Wydzielone z tego watku viewtopic.php?f=1&t=147868&start=1485Tam jest opisane wszystko po kolei-tu jedynie skopiowane czesci watku
Matko jedyna ja się chyba zabiję!!!!!
Jeszcze Witus całkiem nie doleczony, a mam w łazience następną biedę
Byłam w Kretowinach u Siostry i dzisiaj przybłąkał sie ok półroczny kociak-oswojony, chudy , głodny-z brzuszkiem jak balon i kręgosłupem na wierzchu!
Śliczny jest-buranio z puchatym , lekko przedłużonym futerkiem, o grubych łapinkach, z zaczątkami bokobrodów jak u SIB-a.
Wzięty na ręce rozmruczał się, wniosłam go do domku-od razu wskoczył na kanapę i ułozył sie wygodnie, cały czas mrucząc.Wiozłyśmy go autem na rękach-zero stresu-ot raz , czy dwa razy zamiauczał zachrypniętym głosem i tyle. Teraz siedi w łazience, siku już wylądowało w kuwecie-własciwie na wejściu.No tylko brać i kochać-patrzcie, choć zdjęcia urody młodziaka absolutnie nie oddają!
Oto Miszka:
[/quote]
Posty te są skopiowane z Kotomanii-watku juz zamkniętego-tu będę pisała o Witusiu i Miszy.
Tu o Witusiu:
Jak wiadomo wszem i wobec-ja nie moge mieć za wiele czasu dla siebie, nie moge mieć mało kotów
W mojej łazience znalazł azyl od dzisiaj kocina z okolic bloku oddalonego od mojego bloku o jakieś 100 metrów. Prawdopodobnie został wywalony z domu na jesieni, całą zimę przekoczował pod tym blokiem. Podobno zima te łapiny mu krwawiły-odmrozone. Miał przez krótki czas budkę z kartonu, okrytą kocami, ale i to komuś przeszkadzało i budka została wyrzucona-kocina stracił nawet to
Ja zauważyłam go wiosną, myslałam,że to wychodzący kot znajomej(niereformowalnej), bo ciągle siedział na schodach, wpatrzony w drzwi klatki. Gdy dowiedziałam się,że on jest bezdomny, zaczęłam go regularnie karmić. W lipcu zauważyłam,że coś niedobrego dzieje się z jego uszami-uszy podrapane do krwi, czarna wydzielina w środku-obraz swierzbu jak nic. Poszłam z nim do wetki-uszy zostały wyczyszczone, dostał Biomectin,frontline i tak przez następne dwa tygodnie-trzy dawki biomectinu, więc świerzb powinien zdechnąć. Przed wyjazdem nad morze, gdy dawałam mu jeść-akurat był-zauwazyłam,że uszy sa w bardzo złym stanie-WTF????
Wróciłam w sobotę(przez ten czas kocinę karmiła dziewczyna z mojego bloku-ta, która straciła ragdolka)
Dzisiaj w czasie pracy poleciałam do wetek-bez kota i poprosiłam o leki, mówiąc, jak wyglądaja uszy-dostałam leki i postanowiłam zabrać kota do domu. Był na całe szczęście, bo juz się martwiłam,że będę musiała kilka razy chodzić, nim go zastanę. Dał się jak zwykle załadować do transportera, zatargałam go do domu łykając łzy z bólu, bo mam stan zapalny stawu barkowego prawego i zainstalowałam w łazience. Ucho tragiczne!
-porozmaczałam grube strupy, delikatnie zdjęłam je wacikiem, przemyłam całe ucho i w środku i na zewnątrz i posmarowałam oridermylem-na szczęście miałam jeszcze. Potem jeszcze posmarowałam to uszko olejkiem z dziurawca i podałam kocinie metacam-o 18- tej podam mu antybiotyk-będzie dostawał 2x dziennie-o 18-tej i o 6-tej rano-co 12 godzin. Kocina wielkiej urody nie jest, ale jest tak spokojny i łatwo obsługiwalny,że aż mi sie łzy w oczach kręcą, jak na niego patrzę-wszystko znosi, byleby człowiek przy nim był
a może znajdzie się właśnie tu ktoś, kogo ta bura bieda za serce chwyci?
Na razie tyle, bo nie chcę ciągle tam wchodzić-niech odpoczywa, cieszy się własnym kocykiem, dostatkiem karmy, świeżą wodą, ciepłem i bezpieczeństwem
i to chore uszko
Wituś już ma prawie zdrowe uszka, jeszcze tylko od czasu do czasu przemywam,żeby nie podrazniac i nie prowokować ucha do tworzenia wydzieliny. Jest spokojnym kocurkiem, niestety boi sie moich kotów i jest przez nie przeganiany-to pierwszy przypadek w mojej kociej karierze,że koty nie dopuszczają innego kota do wspólnego jedzenia-jest taki biedny-on musi miec dom sam!
Wituś na balkonie-w tle na wprost, za tym małym budyneczkiem przy ulicy- blok, pod którym biedak koczował
Zbliżenie
Link do wydarzenia na FB:21 .12 2013
Wituś dzisiaj pojechał do własnego, cudownego domu w Warszawie-Edytko dzięki przeogromne za dom dla Witusia!
https://www.facebook.com/events/6769186 ... /?source=1