Pisiokoty i inne koty. Dyzio odszedł. I Dropsik ['] też.

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Śro sty 29, 2014 14:22 Pisiokoty i inne koty. Dyzio odszedł. I Dropsik ['] też.

Ech, ten moment zbliżał się,
zbliżał
i zbliżał nieubłaganie
i wiadomo było,
że trzeba będzie
osiągnąwszy graniczną liczbę 100 stron ...



założyć nowy wątek :kotek: :kotek: :kotek: :kotek: :kotek: :kotek: :kotek:

link do poprzedniego wątku: viewtopic.php?f=1&t=60306

Ten post poniżej:

Dla tych, co nas znają - przypomnienie,
dla tych, co jeszcze nie - krótka pisiokot-story
dla tych, co nie mają czas/siły/ochoty czytać takich przydługich opowieści na końcu postu skrót :D



Postaram się być zwięzła w tej opowieści, bo obecnie pałęta się nam po domu siedem kotów, a tych, co tu pomieszkiwały było jeszcze więcej. Opowiadanie (czyt. przynudzanie) mogłoby być zatem długie, że ho, ho. Z litości nad ewentualnymi czytelnikami pominę wątek tymczasów.

Na początku był Pisio.

Pojawił się u mnie w sierpniu 1999 r. jako trzymiesięczne kocię płci damskiej :wink:.
Któregoś pięknego niedzielnego wczesnego poranka wydzierał się mojemu koledze z daszku nad wejściem do klatki schodowej i nie chciał przestać. Kolega wychyliwszy się z okna (mieszka na pierwszym pietrze nad owym daszkiem) wydostał wyjca, obejrzał, pomiział, zamknął w łazience i poszedł zjeść śniadanie oraz pomyśleć. Gdy zastanawiał się, co z fantem zrobić, do łazienki, zwabiona miaukami, dobijała się już dwójka dzieci, żona w ciąży i pies.
Ciąg dalszy pominę (mimo, że miał swoje zakręty), bo miało być krótko. W sumie liczy się to, że Pisia trafiła do mnie.

Niebawem wyrosły jej jajka, została więc Pisiem.
Był najmądrzejszym, najdelikatniejszym, najbardziej wyjątkowym kotem pod słońcem. Do wspólnego życia wniósł metafizykę, nowych znajomych i uświadomił, że guzik wiem o życiu. Lata spędzone z nim to był jeden z najwspanialszych darów od losu. Dar, który zaowocował kolejnymi darami. Pięć lat spędziliśmy we dwoje, kolejne dwa już w trójkę z TŻ-em.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Pisia zabrała cukrzyca i jej powikłania po siedmiu latach wspólnego życia na początku kwietnia 2006 r. Nic nie wiedzieliśmy o kocich dolegliwościach, nie znaliśmy dobrych wetów ani miau.pl, poruszaliśmy się jak dzieci we mgle walcząc z jego chorobą :(. Leczyliśmy za późno, zlekceważywszy pierwsze objawy, nie mieliśmy szczęścia do weterynarzy, wszystko było nie tak, mimo że bardzo, bardzo się staraliśmy i chcieliśmy żeby był z nami :cry:
Do zobaczenia Kochany Kocie i mam nadzieję, że mi wybaczysz :oops: .

Dom bez Piśka był nie do wytrzymania :cry: :cry: :cry:. Można było odpłacić mu się tylko w jeden sposób.
17 kwietnia 2006 r. pojechaliśmy do schroniska. Coś nam już zaczęło świtać, że samotność to nie jest dla kota najlepsza opcja. Z Marmurowej wróciliśmy więc z dwoma kotami.

Wzięliśmy do domu Franka i Dyzia.
Spojrzeliśmy na Dyźka przez siatkę boksu, potem na siebie - i już wiedzieliśmy, że to nasz kot.
Od pani, która przyszła go nam "odłowić" z boksu dowiedzieliśmy się, że Dyzio ma ok. półtora roku, w schronisku spędził dziewięć miesięcy, a w ogóle to jest dzikusem, który raczej nigdy się do końca nie oswoi :roll:. Dyziek na widok człowieka uciekał w takim przerażeniu jakby walczył o życie, wspinał się na samą górę siatki pod sufit, płacząc i sycząc na przemian :(. Im bardziej pani, która go próbowała łapać nas zniechęcała, tym bardziej się upieraliśmy, że: "tak, my chcemy właśnie TEGO kota". Intuicja podpowiadała nam, że żaden z niego dzikus tylko przeraźliwie wystraszone zwierzę. W domu, po jego zachowaniu i reakcjach upewniliśmy się, że kot ewidentnie był krzywdzony, a jedyne, co dobrego zrobił dla niego jego pierwszy opiekun/opiekunowie to oddanie go do schroniska :evil: . Dało mu to szansę na trafienie do normalnego, kochającego domu czyli do nas :ok:

Trochę trwało, zanim chłopaczyna odreagował swoje traumy, ale udało się.

Obrazek

Razem z Dyziem przyjechał Franuś - bystry, drobny burasek. Niestety, po trzech miesiącach umarł nam na FIP ['] i Dyzio został sam :(.

Obrazek

Na szczęście Dyziaczek z miesiąca na miesiąc powoli "odtajał" i czuł się w domu coraz lepiej.

Obrazek

Obrazek

Zaczęliśmy przeglądać ogłoszenia. Nie chciałam jechać do schroniska po kolejnego kota, bałam się, że znowu trafi mi się śmiertelnie chory. Blisko rok odchodzenia Pisia i zaraz potem trzy miesiące prób ratowania Franusia, wylana w międzyczasie wanna łez z bezsilności i z żalu sprawiły, że nie miałam siły na kolejnego chorego. TŻ stwierdził, że ma już dosyć bycia grabarzem. Kot miał być potrzebujący - ale z domu, zdrowy. Tym sposobem pod koniec lipca 2006 r. trafiła do nas 3,5 letnia Kicia i 2,5 letni Rudzio. Ich pani znalazła się na życiowym zakręcie i zmuszona była szukać domu swoim podopiecznym.

Dyziek polubił ich od razu, potem pojawiały się kolejne koty, a oni trzymali się razem.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Rudy jest rozpieszczonym, namolnym męczykotem. Z wiekiem upodobał sobie katowanie nas przenikliwym, katującym uszy zawodzeniem o różnych porach dnia, i czasem nocy. Zdarza mu się to z powodu oczekiwania na jedzenie, z powodu zjedzenia śniadania/obiadu/kolacji, z powodu braku słońca, z powodu upału, z powodu braku wolnych kolan, na których można się uwalić, z powodu nieodpowiedniego jego zdaniem ułożenia kolan Dużych do jego drzemki oraz z powodu problemów egzystencjalnych typu: "w tym domu nikt mnie nie kocha, proszę się natychmiast zająć koteckiem". Potrafi zawodzić długo i wk... jąco, zwłaszcza o szóstej nad ranem prosto do mojego ucha i spylać błyskawicznie zanim dosięgnie go kapeć zaspanego Tż-a. Z tego tez powodu lżony jest przez TŻ-a nieustannie, a to najłagodniejszych obelg należy "ty ruda małpo w czerwonym". Do rzadkości nie należy grożenie Rudemu śmiercią :oops:. Nie przeszkadza to jednak chłopcom spać wspólnie w wielkim przytuleniu :wink:.

Kicia z kolei spędziła z nami pięć lat i umarła nam wrześniu 2011 r. po dwóch latach walki z pnn. :(. Cichutka, spokojna, żyła na uboczu, jakby przytłoczona kocim gwarem i ciągłym pojawianiem się nowych podopiecznych. Śpij spokojnie dziewczynko ...

Ale wtedy jeszcze była z nami i tak sobie spokojnie żyliśmy z trójką kotów, ale ja już w tym czasie zaczęłam zaglądać do schroniska, ot tak sobie :roll:.
Tam wypatrzyłam takie nieszczęście ukrywające się pod kołdrą:

Kajtek:

Obrazek

Pojechaliśmy po niego na początku stycznia 2007 r. Na początku wyglądał dość nieszczęśnie, co widać na powyższym zdjęciu. Od naszej kochanej doktor Ewy dostaliśmy ostry opeer, że bierzemy ze schronu kota - który wygląda jakby miał wszystkie choroby świata - do zdrowych zwierzaków. Trzymaliśmy go w boksie piwnicznym, tuż pod rurą c.o. opatulonego w polary i podgrzewanego lampa do czasu kiedy się okazało, że poza anemią, wyniszczeniem i katarem nic mu nie dolega, ufff. Tym sposobem Kajtuś trafił na salony :D. Wśród pisiokotów robi za naczelnego głupka, wszem i wobec znany jest z debilnych min i równie świrowatych póz. Mimo to ma swoje fanki, w tym mnie :D . Swoją głupotą rozczula również pańciusia :D

Obrazek

Obrazek

Obrazek

No i to już miał być koniec. Absolutny, całkowity koniec brania do domu kolejnych kotów. Zdroworozsądkowo, finansowo, mieszkaniowo i w ogóle - nie :!:

Ale któregoś razu Femka wypatrzyła w schronisku Dropsa, założyła mu wątek i zaczęła nad nim zawodzić: jaki kochany, jaki biedny etc. Drops faktycznie okazał się super-kotem o niezrównanym charakterze. Niestety, jego niewyjściowy wygląd, wychudzenie oraz grzybica na karku skutecznie zniechęcały nielicznych chętnych. Biłam się i biłam z myślami, liczyłam,że może jednak ktoś go adoptuje. A tygodnie mijały ... Któregoś razu wychodząc z kociarni i patrząc na Dropsika, który jako jeden, jedyny kot stał za siatką i jeszcze patrzył na znikających za drzwiami wolontariuszy powiedziałam do niego: "o, nie, jak Ci tu k... nie dam szczeznąć w tym boksie".

I tak trafił do nas. Ważył wtedy 2,5 kg, miał ok. półtora roku, po sześciomiesięcznym pobycie w schronisku przez wiele tygodni płakał przez sen :(, głaskany i uspokajany zasypiał znów nerwowym snem na naszej poduszce. Był brudny jak prosię, w ogóle się chyba nie mył w schronie, pamiętam jak drugiego czy trzeciego dnia TŻ trzymał go na kolanach i czyścił mu brud spomiędzy paluszków.

Obrazek

Obrazek

Dropsio miał być tymczasem, he, he. Kiedy jednak przyszedł czas, że odżył, odpasł się i można było robić ogłoszenia zapytałam TŻ-a czy go ogłaszamy. TŻ spojrzał na mnie jakbym spadła z kosmosu: "Dropsa ? 8O Dropsa chcesz oddać ? :roll: Nigdy !" Ufff, na to liczyłam :D.
Co tu dużo kryć, Dropsio jest naszą największą miłością, naszym nynusiem najmilszym. Kochamy bardzo wszystkie koty, no ale Dropsik :oops: :oops: :oops:.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Zdaje się, że biorąc Dropsa przekroczyliśmy jakiś punkt krytyczny :wink:. Koty zawładnęły naszym życiem - ale w pozytywnym sensie :D. Dawały tyle radości, wzruszeń, wspaniałych chwil ... zwłaszcza wtedy, gdy w domu zamieszkała większa gromadka. Ewa mrau ma rację: "jeden kot to ćwierć kota, dwa to pół, a dopiero trzy to jeden kot". Kilka zgranych, dogadujących się między sobą i z opiekunami kotów to wspaniałe doznanie :D. To dopiero jest coś :kotek:. Oczywiście pod warunkiem, że jest się tak kocioświrniętym jak my :D. Funkcjonowanie z całą ta cudowną bandą, ich interakcje między sobą, z nami, sprawiają, że ciągle mamy telewizję, kabaret i animal planet w jednym. Umiemy z nimi rozmawiać, świetnie się dogadujemy, mają swoje prawa i potrafią sprawić, że je respektujemy, widać, że im tu dobrze. A to fajnie, gdy się wie, że komuś jest z nami mega-dobrze :D

W czerwcu 2007 roku wzięliśmy ze schroniska cudownego Olinka:

Obrazek

I on nie miał szczęścia :( Gdy po kilku tygodniach adaptacji poczuł się dobrze z nami, z kotami, gdy fajnie zaprzyjaźnił się z Dropsem, gdy wyglądało, że teraz będziemy wszyscy żyli długo i szczęśliwie Olinek zachorował na FIP :cry:. Odszedł w październiku 2007 r.

Wiosną 2008 r. przyjechała do nas niewidoma Kimisia ze schroniska w Orzechowcach pod Przemyślem. Schronisko w tamtych latach to była umieralnia dla zwierząt :(. Forumowicze miau.pl zrobili straszny raban, wyratowali większość kotów stamtąd.

Obrazek

Z Dropsem, etatowym dobrym wujkiem dla tymczasów :wink:.

Obrazek

Obrazek

W czerwcu 2009 r. byłam w schronisku na dyżurze, razem z Madzią Radek. Rzuciło nam się w oczy rodzeństwo w klatce - trzy buraski i jedno biało-bure kocię. Jeden z burasków stał cały czas w kącie klatki, kiwał się otępiały, nic nie chciał jeść, a z pysia leciała mu ślina. Wyglądał jak strach na wróble, widać było, że w schronisku nie przetrzyma do następnego weekendu. Wzięłam pod pachę i do domu:

Oto Kacper :D :

Obrazek

Chorował pół roku, jak nie katar, to caliciwirus, potem jakieś paskudztwo zaatakowało mu oko, dr Ewa ledwo je uratowała. Jak to wyleczyliśmy to zaczął mieć jakieś problemy z kręgosłupem - leczenie, masaże u zwierzęcego masażysty ... Masakra, co było z tym kotem.

Obrazek
Tu z wujkiem Dropsem, którego dogonił wielkością i prawie wagą :wink:.

W końcu wyrosło sześciokilowe chłopię, w kwietniu skończy 5 lat. Jest wspaniały, miły, kochany, najiteligentniejszy, najbystrzejszy z naszych kotów, rozpracował nasze słabe strony i owinął wokół palca. Kochamy go jak wariaci :1luvu:

Obrazek

Obrazek

Obrazek

No i Truś:

Trafił do nas jako "łatwy tymczas" :roll:. Miał wtedy trzy miesiące, złamaną miednicę i potrzebował sześciotygodniowego pobytu w klatce i dobrej opieki. I już.
Jak miednica się zrosła i koleżka wyszedł z klatki, to się okazało, że ma rozerwaną przeponę i w klatce piersiowej narządy brzuszne :roll:. Prawie się dusił :(. Operacja w Warszawie w październiku 2009 r. w lecznicy dra Niziołka (operował go fantastyczny dr Zdeb :1luvu: :1luvu: :1luvu: ) uratowała mu zdrowie i życie. Na operację (1100 zł) zrzucili się niezawodni forumowicze :1luvu:

Obrazek

Podobnie jak Kacper w kwietniu 2014 r. skończy 5 lat. Jest dorodnym, zdrowym kotem, zadowolonym z życia które prowadzi, o prostej konstrukcji psychicznej; zjeść, wyspać się, poganiać z kolegami, popolować na muchy i ćmy.
Rozumku mało, więcej poszło w urodę, ale dobre i to :D.

Obrazek



---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------


Tym, którzy dali radę i tym, którzy nie byli w stanie przebrnąć przez tę przydługą opowieść kłaniają się mieszkańcy Pisiokotkowa :D :


Dropsik:
Obrazek

Dyzio:
Obrazek

Kacper:
Obrazek

Kajtek:
Obrazek

Jedyna kobieta w męskim gronie - Kimisia :D
Obrazek

Rudzio:
Obrazek

Truś:
Obrazek


Opiekę medyczną nad naszymi rezydentami i tymczasami sprawuje niezastąpiona dr Ewa Pacałowska z lecznicy Sfora na Przybyszewskiego 12. Wyciąga ich z różnych zdrowotnych opresji, wspaniale dba i troszczy się medycznie :1luvu:. Wspomnieć należy, że za swoją pomoc liczy niemalże po kosztach. Gdyby nie jej pomoc nie dalibyśmy rady wykurować i wyratować tylu tymczasów.
Drugą ciocią, której moje koty wiele zawdzięczają jest dr Ania Mrozek z lecznicy Seidla na Pojezierskiej. Obu ciociom pisiokoty przesyłają słodkie mrauuuuu :1luvu:
Ostatnio edytowano Pt kwi 30, 2021 14:02 przez pisiokot, łącznie edytowano 9 razy
Obrazek

pisiokot

 
Posty: 13011
Od: Śro maja 03, 2006 15:37
Lokalizacja: Łódź

Post » Śro sty 29, 2014 14:54 Re: Pisiokoty i inne koty :-) cz. II

Moszczę się wygodnie wśród pisiokotków, które uwielbiam :1luvu: :1luvu: :1luvu:
Obrazek Obrazek Obrazek
Anielko ['], Jerzyku ['], Malwinko ['], Kellusiu ['], Tymonku ['], Lolusiu['], Klaczku ['], Jaśminku ['], PiPi [']

jerzykowka

 
Posty: 12552
Od: Śro kwi 30, 2008 10:53
Lokalizacja: poznan

Post » Śro sty 29, 2014 14:57 Re: Pisiokoty i inne koty :-) cz. II

Serdecznie Cię witamy Asiu :D Trusio pamięta, że ciocia Jerzykówka bardzo wsparła go finansowo przy operacji :1luvu:
Obrazek

pisiokot

 
Posty: 13011
Od: Śro maja 03, 2006 15:37
Lokalizacja: Łódź

Post » Śro sty 29, 2014 15:25 Re: Pisiokoty i inne koty :-) cz. II

świetny opis początkowy :)
nawet zostałam w nim ujęta ;) pamiętam tę bidę, Kacperka, wzięłaś go chyba razem z braciszkiem (Tytusem?), który umarł prawda?
Nie mogę się nadziwić, że to już 5 lat minęło 8O 8O 8O 8O 8O
wszystkie koty piękne, kochane, odpasione :mrgreen: aż miło :1luvu:
Obrazek

magdaradek

 
Posty: 27150
Od: Pon kwi 14, 2008 9:24
Lokalizacja: Łódź

Post » Śro sty 29, 2014 15:31 Re: Pisiokoty i inne koty :-) cz. II

:1luvu: :1luvu: :1luvu: :1luvu: :1luvu: :1luvu: :1luvu: :1luvu: :1luvu: :1luvu: :1luvu:
i love PisioKotki
Obrazek
Obrazek

ruru

 
Posty: 19904
Od: Sob gru 29, 2007 20:10
Lokalizacja: Łódź

Post » Śro sty 29, 2014 15:43 Re: Pisiokoty i inne koty :-) cz. II

Zaznaczam i potem doczytam :1luvu: :1luvu: :1luvu:
Obrazek
Wszystkie argumenty na podparcie ludzkiej wyższości nie są w stanie zaprzeczyć jednej niezaprzeczalnej prawdzie: w cierpieniu zwierzęta są nam równe. Peter Albert David Singer

szybenka

 
Posty: 4278
Od: Nie gru 13, 2009 22:16
Lokalizacja: Siedlce

Post » Śro sty 29, 2014 17:03 Re: Pisiokoty i inne koty :-) cz. II

siem melduję , rozsiadam wygodnie i czekam na pisiokotkowe opowieści Obrazek :wink:

alessandra

Avatar użytkownika
 
Posty: 26430
Od: Pon maja 07, 2007 13:04
Lokalizacja: Dolny Śląsk

Post » Śro sty 29, 2014 17:27 Re: Pisiokoty i inne koty :-) cz. II

Zaznaczem sobie :wink:

tamiss

 
Posty: 6179
Od: Śro lut 10, 2010 17:08

Post » Śro sty 29, 2014 18:38 Re: Pisiokoty i inne koty :-) cz. II

Witam się w kolejnej części.
Będzie mi bardzo miło być gościem w tym zawsze ciepłym pisiowątku.

gosiaa

 
Posty: 22354
Od: Sob lut 10, 2007 18:59
Lokalizacja: Łódź

Post » Śro sty 29, 2014 20:43 Re: Pisiokoty i inne koty :-) cz. II

Witamy wszystkich miłych gości :D.

Przypominam, że od półtora tygodnia przebywa u nas ta ślicznotka przez wolontariuszki schroniska nazwana Kajtusią, a przez mojego TŻ-a Pędrakiem:

Obrazek

Przybyła ze schroniska, walczy z kocim katarem i jest najsłodszym wesołym malutkim misiem pod słońcem :1luvu:.

Po dzisiejszej wizycie u pani doktor humory nam się trochę poprawiły, bo: oczka lepsze, mniej zaropiałe, nadżerka na języczku dużo mniejsza i jaśniejsza, ładnie się goi; od poniedziałku Kajtusia przybrała kolejne 10 dag na wadze i waży już ta dam :!: cały kilogram, równo 1,000 :D.

Dostała kolejną porcję zylexisu, antybiotyku, witamin etc. Dostaliśmy zastrzyk z antybiotykiem na jutro, a w poniedziałek znowu wizyta. Mała ładnie je, pije mleko z wodą, bawi się i myje. Po jej zachowaniu prawie nie widać, że ma się do czynienia z chorym kotem. Powoli wzmocnimy dzieciaka i wyleczymy :ok:.
Obrazek

pisiokot

 
Posty: 13011
Od: Śro maja 03, 2006 15:37
Lokalizacja: Łódź

Post » Śro sty 29, 2014 21:41 Re: Pisiokoty i inne koty :-) cz. II

witam się i zaznaczam :mrgreen:
Obrazek
Obrazek

Joanna KA

 
Posty: 3112
Od: Nie mar 15, 2009 20:34
Lokalizacja: Łódź

Post » Śro sty 29, 2014 23:34 Re: Pisiokoty i inne koty :-) cz. II

Jestem z kciukami za Kajtuszke ;)
Obrazek

Goyka

 
Posty: 5213
Od: Pt mar 14, 2008 10:47
Lokalizacja: Warszawa Bielany

Post » Czw sty 30, 2014 7:50 Re: Pisiokoty i inne koty :-) cz. II

Specjalnie dla Goyki - fanki Kajtusi - kilka zdjęć :D.
Robiłam je wczoraj wieczorem, bez lampy, więc są niezbyt ostre. Ale trochę widać Pędraka:

Tu po drzemce wieczornej. To jej ulubione miejsce spania - posłanko na drapaku. Przykrywam ją ciepłym szalikiem jak śpi, potrafi się cała w nim zakopać.

Obrazek

Budzimy się pooowoliiii :wink: :
Obrazek

Obrazek

Tu widać, jakie z niej maleństwo. Jest wielkości tych pluszowych myszy :D :
Obrazek

Kacper i Truś zamiast się pobawić z dzieckiem to jak zwykle tylko gapią się na nią z góry, obserwując jej potyczki z myszą:

Obrazek

Dzisiaj rano znowu świszcze w nosku, ale oczka jako tako i śniadanie ładnie zjedzone :kotek: .
Obrazek

pisiokot

 
Posty: 13011
Od: Śro maja 03, 2006 15:37
Lokalizacja: Łódź

Post » Czw sty 30, 2014 11:58 Re: Pisiokoty i inne koty :-) cz. II Kajtusia

a Rudy jakie ma solarium :mrgreen:
Obrazek

magdaradek

 
Posty: 27150
Od: Pon kwi 14, 2008 9:24
Lokalizacja: Łódź

Post » Czw sty 30, 2014 12:26 Re: Pisiokoty i inne koty :-) cz. II Kajtusia

Przybywam z powitaniem do nowego wątku. :mrgreen:
Malutka jest przecudna!! :1luvu:
Dropsia kocham miłością dozgonną. :1luvu:
Ale największe westchnienie wydobyło się z mej piersi na widok Waszego nowego drapaka!!!! :ryk: Ale bajer!!!! :ok:
Obrazek

selene00

 
Posty: 6280
Od: Nie gru 13, 2009 13:55
Lokalizacja: Łódź

[następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot] i 202 gości