» Pt sty 17, 2014 17:24
Re: Zmachana norka Alienorka już po raz trzeci
Po wypiciu likieru kawowego mojej roboty (wg starego przepisu z hiszpańskiej Galicji) raczej nie śpi się przez czas jakiś. Prawda, Broszko, morelowa?
Swoją drogą jestem dziś nietomna, bo cała masa rzeczy śniła mi się w nocy - jechałam do morelowej do Opola, które było nad morzem, a pociągiem jechałam tam 1,20 w jedną stronę, siedziałyśmy w parku w Kołobrzegu i gadały, potem wracałam pociągiem do domu (mogam zostać tylko godzinę, bo odsikać Fionkę trzeba) i - podobnie jak w drodze TAM, spałam prawie całą drogę powrotną. Wysiadłam na dworcu w Krakowie-Płaszowie i wsiadłam w autokar, którym dojechałam blisko domu. Za balkonem miałam wolierę zbudowaną z białej siatki metalowej, rozpiętej na plastikowych rurkach rozporowych i nagle na moim balkonie był jakiś mocno ofutrzony jasnobrązowy owczarek dość przyjaźnie nastawiony do nas, ale koty bały sie go bardzo. Wyszłam do niego zobaczyć co się stało - przeskoczył przez barierkę a na dole leżał poraniony na udzie i najwyraźniej nieprzytomny drugi, podobny pies. Tylko futro miał dużo jaśniejsze, piaskowe i krótkie. Za częściowo rozwaloną wolierą biegał ciemnej maści owczarek i warczał. Był wyraźnie niezadowolony i wrogi, więc bałam się wyjść. Jak poszłam do kuchni, to miała ona okno na drugą stronę budynku, gdzie było duże podwórko/sad i pod płotem chodził jakiś facet w ciemnych ciuchach, z kapturem nasuniętym na głowę. I o ile tam, gdzie psy był jasny, słoneczny dzień, to w kuchni był zmierzch. Gdy nadeszła noc, ten dziwny ktoś przytulił się prawie do kuchennego okna i zaglądał do środka, ale nie było widać twarzy a ręce miał w ciemnych rękawiczkach. Jak łatwo się domyślić (a było tego więcej, tylko niezbyt dokładnie pamiętam co miałam załatwić i co komu przekazać) obudziłam się raczej niewyspana. To wszystko było takie pokręcone a jednocześnie tak realistyczne, że długo dochodziłam do przytomności, molestowana przez 4 koty, które musiały natychmiast zostać wygłaskane i jednego, który mnie prał po nogach pod kołdrą.