POŻAR- ludzie psy koty bez dachu nad głową - POMOCY Łódź

ZAkładam ten wątek na szybko
Jak tylko będę miała więcej wiadomości - będę uzupełniać
Ale już teraz - BARDZO, bardzo proszę - prosimy o pomoc dla dobrych ludzi, którym los zwierząt nigdy nie był obojętny, a których los doświadczył w tak dotkliwy sposób...
Na razie wiem tyle:
"Państwo, którzy adoptowali ze szpitalika CC m.in. dwa koty po Zosi (Boże, nie pamiętam teraz imion: chłopczyk biało-bury bez oczka i koteczka), mieli jeszcze trikolorkę i dwa psiaki - właśnie dziś w nocy się spalili. Tzn. na szczęście nie oni fizycznie, ale spłonął cały dom
stracili wszystko, dach nad głową, meble, ubrania, wszystko... była telewizja - dziś mają być w wiadomościach łódzkich, był Express - jutro będzie w expressie. Na razie mieszkają u Agnieszki, ale nie mają nic
Psy wybiegły z domu razem z ludźmi, później Aga szantażowała strażaków, że wejdzie do tego domu, bo tam koty - w końcu któryś ze strażaków uległ, koty ukryły się w piwnicy, są przerażone, przemoczone (od gaśnic), ale żywe i zdrowe - Agnieszka była z nimi w nocy u weta. "
Czekam na wieści
W tej chwili tam jest mnóstwo służb, jak tylko będziemy mieli nowe informacje - napiszę
Gdyby ktokolwiek chciał wesprzeć poszkodowanych w tej tragedii
podajemy
KONTO DO WPŁAT:
Jolanta Pilarska
Wiosenna 35
95-100 Rosanów
Bank Spółdzielczy w Zgierzu
03 87 83 00 04 00 26 69 43 20 00 00 01
w tytule koniecznie : DAROWIZNA
jeśli w tytule nie będzie słowa "darowizna" - US odciągnie podatek
Gdyby ktoś zechciał pomóc zwierzakom, dla których to też jest traumatyczne przeżycie
będziemy wdzięczni za czyny udział w aukcji charytatywnej
http://allegro.pl/charytatywna-pozar-st ... 83680.html
A teraz to, co się stało - w relacji Ingi, która pojechała na miejsce i zrobiła zdjęcia:
Jak tylko będę miała więcej wiadomości - będę uzupełniać
Ale już teraz - BARDZO, bardzo proszę - prosimy o pomoc dla dobrych ludzi, którym los zwierząt nigdy nie był obojętny, a których los doświadczył w tak dotkliwy sposób...
Na razie wiem tyle:
"Państwo, którzy adoptowali ze szpitalika CC m.in. dwa koty po Zosi (Boże, nie pamiętam teraz imion: chłopczyk biało-bury bez oczka i koteczka), mieli jeszcze trikolorkę i dwa psiaki - właśnie dziś w nocy się spalili. Tzn. na szczęście nie oni fizycznie, ale spłonął cały dom


Psy wybiegły z domu razem z ludźmi, później Aga szantażowała strażaków, że wejdzie do tego domu, bo tam koty - w końcu któryś ze strażaków uległ, koty ukryły się w piwnicy, są przerażone, przemoczone (od gaśnic), ale żywe i zdrowe - Agnieszka była z nimi w nocy u weta. "
Czekam na wieści
W tej chwili tam jest mnóstwo służb, jak tylko będziemy mieli nowe informacje - napiszę
Gdyby ktokolwiek chciał wesprzeć poszkodowanych w tej tragedii
podajemy
KONTO DO WPŁAT:
Jolanta Pilarska
Wiosenna 35
95-100 Rosanów
Bank Spółdzielczy w Zgierzu
03 87 83 00 04 00 26 69 43 20 00 00 01
w tytule koniecznie : DAROWIZNA
jeśli w tytule nie będzie słowa "darowizna" - US odciągnie podatek

Gdyby ktoś zechciał pomóc zwierzakom, dla których to też jest traumatyczne przeżycie
będziemy wdzięczni za czyny udział w aukcji charytatywnej
http://allegro.pl/charytatywna-pozar-st ... 83680.html
A teraz to, co się stało - w relacji Ingi, która pojechała na miejsce i zrobiła zdjęcia:
Georg-inia pisze:przepraszam, że dopiero teraz, ale w sumie spędziliśmy tam kilka godzin, a musiałam jeszcze zrobić zakupy do domu i stado oporządzić, przed chwilą usiadłam.
najpierw historia:
to co się zapaliło to transformator od lampek, które wisiały na zewnątrz! nagrzał się, stopił, no i dalej już poleciało - tak mówili strażacy. Cudem jest, że nie spaliło się więcej, bo te domy stoją w lesie. W tej części ulicy mieszkają tylko ci państwo i Aga, reszta to domki weekendowo-letniskowe. Osmaliło tylko trochę taką szopę na narzędzia, też nie wiem jak to się stało, że to w ogóle stoi...
Wiktoria była w domu sama, było koło 20.15 jak się zaczęło - nagle zobaczyła płonącą ścianęAgnieszka mówi, że jedyne co słyszała to koszmarny krzyk tej dziewczynki. Zanim dobiegła (dzieli ich jedna posesja) Wiktoria szarpała się z furtką i wyganiała przez nią psy. Brama wjazdowa była zamknięta na jakiś taki rowerowy zamek, dopiero nożycami do rozcinania samochodów strażakom udało się to przeciąć. Na podwórku stał jeszcze samochód - wybili szybę i jakoś wypchnęli go dalej od ognia, bo jeszcze i on by wybuchł. Państwo wrócili chwilę przed strażą - wtedy dom już wyglądał jak gigantyczne ognisko...
![]()
![]()
![]()
![]()
![]()
![]()
![]()
jest tak:
dom spalony w połowie zupełnie, druga połowa stoi wypalona w środku - nie nada się do "naprawy" bo belki stropowe są nadpalone. Dziś zapełniono już cały kontener, jutro ma przyjechać kolejny, a potem koparka, żeby zburzyć to co jeszcze stoi. Temperatura była taka, że upiekło się mięso w zamrażarce...
jak byliśmy była też opieka społeczna, mają przyznać jakieś pieniądze na odbudowę domu, trochę ma też dać gmina, ale wiadomo jak jest - pałacu się za to nie postawi, szybciej psią budę z wygodamipaństwo pojechali też dziś do banku - muszą mieć konto pomocowe, na które będzie można wpłacać pieniądze - inaczej się nie da. Jak będziemy znać numer - podamy do wpłat bezpośrednich.
na działce między nimi a Agnieszką jest letniskowy domek - właściciel udostępnił im to bezterminowo. Domek jest malutki: salonik + sypialenka, malutka kuchnia i łazienka z prysznicem i toaletą, ale dla nich w tej chwili to i tak jest świat i ludzie. Niestety ten domek nie jest ocieplony - Aga zamówiła jakieś cudo techniki - jakby cienka pianka z dwóch stron pokryta folią aluminiową - podobno równowartość 8-10 cm styropianu. Zrobione z tego będą "podwieszane sufity" - zrobi się wtedy poduszka powietrzna, zatrzymująca ciepło - przynajmniej tak uzgodnili z moim TŻ-tem, on się trochę zna. W domku jest nowoczesna "koza" - mały żeliwny piecyk i kominek, a którym jak się napali to i 30 stopni można osiągnąć, ale jak tylko się przestaje - to on wyciąga ciepło do komina, bo czegoś tam nie ma w tym kominie, więc póki co komin od kominka będzie zatkany. W tej chwili w domku stoi taki elektryczny grzejnik, żeby choć trochę osuszyć z wilgoci i podgrzać. Aga zaoferowała, że jakby przyszedł mróz i by marzli - mają u niej miejscówkę, ale wiadomo jak się żyje kątem u kogoś.
zawieźliśmy dziś żarełko dla psów i kotów - na jakiś czas im wystarczy, choć będzie potrzebne jeszcze jedzenie dla psów, jedna suczka jest malutka w typie maltańczyka, jeden psiak jakieś 12 kg, ale trzeci jest duży - na oko z jakieś 25-28 kg waży.
Państwo przejrzą to, co dostali do tej pory i może uda się zrobić listę najpotrzebniejszych rzeczy.
Ja wiem, że wszyscy czekają na taką listę, że się dopytujecie z dobrej woli, ale wierzcie mi, że oni cały dzień albo coś załatwiają z różnymi urzędami, albo sprzątają pogorzelisko - muszą przejrzeć to jak najszybciej, żeby móc zabezpieczyć ewentualnie to, co się jako-tako jeszcze nadaje do użytku... Muszą też najpierw ogarnąć domek, w którym mają mieszkać, żeby wiedzieć, co im potrzebne.
ten domek, w którym mają zamieszkać jest umeblowany, tzn. jest łóżko dla państwa i wersalka dla Wiktorii, są krzesła, stół, chyba nawet jakiś kawałek szafy widziałam, z mebli to tam już nie bardzo jest gdzie cokolwiek wstawić, myślałam ewentualnie o takiej szafie składanej, to chyba ikea robi - taka z materiału, jak pokrowce na ubrania, ze stelażem w środku. Albo stelaż z wieszakami na ubrania I może jakaś komoda by sie przydała, żeby mieli gdzie bieliznę upchnąć?...?
tak na teraz wygląda sytuacja.
Acha, i jedzenie. To może sprawa na po Nowym Roku, niech się ogarną najpierw, żeby mieli gdzie to trzymać, teraz Aga ich żywi, ale myślę, że można by ich jakoś jedzeniowo wspomóc. Pani Jola wszystko miała "swoje" - kupowała na ryneczkach warzywa, owoce i mięso i pakowała w słoiki i do zamrażarek (dlatego o tej zamrażarce wspomniałam), no ale teraz wyjścia nie mają, muszą jeść sklepowe...