Strona 1 z 11

POŻAR- ludzie psy koty bez dachu nad głową - POMOCY Łódź

PostNapisane: Nie gru 29, 2013 17:09
przez Duszek686
ZAkładam ten wątek na szybko
Jak tylko będę miała więcej wiadomości - będę uzupełniać
Ale już teraz - BARDZO, bardzo proszę - prosimy o pomoc dla dobrych ludzi, którym los zwierząt nigdy nie był obojętny, a których los doświadczył w tak dotkliwy sposób...

Na razie wiem tyle:

"Państwo, którzy adoptowali ze szpitalika CC m.in. dwa koty po Zosi (Boże, nie pamiętam teraz imion: chłopczyk biało-bury bez oczka i koteczka), mieli jeszcze trikolorkę i dwa psiaki - właśnie dziś w nocy się spalili. Tzn. na szczęście nie oni fizycznie, ale spłonął cały dom :( stracili wszystko, dach nad głową, meble, ubrania, wszystko... była telewizja - dziś mają być w wiadomościach łódzkich, był Express - jutro będzie w expressie. Na razie mieszkają u Agnieszki, ale nie mają nic :(

Psy wybiegły z domu razem z ludźmi, później Aga szantażowała strażaków, że wejdzie do tego domu, bo tam koty - w końcu któryś ze strażaków uległ, koty ukryły się w piwnicy, są przerażone, przemoczone (od gaśnic), ale żywe i zdrowe - Agnieszka była z nimi w nocy u weta. "

Czekam na wieści
W tej chwili tam jest mnóstwo służb, jak tylko będziemy mieli nowe informacje - napiszę

Gdyby ktokolwiek chciał wesprzeć poszkodowanych w tej tragedii
podajemy
KONTO DO WPŁAT:
Jolanta Pilarska
Wiosenna 35
95-100 Rosanów
Bank Spółdzielczy w Zgierzu
03 87 83 00 04 00 26 69 43 20 00 00 01
w tytule koniecznie : DAROWIZNA


jeśli w tytule nie będzie słowa "darowizna" - US odciągnie podatek :roll:

Gdyby ktoś zechciał pomóc zwierzakom, dla których to też jest traumatyczne przeżycie
będziemy wdzięczni za czyny udział w aukcji charytatywnej

http://allegro.pl/charytatywna-pozar-st ... 83680.html


A teraz to, co się stało - w relacji Ingi, która pojechała na miejsce i zrobiła zdjęcia:
Georg-inia pisze:przepraszam, że dopiero teraz, ale w sumie spędziliśmy tam kilka godzin, a musiałam jeszcze zrobić zakupy do domu i stado oporządzić, przed chwilą usiadłam.

najpierw historia:
to co się zapaliło to transformator od lampek, które wisiały na zewnątrz! nagrzał się, stopił, no i dalej już poleciało - tak mówili strażacy. Cudem jest, że nie spaliło się więcej, bo te domy stoją w lesie. W tej części ulicy mieszkają tylko ci państwo i Aga, reszta to domki weekendowo-letniskowe. Osmaliło tylko trochę taką szopę na narzędzia, też nie wiem jak to się stało, że to w ogóle stoi...
Wiktoria była w domu sama, było koło 20.15 jak się zaczęło - nagle zobaczyła płonącą ścianę :( Agnieszka mówi, że jedyne co słyszała to koszmarny krzyk tej dziewczynki. Zanim dobiegła (dzieli ich jedna posesja) Wiktoria szarpała się z furtką i wyganiała przez nią psy. Brama wjazdowa była zamknięta na jakiś taki rowerowy zamek, dopiero nożycami do rozcinania samochodów strażakom udało się to przeciąć. Na podwórku stał jeszcze samochód - wybili szybę i jakoś wypchnęli go dalej od ognia, bo jeszcze i on by wybuchł. Państwo wrócili chwilę przed strażą - wtedy dom już wyglądał jak gigantyczne ognisko...

Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek
Obrazek Obrazek

jest tak:
dom spalony w połowie zupełnie, druga połowa stoi wypalona w środku - nie nada się do "naprawy" bo belki stropowe są nadpalone. Dziś zapełniono już cały kontener, jutro ma przyjechać kolejny, a potem koparka, żeby zburzyć to co jeszcze stoi. Temperatura była taka, że upiekło się mięso w zamrażarce...
jak byliśmy była też opieka społeczna, mają przyznać jakieś pieniądze na odbudowę domu, trochę ma też dać gmina, ale wiadomo jak jest - pałacu się za to nie postawi, szybciej psią budę z wygodami :( państwo pojechali też dziś do banku - muszą mieć konto pomocowe, na które będzie można wpłacać pieniądze - inaczej się nie da. Jak będziemy znać numer - podamy do wpłat bezpośrednich.
na działce między nimi a Agnieszką jest letniskowy domek - właściciel udostępnił im to bezterminowo. Domek jest malutki: salonik + sypialenka, malutka kuchnia i łazienka z prysznicem i toaletą, ale dla nich w tej chwili to i tak jest świat i ludzie. Niestety ten domek nie jest ocieplony - Aga zamówiła jakieś cudo techniki - jakby cienka pianka z dwóch stron pokryta folią aluminiową - podobno równowartość 8-10 cm styropianu. Zrobione z tego będą "podwieszane sufity" - zrobi się wtedy poduszka powietrzna, zatrzymująca ciepło - przynajmniej tak uzgodnili z moim TŻ-tem, on się trochę zna. W domku jest nowoczesna "koza" - mały żeliwny piecyk i kominek, a którym jak się napali to i 30 stopni można osiągnąć, ale jak tylko się przestaje - to on wyciąga ciepło do komina, bo czegoś tam nie ma w tym kominie, więc póki co komin od kominka będzie zatkany. W tej chwili w domku stoi taki elektryczny grzejnik, żeby choć trochę osuszyć z wilgoci i podgrzać. Aga zaoferowała, że jakby przyszedł mróz i by marzli - mają u niej miejscówkę, ale wiadomo jak się żyje kątem u kogoś.
zawieźliśmy dziś żarełko dla psów i kotów - na jakiś czas im wystarczy, choć będzie potrzebne jeszcze jedzenie dla psów, jedna suczka jest malutka w typie maltańczyka, jeden psiak jakieś 12 kg, ale trzeci jest duży - na oko z jakieś 25-28 kg waży.

Państwo przejrzą to, co dostali do tej pory i może uda się zrobić listę najpotrzebniejszych rzeczy.
Ja wiem, że wszyscy czekają na taką listę, że się dopytujecie z dobrej woli, ale wierzcie mi, że oni cały dzień albo coś załatwiają z różnymi urzędami, albo sprzątają pogorzelisko - muszą przejrzeć to jak najszybciej, żeby móc zabezpieczyć ewentualnie to, co się jako-tako jeszcze nadaje do użytku... Muszą też najpierw ogarnąć domek, w którym mają mieszkać, żeby wiedzieć, co im potrzebne.

ten domek, w którym mają zamieszkać jest umeblowany, tzn. jest łóżko dla państwa i wersalka dla Wiktorii, są krzesła, stół, chyba nawet jakiś kawałek szafy widziałam, z mebli to tam już nie bardzo jest gdzie cokolwiek wstawić, myślałam ewentualnie o takiej szafie składanej, to chyba ikea robi - taka z materiału, jak pokrowce na ubrania, ze stelażem w środku. Albo stelaż z wieszakami na ubrania I może jakaś komoda by sie przydała, żeby mieli gdzie bieliznę upchnąć?...?

tak na teraz wygląda sytuacja.

Acha, i jedzenie. To może sprawa na po Nowym Roku, niech się ogarną najpierw, żeby mieli gdzie to trzymać, teraz Aga ich żywi, ale myślę, że można by ich jakoś jedzeniowo wspomóc. Pani Jola wszystko miała "swoje" - kupowała na ryneczkach warzywa, owoce i mięso i pakowała w słoiki i do zamrażarek (dlatego o tej zamrażarce wspomniałam), no ale teraz wyjścia nie mają, muszą jeść sklepowe...

Re: POŻAR- ludzie i koty bez dachu nad głową - POMOC POTRZEB

PostNapisane: Nie gru 29, 2013 17:14
przez meg11
Zaznacze.

Re: POŻAR- ludzie i koty bez dachu nad głową - POMOC POTRZEB

PostNapisane: Nie gru 29, 2013 17:14
przez Magija
koty, psy i ludzie potrzebują pomocy!

Re: POŻAR- ludzie psy koty bez dachu nad głową - POMOCY Łódź

PostNapisane: Nie gru 29, 2013 17:27
przez kwinta
:( będę tu ....

Re: POŻAR- ludzie psy koty bez dachu nad głową - POMOCY Łódź

PostNapisane: Nie gru 29, 2013 17:32
przez katikot
Zaznaczam

Re: POŻAR- ludzie psy koty bez dachu nad głową - POMOCY Łódź

PostNapisane: Nie gru 29, 2013 17:36
przez Georg-inia
już wiem, że psiaki są trzy, a nie dwa, a kotów też chyba w sumie pięć :( te trzy wymienione były adoptowane od CoolCaty ze szpitalika, a reszta przygarnięta, ale głowy nie dam - AgnieszkaH. pisze pisma do Rady Gminy, akurat jutro mają posiedzenie, może podejmą temat. W każdym razie - jutro będziemy wiedzieć więcej.

Re: POŻAR- ludzie psy koty bez dachu nad głową - POMOCY Łódź

PostNapisane: Nie gru 29, 2013 17:49
przez vivien
No dobra, ale gdzie oni teraz są, czego potrzebują???

Re: POŻAR- ludzie psy koty bez dachu nad głową - POMOCY Łódź

PostNapisane: Nie gru 29, 2013 18:00
przez zabers
podłączam się pod pytanie.
jak będziecie wiedziały co potrzeba i w jakiej ilości - piszcie.

Re: POŻAR- ludzie psy koty bez dachu nad głową - POMOCY Łódź

PostNapisane: Nie gru 29, 2013 18:05
przez MAXYMA
ja również czekam na wiadomości co jest potrzebne

Re: POŻAR- ludzie psy koty bez dachu nad głową - POMOCY Łódź

PostNapisane: Nie gru 29, 2013 18:08
przez Georg-inia
vivien pisze:No dobra, ale gdzie oni teraz są, czego potrzebują???


od nocy, kiedy zaczął się pożar, wszyscy - ludzie i zwierzęta - mieszkają u AgnieszkaH. To dwoje dziadków z trzynastoletnią wnuczką. Wyskoczyli z domu jak stali, ledwo kurtki założyli. Wnuczka wyleciała z podkoszulku i klapkach :( reszta się spaliła... Agnieszka zabierze jutro małą na zakupy, żeby dziewczynka chociaż buty miała. Tak sobie myślę, że znosić dary do Agnieszki to też nie jest wyjście - ona sama mieszka z mężem i kotami w malutkim domku.
Jutro tam pojadę, zobaczę jak to wygląda, może się czegoś więcej dowiem, może będzie już wiadomo, czy gmina da jakiś lokal zastępczy czy coś.
Na razie wiem tyle, że Pani nosi rozmiar 44, buty 36/37, Pan ma około 180 cm i jest dość potężny (brzuszek), a dziewczynka ma rozmiar 40 i buty 38. Już mam pomysł na trochę ciuchów, podjadę rano jeszcze do marketu, żeby chociaż jakąkolwiek bieliznę mieli :( TZ mówił, że słyszał w wiadomościach jakichś, że się zimno ma zrobić :(

Re: POŻAR- ludzie psy koty bez dachu nad głową - POMOCY Łódź

PostNapisane: Nie gru 29, 2013 18:16
przez Agneska
Dziewczyny, czy ktoras z Was "na miejscu" podejmie sie organizacji akcji, zeby pomoc sensownie i zgodnie z najpilniejszymi potrzebami?

Re: POŻAR- ludzie psy koty bez dachu nad głową - POMOCY Łódź

PostNapisane: Nie gru 29, 2013 18:18
przez womik
zaznaczam!

Re: POŻAR- ludzie psy koty bez dachu nad głową - POMOCY Łódź

PostNapisane: Nie gru 29, 2013 18:18
przez Duszek686
Pani Jola i Pan Jan - ok 60-letnie małżeństwo- oraz ich 13-letnia wnuczka, którą wychowują zostali dosłownie w tym, w czym stali... :(
Bardzo potrzebne są na pierwszy czas - ubrania i jakieś buty
Pan Jan jest wysokim i potężnym dość mężczyzną - więc rozm raczej XXL
Pani Jola - coś ok rozm 44
Wiktoria - jak to wnuczka wychowywana przez dziadków - jest dużą dziewczynką, jak na swój wiek - wioęc pewnie rzeczy 14-15 latki też będą na nią dobre
Myślę, że z ubrań przyda się wszystko.
Buty na pewno też, ale rozmiarów nie znam.
Na razie mieszkają u Agnieszki, drudzy sąsiedzi udostępnią im letni domek - nie jest ocieplony, ale jest tam kominek w którym można będzie grzać. Koty na razie zostaną u Agnieszki do czasu, aż Państwo będą mogli przejąć nad nimi znów opiekę.
Była pomoc społeczna, telewizja - gazeta - może gmina pomoże w jakiś sposób... Mamy nadzieję.
Dom spłonął doszczętnie ( był drewniany )
Państwo nie byli ubezpieczeni :(

Potem będą potrzebne pewnie jeszcze inne rzeczy - na dziś - ubrania są chyba najważniejsze. Pewnie dla Wiktorii - jakieś zeszyty, torba do szkoły, jakies szkolne przybory... sama nie wiem... :(

edit - Inga - pisałyśmy równocześnie

Re: POŻAR- ludzie psy koty bez dachu nad głową - POMOCY Łódź

PostNapisane: Nie gru 29, 2013 18:19
przez meg11
Dziewczynka chodzi do szkoły, książki i zeszyty pewnie będą potrzebne.

Re: POŻAR- ludzie psy koty bez dachu nad głową - POMOCY Łódź

PostNapisane: Nie gru 29, 2013 18:25
przez Georg-inia
Agneska pisze:Dziewczyny, czy ktoras z Was "na miejscu" podejmie sie organizacji akcji, zeby pomoc sensownie i zgodnie z najpilniejszymi potrzebami?


myślę, że Agniecha jak się trochę ogarnie to sama się odezwie i akcję poprowadzi - ci ludzie to jej sąsiedzi, mieszkali 2 domy dalej. Aga jest na miau od niedawna, niejako przez nas (kotylion) zmuszona do zarejestrowania się, ale pomaga kotom i psom już od dawna.

Widzę, że Anetka już po rozmowie z Agnieszką.

Co teraz do takiej szkoły się nosi?...? zeszyty i jakieś tam pisadełka to nie jest problem, ale książki? istnieją jeszcze książki???