Papunia po renowacji paszczy i ogólnym serwisie wróciła na cmentarz, Syrenka, jak się okazało, raczej nie kryje w sobie wielkiej bomby - owszem, w paszczy była masakra straszna, ale poza tym wyniki są niezłe. ze względu na uzasadnione podejrzenia co do jej stanu (siadanie w pozycji bólowej, dziwne zachowanie, chudnięcie mimo żarcia) została BARDZO GRUNTOWNIE przejrzana - różne RTG, USG, krew, mocz itd. w związku z tym, niestety kwota faktury nie będzie niska
na pewno przewyższy kwotę naszych oszczędności.
ponieważ Syrenka jest kotem problematycznym i niełapalnym (po porzedniej łapance nie mogliśmy jej dorwać przez jakieś 2 lata prób - klatki odpadają, a na podbierak stała się ultraczujna), zdecydowaliśmy się skorzystać z oferty znajomych i umieścić ja w bezpiecznym miejscu - zamieszka w ogrzewanym pomieszczeniu z wolierą, z innymi staruszkami. 2 osoby wesprą jej utrzymanie finansowo w formie adopcji wirtualnej. dzięki temu jej zdrowie będzie pod kontrolą i w razie czego będzie możliwość jej złapania i dostarczenia na leczenie. no i w zimę będzie musiała marznąć. zobaczymy, jak się zaaklimatyzuje.
niestety, trzeba również zamówić karmę, bo zapasu już praktycznie nie ma (jeszcze trochę próbek suchej karmy od holenderskiej fundacji pozyskanych dzięki Alysi, mokrego już nie ma wcale). więc finansowo jesteśmy pod krechą. a fajnie byłoby też jakoś złapać Grafitkę, która musi mieć coś w paszczy, bo ma problem z konsumpcją (klątwa cmentarza)