Tak mi sie przypomnialo. Swojego czasu robilam wywiad srodowiskowy i pora skonfrontować to co mi się wydawało z rzeczywistością.
Wydawało mi się że Miron w domu bez kotów zacznie używać kuwety, ale była kapka ryzyka że jednak to sięnie wydarzy.
W poniedziałek pojechał do domu. Pierwszej nocy jadł, pił i zwiedzał. Kuwetę zaliczył przed północą jeszcze. Jak na razie nie mam zgłoszeń wpadki. Wygląda na to że miałam rację, chociaż powiem wam że ten jego problem pomógł nieco odstrzelić kilka osób - po pierwszych pytaniach o kwestie alergii i kuwety wiedziałam że nie powinni mieć kota problematycznego z pewnością. Tutaj podejście, jak nie zaskoczy to będziemy kombinować z behawiorystą. Ludzie bardzo pozytywnie zakręceni.
Miałam powody myśleć że to stres i faktycznie tak było. Ufffffff
Poza tym mamy troje nowych jokotów.
Trikolorka Milusia, którą znalazłam dwa tygodnie temu wracając z pracy. Do ludzi Milusia jest obrzydliwie miła, mrucząca na sam widok, ale zapowiada się trudno obsługiwalna. Niestety okazuje się, że ma przewlekłe zapalenie płuc i jest poważnie. Gdyby nie to że przestała jeść nawet niespecjalnie były jakieś objawy.
Dwóch szkrabów zgarniętych na Estrady: Niemen i Bajorek. Pierwszy jest strasznie rozdartym burym marmurem, a drugi rudzielcem nieco gamoniowatym, mruczącym na dotknięcie. Fajne są ale niech one się już wyleczą i będą gotowe do pójścia do domu.
Chwilowo gościlismy też Karola - podopieczny GPK Mrau. Nie jadł samodzielnie prawie 2 tygodnie od wyciągnięcia ze schroniska. Zaczął kilka dni temu. Bylo sporo zabawy z nim. Oj bylo. Obecnie leczą się już tylko nadżerki na języku i kotek dochodzi do zdrowia. Na dniach też wybywa do swojego DS, który już długo na niego czeka i nie może się doczekać. Takie przypadki lubię. DS jest praktycznie od początku.
Ogłoszenie parafialne: z racji padniętego samochodu raczej odpadam w kwestiach łapankowych i transportowych do odwołania.