cały zeszły tydzień upłynął pod znakiem kota M. z małego cmentarza. zadzwoniła sympatyczka kotów cmentarnych, pani M., że kot M.
krwawi z pyszczka, nie może jeść, trzepie główką i się dławi.
robiliśmy 3 podejścia do złapania, bo cmentarz teraz jest wcześniej zamykany, ale dzięki uprzejmości pana zamykającego udało się sprawę nieco przeciągnąć i próby zakończyły się sukcesem.
dzięki też Ani za pomoc logistyczną, pani M. za sygnał.
w szpitalu okazało się, że przyczyną stanu rzeczy są zęby, tradycyjnie. odkąd zindeksowałam każdego kota na cmentarzu i monitoruję ich puls
czyli 2014 - kot M. nie był łapany. więc przynajmniej 7 lat nie widział weta. to najwyższy czas na ząbki
kieł zostawił po sobie tylko krwawą otchłań, to właśnie to krwawienie musiało zaalarmować panią.
już wszystkie zęby pożegnane, musi zostać jeszcze parę dni po operacji. poza tym jest w dobrym stanie, jeśli nie liczyć tasiemców.
znowu będzie fakturka... a trzeba zamówić karmę