Moje koty swego czasu uwielbiały mokrą karmę Winstona lub Animondy. Mogły zjeść za jednym zamachem 300 gram mokrej karmy (dwa koty ważące w sumie 7,5 kg). Potem dawały radę zjeść 200 gram. Potem i to okazało się za dużo, więc na jeden posiłek zjadały wspólnie jedną 100gramową saszetkę lub pasztecik. Teraz i to za wiele.
Tzn. tak poza tym jedzą normalnie pod względem ilościowym: mokrą karmę poskubią, zjedzą w sumie z 80 gram i dalej chrupać suchą karmę! No przecież im nie zabronię, bo by były głodne.
Czasem posypuję mokrą karmę suchą to zjedzą wszystko. Wiem, wiem, to nie do końca zdrowo. Nie chcę, żeby jadły wyłącznie suche, bo choć piją, to pewnie nie wystarczająco. I nie rozumiem co się stało, czemu tak zmieniły się im gusta. Kiedyś za mokre dałyby się pokroić. Może im się znudziło? Jak myślicie, co się mogło stać? Rozumiałabym, gdyby nie chciały Winstona, a Animondę jadły - ale nie! Może dawać urozmaicenie - raz mięso, raz kefir, raz ser, nie wiem co tam jeszcze, stęsknią się za pasztecikiem i zjedzą potem chętniej? Tylko czemu nudzi im się mokra karma, a sucha nie? Suchy RC na pewno dobry jakościowo, na pewno lepszy niż winston.
Ale nie chcę, żeby jadły tylko suche. Macie jakieś rady?
