Dzisiaj wieczorem na Składowej Krówka Kola i trzy Pingwinki. Jeden na mnie miauczał z płotu, że tak wolno karmę nakładam
W karmniku znalazłam 3 ślimaki, a na ziemi było ich kilkadziesiąt... Jakaś masakra...
Połamała się już całkiem ta płyta nad mokrymi miskami. Leżała obok. Nie miałam jak jej dzisiaj zabrać.
Suchej karmy było jeszcze trochę, ale z jakiegoś powodu była wilgotna, mimo, ze stała w karmniku, więc wyrzuciłam. Wody było sporo, mokra zjedzona.
Na PKP na łączce, jak przyszłam, nie było Czarnulka.
Sucha była, ale mocno zawilgocona, więc wyrzuciłam. Mokra zjedzona, wody dużo.
Czarnulka spotkałam z tyłu graciarni. Poszedł za mną do wejścia do graciarni i czekał w krzakach, aż skończę tam wykładać karmę.
W graciarni była jedna Krówka, druga biegła do graciarni, jak już wychodziłam.
Mokra zjedzona, wody i suchej dużo.
Jak wyszłam z graciarni, musiałam Czarnulka zaprowadzić na łączkę do misek, bo szedł za mną krok w krok.
Dopiero, jak Mu pokazałam miskę z karmą, to poszedł jeść i przestał za mną iść
Chyba mnie już rozpoznaje