Strona 1 z 2

Operacja amputacji ogona

PostNapisane: Pt gru 20, 2013 19:24
przez lazuralizarynowy
Czeka to mojego kota. Przechodzę przyśpieszony kurs w dziedzinie,która jeszcze tydzień temu była mi zupełnie obca.Przeczytałam wiele wpisów na tym forum ale ciągle nie wiem co robić. Mój kotek ma przerwany pierwszy kręg ogonowy.Jak powinnna być przeprowadzona operacja? Czytałam opinie ,że lepiej zostawić parę martwych kregów. Lekarze są tu podzieleni. Szukam pomocy. Jestem przerażona. Nie tylko amputacją ale tym, że mały nie potrafi się sam wypróżnić, codziennie też musi być jego pęcherz wyciskany.Czy jest szansa ,że to powróci do normy?

Re: Operacja amputacji ogona

PostNapisane: Pt gru 20, 2013 19:54
przez taizu
Zdecydowanie powinno się zostawić parę martwych kręgów, tu historia Omini, kota, któremu niestety kręgi usunięto do miejsca uszkodzenia i przez to jelita miał pod skóra grzbietu. viewtopic.php?f=46&t=120972 Ale i tak rehabilitacja wiele pomogła

Re: Operacja amputacji ogona

PostNapisane: Pt gru 20, 2013 19:55
przez wojtek_z
Czy to przypadkiem nie twój wpis?
viewtopic.php?f=1&t=159112
Nie posiadam wiedzy na temat takich obrażeń u kota. I bardzo współczuję. Czytałem tu na forum o leku poprawiającym przewodnictwo nerwowe. Ale czy w przypadku twojego kota może mieć zastosowanie, tego nie wiem. Oczywiście, o stosowaniu może zdecydować tylko lekarz. Powodzenia! Trzymam kciuki za twojego kota!

Re: Operacja amputacji ogona

PostNapisane: Pt gru 20, 2013 20:02
przez wojtek_z
Taizu, tamten wątek coś mi się nie otwiera :roll:
Na temat Ominii to znalazłem takie coś:

viewtopic.php?f=46&t=120972

Re: Operacja amputacji ogona

PostNapisane: Pt gru 20, 2013 20:18
przez lazuralizarynowy
Taizu- mnie tez się nie otwiera. .
Wojtek_z - nie to nie mój wpis. Wątek o Omi i Kamarii znam. Kot dostaje kilka bardzo bolesnych zastrzyków . Jest sprawny tylko że ...niestety nie jest, bo nie chodzi do toalety. Codziennie jego pęcherz jest wyciskany przez weta ale to przecież nie wystarczy . A ja nie potrafię tego robić. Dziękuję za wsparcie.

Re: Operacja amputacji ogona

PostNapisane: Pt gru 20, 2013 20:20
przez taizu
wojtek_z pisze:Taizu, tamten wątek coś mi się nie otwiera :roll:
Na temat Ominii to znalazłem takie coś:

viewtopic.php?f=46&t=120972

To właśnie ten co podajesz miał być :mrgreen: Poprawiłam

Re: Operacja amputacji ogona

PostNapisane: Pt gru 20, 2013 22:08
przez jopop
viewtopic.php?f=1&t=117088&hilit=uterus

tu masz wątek Uterusa. Jest pod moją opieką od ponad 3 lat.

co do techniki operacyjnej - nie wypowiem się, mam w pełni zaufanego chirurga, który ten zabieg przeprowadził. Jeśli chcesz - podam Ci jego namiary, zadzwoń i pogadaj.

natomiast wyciskania pęcherza można się nauczyć. naprawdę ;)

nie zrażaj się tylko pierwszymi niepowodzeniami - na początku trudno jest w ogóle wyczuć pęcherz, ma się obawy, że się za mocno czy niewłaściwie ściska. Ale naprawdę szybko dojdziesz do wprawy. Mi obecnie cała operacja zajmuje minutę, wraz z umyciem i wytarciem zadka ;)

Nie wiem co się u Was wydarzyło, ale porozmawiaj z wetem prowadzącym kota czy widzi zastosowanie dla UBRETIDu. U Uterusa ten lek bardzo ładnie rozluźnia zwieracze - niestety jednak kot nie ma nad nimi nawet szczątkowej kontroli i mimo częstego przewijania bardzo się odparza. Dlatego stosujemy ubretid tylko sporadycznie, na 1-2 dni.

Re: Operacja amputacji ogona

PostNapisane: Pt gru 20, 2013 22:24
przez Roxy0311
Hej :) Moja Kotka również zmaga się z tym problemem nie opróżniania pęcherza, ale u niej mimo tego, że ogonem nie porusza to nie jest on martwy i nie ma wskazan do jego usuniecia, nie rani go. Może przzemysl ta decyzje bo u mnie poczatkowo po wypadku od razu nic tylko amputowac ogon ale z tego co czytalam to predzej wroci kotu funkcja pecherza jesli zachowa sie ogon bo mozna podczas amputacji uszkodzic wiecej włókien rdzenia. Może skonsultuj to z innym weterynarzem. A lek na przewodnictwo to nivalin w zastrzykach stosowany najlepiej do mięśniowo. Najlepiej wdrożyć go wcześnie, wtedy jest szansa na poprawę. Trzymam kciuki :ok:

Re: Operacja amputacji ogona

PostNapisane: Pt gru 20, 2013 22:36
przez lazuralizarynowy
jopop pisze:http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=117088&hilit=uterus

tu masz wątek Uterusa. Jest pod moją opieką od ponad 3 lat.

co do techniki operacyjnej - nie wypowiem się, mam w pełni zaufanego chirurga, który ten zabieg przeprowadził. Jeśli chcesz - podam Ci jego namiary, zadzwoń i pogadaj.

natomiast wyciskania pęcherza można się nauczyć. naprawdę ;)

nie zrażaj się tylko pierwszymi niepowodzeniami - na początku trudno jest w ogóle wyczuć pęcherz, ma się obawy, że się za mocno czy niewłaściwie ściska. Ale naprawdę szybko dojdziesz do wprawy. Mi obecnie cała operacja zajmuje minutę, wraz z umyciem i wytarciem zadka ;)

Nie wiem co się u Was wydarzyło, ale porozmawiaj z wetem prowadzącym kota czy widzi zastosowanie dla UBRETIDu. U Uterusa ten lek bardzo ładnie rozluźnia zwieracze - niestety jednak kot nie ma nad nimi nawet szczątkowej kontroli i mimo częstego przewijania bardzo się odparza. Dlatego stosujemy ubretid tylko sporadycznie, na 1-2 dni.


Dzięki. A myślisz ,że mogę po prostu zadzwonić ? Ewentualnie mogę przesłać zdjęcie, honorarium też jeżeli chodzi o ścisłość. A propos czy wet uczył Cię tego wyciskania? Wątek przeczytam dokładnie , pewnie jeszcze dopytam.

Re: Operacja amputacji ogona

PostNapisane: Pt gru 20, 2013 22:42
przez lazuralizarynowy
Roxy0311 pisze:Hej :) Moja Kotka również zmaga się z tym problemem nie opróżniania pęcherza, ale u niej mimo tego, że ogonem nie porusza to nie jest on martwy i nie ma wskazan do jego usuniecia, nie rani go. Może przzemysl ta decyzje bo u mnie poczatkowo po wypadku od razu nic tylko amputowac ogon ale z tego co czytalam to predzej wroci kotu funkcja pecherza jesli zachowa sie ogon bo mozna podczas amputacji uszkodzic wiecej włókien rdzenia. Może skonsultuj to z innym weterynarzem. A lek na przewodnictwo to nivalin w zastrzykach stosowany najlepiej do mięśniowo. Najlepiej wdrożyć go wcześnie, wtedy jest szansa na poprawę. Trzymam kciuki :ok:


Lek jest stosowany. Ja nic innego nie robię tylko myślę o tej decyzji i wierz mi ,że chcę zminimalizować ewentualne złe skutki. Dlatego już pytałam kilku weterynarzy.Wszyscy chcą obcinać i to w miare szybko. Mogę zapytać co się Twojemu kotu stało? I jak sobie poradził ( i Ty )?

Re: Operacja amputacji ogona

PostNapisane: Sob gru 21, 2013 9:13
przez lazuralizarynowy
Do Roxy0311 przeczytałam Twój wątek . Moje pytanie kto nauczył Cię odsikiwania kota.

Re: Operacja amputacji ogona

PostNapisane: Sob gru 21, 2013 13:40
przez Roxy0311
Sama się nauczyłam metodą prób i blędów, taka prawda, bo żaden weterynarz mi tego rzeczowo nie przedstawił. "No wie Pani, bierze Pani i ściska" no pomocne mega ;/ ja ją tak nauczyłam że tak jakby kładę sobie ją na ręce, łapki ma przewoeszoe przez moje rece, wyczuwam tak jakby piłkę i ściskam, tylko niestety trzeba dp tego włożyć trochę siły, żeby puściły zwieracze i to jest chyba najtrudniejsze, ale jak już zacznie się lać to trzeba tak przytrzymać do końca. Tylko nie wolno przesadzic bo pęcherz niestety może pęknąć ale żeby temu zapobiec to nie wyciskaj na siłe i do końca jak jest bardzo wypełniony. Na poczatku nawet co 5 razy dziennie możesz próbować.

Re: Operacja amputacji ogona

PostNapisane: Sob gru 21, 2013 15:05
przez Alienor
Fionka pozdrawia kolegę :D . Mnie nauczyła odsikiwać ją wetka - wzięła moją rękę i przystawiła w odpowiednie miejsce i zaczęła cisnąć. Na początku było trudno, ale z czasem stało się łatwe i nieskomplikowane. Odsikuję Fionkę zawsze w łazience, w pionie. Ona przysiada na tylnych łapkach przednimi trzymając się mojej nogi (a w zasadzie spodni lub koca, którymi je osłaniam), chwilę masuję ogólnie brzuszek a potem przy wtórze "psi, psi" czy "siku siku" odsikuję. Jak dochodzimy do końca, a ja mimo to (na wszelki wypadek) cisnę dalej, to kicia pyszczy, że mam dać jej spokój. Przed wieczornym sikaniem staram się rozgrzać jej brzuszek gorącym ręcznikiem (prasuje się suchy ręcznik gorącym żelazkiem) - jak ma okres kiedy ciężej ją odsikać, staram się to robić przed każdą sesją w łazience. Poza tym gdy tylko jest okazja, staram się wygłaskać brzuszek (na szczęście mała to lubi) no i zawsze pamiętam, żeby nie denerwować się przed ani w trakcie sikania i by nacisk był stały i równomierny.
Co do ogona - Fionce ogonek trzeba było amputować, bo spora jego część była martwa. Ma teraz krótszy, taki jak boksery, dzięki czemu odsikiwanie, odkupkowywanie i wbicie w pampersa (jak ma rozwolnienie lub gdy gdzieś jedziemy) jest prostsze. Nie wpłynęło to na funkcje wydalnicze, choć nie jest skrócony do miejsca złamania, bo wtedy na pewno nigdy nie miałaby szansy samodzielnie się załatwiać.

Re: Operacja amputacji ogona

PostNapisane: Sob gru 21, 2013 18:58
przez lazuralizarynowy
Teoretycznie weci też mi pokazywali ale do praktyki droga daleka, oj jak daleka.Moj kot wariuje jak próbuję to robić . Totalny stres dla obu uczestników procesu i zero efektów chyba że liczyć moje podrapania.
Dziękujęmy za pozdrowienia. Amputacja chyba będzie ale nie ma pośpiechu. Poczekamy. A co miała uszkodzone Fionka?

Roxy013- jak długo Ci zajęło dojście do jakiś rezultatów?

Re: Operacja amputacji ogona

PostNapisane: Sob gru 21, 2013 19:45
przez Alienor
Fionka miała pogruchotaną miednicę i kość udową wbitą do wnętrza brzucha. Mieszkała na Mazurach, podobno została złapana i oddana do zabawy dzieciom. Została przyniesiona do miejscowej wetki z hasłem "Pani se uśpi" i zostawiona na jej progu w kartonie. W Warszawie weci gdy usłyszeli, że kot w zasadzie bezpański, to sugerowali uśpienie, "bo leczenie będzie kosztowało kupę kasy i ma małe szanse na powodzenie, zresztą kto się nią zajmie". Kinnia zadzwoniła do mnie i wieczorem przywiozła Fionkę i w środku nocy wracała do siebie przez pół Polski. Fionka została tutaj zoperowana (trzeba było kawałek po kawałku poskładać miednicę i usunąć główkę kości udowej, żeby nie rozłamywała miednicy z powrotem), miała też konsultację we Wrocku. U niej jest uszkodzone czucie w okolicy urazu - stąd te problemy.