W-wa. Zostało 7. DŁUG spłacony, DZIĘKI! Nowy "problem" s.50

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Nie maja 07, 2017 20:09 Re: W-wa. Zostało 7. DŁUG spłacony, DZIĘKI! Nowy "problem" s

cholerny świat
Podniosę
Obrazek

Dla naszych Słoneczek [*] Kochamy i tęsknimy.

ASK@

Avatar użytkownika
 
Posty: 55369
Od: Czw gru 04, 2008 12:45
Lokalizacja: Otwock


Adopcje: 11 >>

Post » Nie maja 07, 2017 20:35 Re: W-wa. Zostało 7. DŁUG spłacony, DZIĘKI! Nowy "problem" s

Asiu, nie trzeba.
Pani sobie raptem poradziła i oddała - podobno w dobre ręce.
Mam nadzieję, że tym razem się nie myli :?
Nie uznała za stosowne skonsultować się z panią Basią, bo i po co?
Nie pamięta, co było w umowie - przecież to dawno było!
Oddała na gębę, oczywiście, bo przecież po co podpisywać papiery?
A potencjalny, fajnie zapowiadający się dom, był :|

Ręce mi opadły.
I wszystko inne też.
I krew mnie zalewa, bo widzę kolejne takie kwiatki wszędzie dookoła, choćby tu viewtopic.php?p=11765062#p11765062
Niemalże identyczna, tak naprawdę, sytuacja :roll:
I tu https://web.facebook.com/SzaraPrzystan/ ... 60/?type=3
Szara Przystań pisze:Niestety Migotka nagle wróciła z adopcji. Jej opiekunowie z dnia na dzień zażądali natychmiastowego zabrania kota. Dali nam jeden dzień i na nic zdały się prośby o czas na zorganizowanie się. Co ciekawe, mieli czas na poszukanie kupców na kuwetkę i transporter po kocie, ale nie żeby poinformować nas wcześniej o sytuacji.
Migotka trafiła do przepełnionego domu tymczasowego, gdzie czuje się bardzo zagubiona. Nie jest agresywna w stosunku do kotów, ale na razie się ich boi.


Co do Pulpeta i całości sprawy, skoro już nie przebywa u "opiekunki", więc i tak nie mam wpływu na dalszy jego los, to dodam tylko, że kot był wyadoptowany na umowę adopcyjną, do domu niewychodzącego, z wymaganymi zabezpieczeniami, w umowie był zawarty zapis o niezbędnych szczepieniach, leczeniu itd.
No i co? No i g*no:

1) pierwsze i ostatnie szczepienie Pulpet dostał jako dzieciak od p. Basi, "bo był całe życie niewychodzący", ale...
2) próbował swych sił jako ptak, wyleciał z okna i dwa dni go nie było; w szczegóły (piętro itd.) nie wnikałam, ale wpis nr 1 w ksiażeczce: "kulawizna, bolesność tylnej partii ciała" i wpis nr 2, z datą o 2 dni późniejszą: "osowiały, kicha, temp. 40,5". Rozumiem, że poleciał sam się zaszczepić i dostał NOPa :twisted:
3) innym NOPem powyższego szczepienia było to, że przestał się dogadywać z psami;
3) jak się urodziło dziecko, to pani nie mogła sobie wyobrazić starszego (już) 9-letniego kota i dziecka w jednym domu, więc oddała go do teścia, który podobno go chciał;
4) w ciągu tego roku teść szybko popadł w uzależnienie i mu się odwidziało, więc kota odwiózł.
5) pani dalej sobie nie wyobraża, poza tym "kotu będzie lepiej gdzie indziej i bez dziecka, które go będzie ciągnąć za ogon" (rozumiem, że to leży w planach wychowawczych?), w związku z tym zadzwoniła do pani Basi z żądaniem odbioru kota, bo już zdążyła się przekonać, że z 10-letnim pingwinem to nie tak hop-siup; rozumiem, że tyle to zapamiętała z umowy :roll:

Swoje odczucia w tym temacie popełniłam na FB, starałam się być delikatna https://web.facebook.com/50kotow/photos ... 88/?type=3
Dla tych, którzy się brzydzą klikaniem w fejsbuka:
Kochani, ogłoszenie Pulpeta jest już nieaktualne - został oddany przez właścicielkę. Miejmy nadzieję, że tym razem jest to już rzeczywiście dobry dom na resztę życia.

Bardzo Wam wszystkim dziękuję za udostępnienia - one naprawdę działają, był odzew już po paru godzinach :)

Jednak zarówna ta sytuacja, jak i inne, bardzo podobne, z którymi się spotykam co jakiś czas (a przed wakacjami jakoś częściej), za każdym razem nasuwają mi taką refleksję (delikatnie rzecz ujmując): czy naprawdę tak trudno jest przewidzieć, że przez 20 lat życia kota nasze życie też się zmieni?

Czy młodzi ludzie adoptując młodego kota/psa/królika naprawdę nie są w stanie przewidzieć, że za parę lat będą chcieli mieć dzieci? Zechcą zmienić mieszkanie? Że może zmieni im się praca? Może rozstaną się z partnerem? Nie dotyczy to zresztą wyłącznie młodych ludzi, ale jednak właśnie w ich życiu dokonują się zazwyczaj największe, najbardziej dynamiczne zmiany...

Czy naprawdę tak trudno jest zastanowić się PRZED adopcją i wzięciem na siebie odpowiedzialności za żywe stworzenie, czy będę gotowy/gotowa uwzględniać w swoich zmieniających się planach również to życie, z które wziąłem/wzięłam odpowiedzialność?

I bynajmniej nie mówię tu o sytuacjach losowych, nagłych, nieprzewidywalnych lub tragediach, których nie godzimy się przewidywać, a przecież też się zdarzają. Bo jak najbardziej bywa i tak, że raptem wali się wszystko i rzeczywiście nie ma wyjścia, zwierzę musi szukać innego domu.

Mówię jednak o zwykłym życiu, które przecież nie stoi w miejscu i pewne zmiany są jak najbardziej przewidywalne. Ba, są wręcz planowane...

Wierzcie mi, że budzą się we mnie najgorsze emocje, jak słyszę w słuchawce, lub czytam gdzieś w ogłoszeniu, że kot traci dom, bo np. urodziło się dziecko. Nie, dziecko nie jest tragicznie chore, nawet głupiej alergii nie ma, nic specjalnego się nie dzieje, ale młoda mama raptem "nie wyobraża sobie starszego kota i niemowlaka", bo przecież "on może wejść do łóżeczka!". Straszne! A poza tym kot oczywiście potrzebuje spokoju i wszędzie indziej "będzie mu lepiej"...
Bądź też kot "wymaga, a ja sobie nie poradzę z kotem i dzieckiem" - może "inni poradzą sobie lepiej"... no i oczywiście jest już starszy, więc potrzebuje spokoju etc.
Lub "muszę się wyprowadzić i nie mogę zabrać kota ze sobą - nawet się zastanawiałam [łaskawie], czy nie zmienić planów, no ale przecież nie mogę dopasowywać SWOJEGO życia do kota" - w domyśle "tylko kota". I, oczywiście, jak mantra, "gdzie indziej będzie mu lepiej"... Takich przykładów można by mnożyć na pęczki.
Dlaczego?!

Doprawdy, nie ma nic złego w "niewyobrażaniu sobie" czy niedopasowywaniu swojego życia do [tylko]kota, tylko czy naprawdę nie można pomyśleć o tym przed adopcją zwierzaka i po prostu z niej zrezygnować? Nie każdy musi mieć zwierzę, zwłaszcza, jeśli w pewnych sytuacjach "nie wyobraża go sobie" w swoim życiu.
Czy perspektywa tych paru-parunastu lat jest aż tak niewyobrażalnie trudna do osiągnięcia myślą?

Po co adoptować jakiekolwiek zwierzę, jeśli nie wyobrażamy sobie życia z nim? Nie chcemy uwzględniać go w swoich życiowych planach? Pozbywamy się go, gdy tylko coś ciekawszego nam się trafi?
Po co?

Mi się to nie mieści w głowie i nie potrafię wykazać zrozumienia, ani dla braku wyobraźni młodych rodziców (może zbyt dużo znam takich z wyobraźnią), ani dla dającej się przewidzieć zmiany planów życiowych, ani dla "gdzie indziej na pewno będzie mu lepiej".

I jestem zła, cholernie zła, bo wielkimi krokami nadciąga coroczny wysyp "tylko kotów", "tylko psów" i innych "tylko zwierząt"...
Tych "tylko zwierząt", których "opiekunom" nie starczyło wyobraźni nawet do wakacji :/

*****************************
[Kot na fotce to oczywiście nie Pulpet, a Czarcik - kotka również zwrócona z adopcji, wraz z siostrą, po 2,5 roku. Nie chciałam w tym poście zamieszczać nie swoich zdjęć]
Obrazek

OKI

Avatar użytkownika
 
Posty: 42584
Od: Śro gru 23, 2009 19:05
Lokalizacja: Warszawa

Post » Nie maja 07, 2017 20:43 Re: W-wa. Zostało 7. DŁUG spłacony, DZIĘKI! Nowy "problem" s

cholernie cholerny świat
Obrazek

Dla naszych Słoneczek [*] Kochamy i tęsknimy.

ASK@

Avatar użytkownika
 
Posty: 55369
Od: Czw gru 04, 2008 12:45
Lokalizacja: Otwock


Adopcje: 11 >>

Post » Nie maja 07, 2017 20:56 Re: W-wa. Zostało 7. DŁUG spłacony, DZIĘKI! Nowy "problem" s

Świata bym się nie czepiała.
To ludzie są... bez wyobraźni, powiedzmy :roll:

OKI

Avatar użytkownika
 
Posty: 42584
Od: Śro gru 23, 2009 19:05
Lokalizacja: Warszawa

Post » Nie maja 07, 2017 21:14 Re: W-wa. Zostało 7. DŁUG spłacony, DZIĘKI! Nowy "problem" s

Bez sensu.
Mam nadzieję że ten nowy dom to nie schron na przykład czy jakaś inna działka.. :roll:
ObrazekObrazekObrazek
"Nigdy nie wiemy, kiedy widzimy kogoś PO RAZ OSTATNI..."
"Kiedy się kogoś kocha to ten drugi ktoś nigdy nie znika"
Moja Rodzina w Niebie:Tata(*),Mika(*),Mama(*),DeeDee(*), Adas(*), Lapcio(*),Kosiniak(*),Milenka(*), Nusia (*)..Nie wierzę...

Marzenia11

 
Posty: 35338
Od: Sob lut 28, 2009 21:24

Post » Nie maja 07, 2017 21:17 Re: W-wa. Zostało 7. DŁUG spłacony, DZIĘKI! Nowy "problem" s

Nawet nie mamy tego jak sprawdzić, ani wyegzekwować prawnie - pani Basia nie pójdzie do sądu.

OKI

Avatar użytkownika
 
Posty: 42584
Od: Śro gru 23, 2009 19:05
Lokalizacja: Warszawa

Post » Nie maja 07, 2017 21:20 Re: W-wa. Zostało 7. DŁUG spłacony, DZIĘKI! Nowy "problem" s

Do Twoich refleksji OKi dodalabym jeszcze pytanie, jak można się choć trochę nie przywiazac do zwierzaka, z,którym się mieszka 5, 10, czy ileś tam lat? Kurcze, jak mi się kubek zbije to mi żal, bo go lubiłam, a co mówić istota żywa.. Tego też pojąć nie mogę. Mogę zrozumieć że ktoś nie oszaleje na punkcie kota, ale tak po prostu nic do niego nie czuć i się pozbyć po latach?
ObrazekObrazekObrazek
"Nigdy nie wiemy, kiedy widzimy kogoś PO RAZ OSTATNI..."
"Kiedy się kogoś kocha to ten drugi ktoś nigdy nie znika"
Moja Rodzina w Niebie:Tata(*),Mika(*),Mama(*),DeeDee(*), Adas(*), Lapcio(*),Kosiniak(*),Milenka(*), Nusia (*)..Nie wierzę...

Marzenia11

 
Posty: 35338
Od: Sob lut 28, 2009 21:24

Post » Nie maja 07, 2017 21:20 Re: W-wa. Zostało 7. DŁUG spłacony, DZIĘKI! Nowy "problem" s

A może wystarczy zagrozić sądem?
ObrazekObrazekObrazek
"Nigdy nie wiemy, kiedy widzimy kogoś PO RAZ OSTATNI..."
"Kiedy się kogoś kocha to ten drugi ktoś nigdy nie znika"
Moja Rodzina w Niebie:Tata(*),Mika(*),Mama(*),DeeDee(*), Adas(*), Lapcio(*),Kosiniak(*),Milenka(*), Nusia (*)..Nie wierzę...

Marzenia11

 
Posty: 35338
Od: Sob lut 28, 2009 21:24

Post » Nie maja 07, 2017 21:25 Re: W-wa. Zostało 7. DŁUG spłacony, DZIĘKI! Nowy "problem" s

Wiesz, jeden będzie płakać po kubku, a inny bez mrugnięcia okiem odda matkę czy siostrę do domu starców. I to bynajmniej nie dlatego, że sobie nie radzi z opieką, ale mieszkanko mu potrzebne :roll: Sorry, nie "potrzebne", ale "przyda się". Ludzkie uczucia lub ich brak są dla mnie sprawą nieodgadnioną :?
Tylko matkę czy siostrę to się ma, czy się chce, czy nie, ale po cholerę, po jaką jasną cholerę brać sobie świadomie taki "kłopot" na głowę?

OKI

Avatar użytkownika
 
Posty: 42584
Od: Śro gru 23, 2009 19:05
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pon maja 08, 2017 20:23 Re: W-wa. Zostało 7. DŁUG spłacony, DZIĘKI! Nowy "problem" s

Z innej beczki - jak był ktoś chętny na 9letniego pingwina to służę foką ...

Reszty nie chce się komentować :(

alix76

Avatar użytkownika
 
Posty: 23037
Od: Nie mar 22, 2009 7:37
Lokalizacja: Wa-wa

Post » Czw maja 18, 2017 17:50 Re: W-wa. Zostało 7. DŁUG spłacony, DZIĘKI! Nowy "problem" s

Ludzie są różni. Oby więcej takich, jak tu

gryficzanka49

 
Posty: 55
Od: Wto lut 21, 2017 23:24

[poprzednia]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Blue i 521 gości