Strona 1 z 2

maluch podwórkowy z wypadniętą prostnicą :(

PostNapisane: Czw sty 23, 2014 0:39
przez joanna0487
Mam problem.
Mały i puchaty.

I prośbę.
Dużą i szeleszczącą :-)

Kilka dni temu pojawiły się na moim podwórku (podwórko wewnętrzne, gdzie parkują samochody)
dwa małe kociaki+matka.
Mróz jest okrutny, szkoda było maluchów, więc postanowiliśmy z rodziną
je złapać. Szukałam domu tymczasowego w wielu fundacjach/
warszawskich domach tymczasowych, przytuliskach, na miau,
na Facebooku etc.

Na szczęscie, dzięki pośrednictwu fundacji JoKot zgłosiła się Pani gotowa dać kotkom
dom tymczasowy.
:1luvu: Fundacja ma zaprzyjaźnioną lecznicę na Ursynowie,
więc miała być zapewniona opieka weterynaryjna dla kociaków.
Wypożyczyliśmy klatkę-łapkę z Palucha.

Pierwszy :kotek: złapał się wczoraj po południu szybko i wieczorem pojechał do DT.
(nie wiem jeszcze jak się ma, czekam na kontakt od Pani z dt, być może też
będzie potrzebowała pomocy w znalezieniu domu)

Obrazek

Drugi :kotek: - złapał się wczoraj (21.01.13) późnym wieczorem.

Dziś po południu miał jechać do tego samego domu tymczasowego...

Obrazek

Po oględzinach okazało się, że kotek ma wypadnięty odbyt.
Zupełnie nie znamy się ani ja ani nikt z mojej rodziny na leczeniu,
wyglądało to strasznie, nie wiedzieliśmy czym to grozi,
więc szybka decyzja: jedziemy do weterynarza.

Lecznica polecona przez fundację przyjęłaby kotka,
ale ich chirurg jest niestety na 2tygodniowym urlopie. :(

Podjęłam więc decyzję o wizycie w klinice całodobowej -
Multi-wet przy ul. Gagarina. Tam kotka (bo to dziewczyna)
została zdiagnozowana na wypadnięcie prostnicy
i pozostawiona na noc w klinice (oględziny, odkażenie i nawilżanie przez noc,
żeby nie wdała się martwica - koszt 100zł).


Jeśli klinika miałaby wykonać operację, potrzebna byłaby
opłata zabiegu z góry - 400zł. plus opłaty za opiekę po operacji.

400zł to dużo pieniędzy, próbowałam skontaktować się z inną fundacją, urzędem miasta,
który wydaje przecież talony na sterylizacje i zabiegi, z innymi fundacjami itd.,
z czego dowiedziałam się, że:
- "urząd nie ma jesze podpisanej umowy z lecznicami, przetarg zostanie ogłoszony za 3 tygodnie". :evil:
- "fundacje mają nie rozliczony poprzedni rok i nie mają środków". :(
- "proszę spróbować ogłaszać na forum i w internecie, może ludzie pomogą", :D
- "niech Pani zadzwoni po straż miejską". :?


Szkoda było tylko kociaka, niepotrzebnego jeżdżenia po mrozie
i stresowania małej i tak jeszcze dzikiej kotki, więc zapłaciłam.
Na razie za operację. Podobno policzą pobyt kotka jak za dobę hotelową (35zł/dobę),
a nie szpital (ok. 100zł/dobę). Operacja odbyła się dziś po południu, bez komplikacji.
mała ma tylko focha za kołnierz.
Obrazek

Według zaleceń lekarza szwy po operacji powinny być zdjęte po 14 dniach.
Kotka powinna przebywać w szpitalu 10 dni pod obserwacją. (10x35zł=350zł).
Karmę dla niej kupują w swoim sklepie w lecznicy i doliczają nam do rachunku
za pobyt (szkoda, że nikt o tym nie wspomniał), więc mogę dowieźć własną.
Mogę wybrać i kupić dla kotka zwykłe puszki z Rossmanna za 2zł
(o "Pupilu" z urzędu miasta wstyd wspominać) lub lepsze jedzenie
zamówić w sklepie internetowym tak jak dla własnych kotów,
musi być lekkostrawne, przecież nie chodzi mi o pogorszenie stanu zdrowia kotka.
Obrazek
Za zakupy w Animalia.pl zapłaciłam już 70zł. Ale to już jest nieistotne, ważne żeby kotek był zdrowy,
przecież o to tu tylko chodzi.
Boję się tylko jakich kosztów mogę się jeszcze spodziewać, lekarz uczulił mnie,
że problem prostnicy może się powtórzyć po zabiegu, okaże się to w ciągu najbliższych dni.
Jeśli tak, konieczny będzie drugi zabieg. (czy też za 400zł? nie wiem... 8O )

Jeśli wszystko okaże się być w porządku i jeśli mała nie będzie wymagała opieki całodobowej,
kotkę do czasu znalezienia domu może w ostateczności przechować moja koleżanka z pracy...
Na razie na takie decyzje za wcześnie, czekam jak kocina będzie się leczyła.

Bardzo proszę o pomoc zarówno w szukaniu domu
oraz w zdobyciu jakichkolwiek środków na leczenie kotki... :roll:

Re: maluch podwórkowy z wypadniętą prostnicą :(

PostNapisane: Czw sty 23, 2014 3:13
przez Lidka
Szkoda, ze nie próbowaliście zachowawczo.
Nie wiem jaki rzeczywiście był stan, może nie nadawał się się już do czekania ale znam przypadki kiedy pomagało utrzymywanie czystości a potem smarowanie maścią kasztanową na hemoroidy.
Sama też mam takiego kota, który miał taki problem.

A co z matką?

Re: maluch podwórkowy z wypadniętą prostnicą :(

PostNapisane: Czw sty 23, 2014 7:42
przez ASK@
Też takie miałam koty i wszystko sie cofnęło. . Ale nie nam osądzać decyzji wetów.

Re: maluch podwórkowy z wypadniętą prostnicą :(

PostNapisane: Czw sty 23, 2014 8:19
przez ASK@
Lidka pisze: A co z matką?

Też pytam. Co z matką i jeszcze jednym malcem? Pisałaś na innym watku, ze jest trzeci.

Re: maluch podwórkowy z wypadniętą prostnicą :(

PostNapisane: Czw sty 23, 2014 12:58
przez joanna0487
prostnica wypadnięta na długość nie wiem, 6-7 cm
mówię, nie jestem lekarzem, a dla mnie - laika wyglądało to strasznie.

Matka nie daje się złapać do łapki, możemy próbować, tylko dla niej też nie mam żadnego dt...

Re: maluch podwórkowy z wypadniętą prostnicą :(

PostNapisane: Czw sty 23, 2014 13:09
przez ASK@
Jak dzika to trzeba złapać, wykastrowac i wypuścić. Po to by za kilka miesięcy nie łapać kolejnych maluszków.

Co z trzecim?

Matkę to na głód i spokój trzeba wziąć. Widzi,że jej dzieci się łapie i jest ostrożna.

Re: maluch podwórkowy z wypadniętą prostnicą :(

PostNapisane: Czw sty 23, 2014 20:41
przez joanna0487
trzeciego nigdzie nie ma. :(

Byłam u małej, je, sika, kupa-woda...
ale pupa spuchnięta. Jutro ogląda ją chirurg, może być potrzebna re-operacja :(

Re: maluch podwórkowy z wypadniętą prostnicą :(

PostNapisane: Czw sty 23, 2014 20:43
przez joanna0487
kotkę po sterylizacji trzeba gdzieś przechować do zagojenia,
nie mam warunków, przydałby się jakiś kąt :(

Re: maluch podwórkowy z wypadniętą prostnicą :(

PostNapisane: Pt sty 24, 2014 8:50
przez ASK@
joanna0487 pisze:kotkę po sterylizacji trzeba gdzieś przechować do zagojenia,
nie mam warunków, przydałby się jakiś kąt :(

Zadzwoń do Koterii i umów kocicę na zabieg. Potem ją złap i dowieź. Oni wyciachają i przetrzymają. Teraz mają kwarantannę, ale za jakis czas spokojnie można to zrobić.
Czasem koty przetrzymuję w klatce po zabiegu jeśli jest taka potrzeba.

Mały (ten trzeci) może byż bardziej strachliwy i dlatego nie wychodzi. Trzeba matkę dobrze karmić.

Po operacji wsio jeszcze jest zaognione i brzydko wygląda. Poza tym to nie jest fajne miejsce na operację. Czasu trzeba by wszystko się unormowało. Kciuki za operacyjna kicię. :ok:

Re: maluch podwórkowy z wypadniętą prostnicą :(

PostNapisane: Sob sty 25, 2014 1:20
przez jul-kot
Ja w takiej sytuacji złapałbym kotkę razem z kociętami i przetrzymał przynajmniej do końca zimy. Sterylizowanie kotki teraz i wypuszczenie na mróz nawet po długim przetrzymaniu moim zdaniem nie jest dobrym pomysłem, może nie przeżyć.
Co do kociaka, wypadanie odbytu wiąże się zwykle ze stanem zapalnym przewodu pokarmowego, który powinien być leczony, bo być może będą kolejne wypadania i kolejne operacje, co może skończyć się źle.

Re: maluch podwórkowy z wypadniętą prostnicą :(

PostNapisane: Sob sty 25, 2014 1:34
przez Cindy
Biedna kocia rodzinka :? Trzymam kciuki za lapanke i leczenie.Dzieki, ze pomoglas kotkom :1luvu:

Re: maluch podwórkowy z wypadniętą prostnicą :(

PostNapisane: Sob sty 25, 2014 20:32
przez ASK@
co u kocika?
Co z tym w DT i resztą na podwórku?

Re: maluch podwórkowy z wypadniętą prostnicą :(

PostNapisane: Pon sty 27, 2014 10:43
przez ASK@
ASK@ pisze:co u kocika?
Co z tym w DT i resztą na podwórku?

:?:
Co z małą w lecznicy się dzieje?

Re: maluch podwórkowy z wypadniętą prostnicą :(

PostNapisane: Pon sty 27, 2014 15:38
przez violet
:?:
Prosimy o wieści!

Re: maluch podwórkowy z wypadniętą prostnicą :(

PostNapisane: Śro sty 29, 2014 10:14
przez trzykoty
Witam wszystkich, kociołek jest u mnie od wczoraj:-)
Asia zadbała o wikt i opierunek, przywiozła też niezbędne lekarstwa - :1luvu:
Maluszek, choć dzikusek, daje się miziać i mruczy jak traktorek. Będzie chyba z niej przytulasek.
Dupinkę ma spuchniętą, ale dzielnie się trzyma, a apetyt ma za całe stado:-)
Na szczęście nie ma też problemu z podawaniem leków, gorzej z pielęgnacją szwów, bo się szarpie opętańczo.
Trzymajcie kciuki.