muszę powiedzieć, że to prawda - jak się dłużej zawiesi oko na samych cmentarniakach, to tego nie czuć, bo serce pęka na poniewierkę tych staruszków, ale z drugiej strony jak się przyjrzeć kotom w miasteczku G czy innych zaniedbanych miejscach, których przecież nie brakuje, a gdzie koty nikogo nie obchodzą... to na zasadzie kontrastu wydaje się, że zombie-staruszki mają i tak lepiej.
ale to wybór na zasadzie mniejszego zła, bo nawet na cmentarzu można uznać, że kot ma szczęście, jak uda się go złapać do eutanazji
przez to, że cmentarniaki miały szczęście na nas trafić, mają "szczęście" teraz dożywać starości. a starość...
z Graficią na razie czekamy, ja ciągle staram się mieć nadzieję, że zareaguje na leczenie... ale nawet jeśli Bojkot zdecyduje się ją przyjąć na dożycie, to w przypadku konieczności ciągłego podawania leków kiepsko to wygląda. rokowanie nie jest wesołe
to już ostatni dymniaczek z cmentarza. Posęp został wyniesiony wraz z budką na "ostatnią wizytę" wet., Trójkątka, zwana u p. Wandy Skrzacikiem, umarła już po Jej śmierci.
mamy jeszcze na cmentarzu 3 sreberka, dziewczyny starsze, Sępisię i Seledynkę, oraz młodszego, mniejszego kocura z zamglonym okiem, Irysa. Irys trochę chorował wiosną, ale mimo prób złapania nie dał się pojmać i ogarnął się sam. Sępisia kulała niedawno na przednią łapkę, ale też już jest OK. cała srebrna trójca jest praktycznie niełapalna, znają już wszystko, każdy rodzaj klatki i siatki. obawiam się, że gdyby coś, to jak w przypadku Posępa będzie to ostatnia podróż.
następni w kolejce do weta, kocury nowopojawione, zwłaszcza Denis - pojawił się jako dorosły kocur w zeszłym roku, Rybka już parę lat. największym problemem jest to, że przychodzą nieregularnie i w różnych miejscach się objawiają.
proszę nadal o kciuki za Grafitkę: