

...

margoth82 pisze:co to za osiedle? w BB tak?

Osiedle Kopernika w Bielsku-Białej.
Kotka jest bardzo ładna i bardziej szylkretowa, niż wygląda na fotce.

Wielkie dziękuję za zainteresowanie, dziewczyny :1luvu:

Podniose

ryśka pisze:
margoth82 pisze:co to za osiedle? w BB tak?

Osiedle Kopernika w Bielsku-Białej.
Kotka jest bardzo ładna i bardziej szylkretowa, niż wygląda na fotce.

Wielkie dziękuję za zainteresowanie, dziewczyny

U nas leje. Domowe koty nie mają szans w taką pogodę.
Przypomnę o małej.

A czy byłaby opcja, żeby np. Twój TŻ kotę złapał i zawiózł na dworzec (w sensie że jakby niezmotoryzowany DT tam podjechał)?

Może ktoś jej pomoże ? :1luvu:

Ogromne

Szylkretka to przecież szczyt marzeń! :kotek:

szukają tutaj kota
viewtopic.php?f=13&t=161822

Alienor pisze:A czy byłaby opcja, żeby np. Twój TŻ kotę złapał i zawiózł na dworzec (w sensie że jakby niezmotoryzowany DT tam podjechał)?

Pewnie, oczywiście.

Chociaż naprawdę nie powinniśmy, zgarnęliśmy ją właśnie spod bloku, bo zwyczajnie nie byliśmy w stanie spokojnie patrzeć na to, jak kot na tym zimnie i deszczu nie ma dokąd iść, na dodatek pewnie nie jest wysterylizowana. Przez te kilka dni złapała tyle kleszczy, że brrrr! Jest cała w kleszczach. Pora taka, że już nie zdążyliśmy pojechać do lecznicy, a w domu niestety nic nie mam na tą okoliczność. Jedyne, co możemy, to wsadzić ją do klatki, dać jeść, pić i... liczyć na cud, że ktoś ją zechce. Mamy ciężko chorego staruszka Filemona, przy którym w ogóle tymczasowanie nie jest dobrym pomysłem - ledwo starcza mi teraz sił, by się nim właściwie zająć. Help! [ikonka ze stosowną flagą]
Moja córka dała jej na tymczasowe imię Malinka. Kotka jest przepiękna, ma jasną plamę na piersi, jest pięknie zbudowana i w stosunku do ludzi przemiła. Naszych kotów się boi i denerwuje się, kiedy podchodzą do klatki, ale to nic dziwnego, kiedy nagle znalazła się w otoczeniu tylu obcych kotów. Na razie trudno więc powiedzieć, jak jej się będą relacje z kotami układać.