casica pisze:Spróbuję wrócić do tematu właściwego, czyli „zbieractwa”. Otóż różne są jego odcienie, nie ma natomiast właściwego określenia na osoby inne niż kolekcjoner obarczony syndromem Diogenesa. Co niekiedy utrudnia rozmowę.
Zbieracz/kolekcjoner, zdefiniowany w ten sposób
viewtopic.php?p=10119533#p10119533 to odrębna kwestia. Jak się zastanowię, to spotkałam w życiu, widziałam kilkanaście osób tego typu. Szczęśliwie wcale nie zbierały zwierząt. Zbierały ogólnie mówiąc śmieci. Generowały smród, brud, robactwo itp., itd. Bardzo to było uciążliwe dla otoczenia. Po lekturze różnych wątków na miau, po rozmowach z ludźmi oraz obserwacjach z lecznicy, stwierdziłam, że znam niestety również kolekcjonerkę kotów. Klasyczną, taką jak w linku. Osoba ta jest stanowczo „kocią Nemezis”, nie kocią Matką Boską, choć zapewne ona uważa inaczej. Jest to niewątpliwie osoba zaburzona pod każdym względem (bo np. kto normalny życzy sobie zrobienia pamiątkowego zdjęcia z kilkudniowym trupem kota?). Nie, nie jest forumowiczką, chociaż przewinęła się ta postać w kilku wątkach. Ale ok, ona jest zaburzona, ona jest chora, trzeba jej współczuć i ją leczyć. Jest to niewątpliwie dramat człowiek, który utracił kontakt z rzeczywistością. Ale wokół tej konkretnej osoby działa ŁTOZ (przynajmniej jeszcze 2 – 3 lata temu tak było, nie wiem jak jest obecnie), i ta organizacja, powołana do opieki nad zwierzętami, wciska pani J. kolejne koty. Upycha je tam po prostu pod pretekstem znalezienia im DT. Zarządza zbiórki i wspiera. Proceder trwa od wielu lat. Dający tej pani koty naprawdę nie widzą co tam się dzieje? Nie wierzę. I to jest pewien schemat, wbrew pozorom dość częsty w takich przypadkach. I moim zdaniem, w tym przypadku to ŁTOZ jest winien gehennie tych zwierząt, nie chora i zagubiona kobieta. Jedyną formą pomocy powinno być w takim przypadku odebranie jej wszystkich zwierząt, a nie umożliwianie zbrodniczej (tak, tak) działalności. Mam nadzieję, że rozpoznajecie ten schemat? Bo i na miau jest on obecny, jakkolwiek może nie w tak drastycznym wymiarze.
Pseudo zbieracz, w przeciwieństwie do opisanego wyżej klasycznego zbieracza, to już inna kwestia. Ale efekty są podobne. Dlatego hasła „zbieraczka” używa się ogólnie (przynajmniej ja używam) w stosunku do osób, które zgromadziły ogromną ilość kotów i którym nie są w stanie zapewnić właściwej opieki. Osoby takie czują się oczywiście głęboko urażone takim określeniem, ale ja nie znam innego. A nie będę nazywać domowych schronisk mianem DT, bo to obraza dla DT działających z głową, z sensem, z refleksją.
Po co, dlaczego nazywać zbieraczami osoby, które nimi w ścisłym sensie, zdefiniowanym w klasyfikacjach medycznych, nie są?
Szczególnie, że słowo to niesie ze sobą złowrogie konotacje związane z działalnością prawdziwych zbieraczy takich, jak Bożena Wahl na przykład?
To samo pytanie w stosunku do określenia zbieractwo.
I wobec tego, dlaczego przedstawiona przez Ciebie klasyfikacja miałaby być powrotem do tematu właściwego, czyli zbieractwa (bez cudzysłowu).
Według mnie pasowałaby ona raczej do wątku na temat niebezpieczeństw, które czyhają na osoby pomagające kotom lub może na temat jakiejś szeroko rozumianej patologii związanej z taką działalnością, która nie musi mieć nic wspólnego ze zbieractwem, ani do niego prowadzić, ani dawać takich efektów jak zbieractwo.
casica pisze:Bardzo ciekawią mnie konkluzje z tej merytorycznej dyskusji, poczekam
No cóż, konkluzji nie będzie, to już widać od wielu stron. Nie jest tu (na miau) w ogóle możliwa dyskusja na jakimś poziomie ogólności na pewne tematy. Nie rozumiem czemu (figura retoryczna), ale to pewna prawidłowość. Bo wszak temat dotyczyć miał zbieractwa, nie DT, a oto pojawiają się natychmiast kombatanckie DT (wraz z drużyną A) i uznają za stosowne albo wyrażać pretensje, albo się tłumaczyć, albo się obrażać. Czemu? Jednak syndrom nożyc odzywających się po uderzeniu w stół? Bo skoro nie reprezentują „zbieraczy”, skoro się za „zbieraczy” nie uważają, to skąd ta potrzeba tłumaczenia się? Czyżby gdzieś w głębi jestestwa czaiło się potworne podejrzenie, że jednak nie wszystko jest ok?
A jakiej konkluzji oczekujesz?
Zofia.Sasza pisała o tworzeniu raportu na temat zbieractwa.
Miała na pewno sporo informacji na ten temat jako wolontariuszka "Ostatniej szansy".
Chyba taki raport nie powstał?
W dwóch poprzednich wątkach znalazło się natomiast sporo informacji na temat cech charakterystycznych zbieracza, i symptomów zbieractwa.
Na przykład te ostatnio przywoływane, że nie oddaje kotów do adopcji lub nie wpuszcza do domu.
To wszystko już było powiedziane.
Pamiętam natomiast, że kiedy napisała na wątku osoba, która w swoim otoczeniu prawdopodobnie zetknęła się ze zbieraczem, to nie uzyskała zbyt wielu konkretnych rad.
Co do nożyc to przez ostatnie dwa lata na forum tak szafowano określeniem zbieracz i zbieractwo, że nic dziwnego, że nawet sensowne osoby pomagające kotom reagują obawą, czy za zbieraczy nie będą uważane.