Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy
PumaIM pisze:Agaaa pisze:pwpw pisze:ulvhedinn pisze:pwpw pisze:Zosik
'Moja' uważała za niegodnego uwagi psa nie od szczeniaka u mnie (mimo, że rasowy, bez rodowodu, bo błąkając się nie niósł go w paszczy) Od psi i piso-właścicielski element/margines - rozmowa się skończyła, choć przeszłam pytanie o rasę i jej znajomość No i Frota jest dachowcem.. ale skoro pies nie od szczenia u mnie.. tośmy nie godni
OT-sorry
To ciekawe co by powiedziała na mojego Żubra- rasowy do wypęku, z rodowodem wypasionym, w przodkach championy wielu krajów... a wzięty dorosły, problemowy, a że się poukładał na ideał to insza inszość.... I jeszcze się zadaje w stadzie z bandą dorosłych kundli
No patologia, menel jeden A moje ma jedną wadę, za dużą stopkę, tylko o tym jej nie wspominałam.. I też zadaje się z 'kundlami'.. kocimi Heh no w sekundę mnie zgasiła, jak nikt.. może dlatego, ze tak miło nam się rozmowa zaczęła No to już wiem, żeśmy plebs
Piszemy tu o ciężkiej chorobie , a Wy sobie jaja robicie i szastacie słownictwem typu patologia i menelstwo.
Idzie z tym na pw .
Czy zawsze muszą znależć się osoby , ktore z poważnego wątku robią sobie prywate.
Rozmawiamy tu o zbieractwie .
No bez przesady Temat bardzo poważny, ale nie znaczy, że trzeba się w marmur-żelazo zakuć i unikać takich środków wyrazu jak ironia i sarkazm - słyszałaś o czymś takim może?... Dopóki nikt nie trolluje, nie ma powodu rozstawiać dorosłych ludzi po kątach i kontrolować ich sposób wyrażania się (skoro nie wchodzą w grę wyrazy zaliczane do nieprzyzwoitych lub obraźliwych względem rozmówcy).
PumaIM pisze:A po co? żeby pouczać innych? Bo na to wygląda.
Agaaa pisze:pwpw pisze:Agaaa pisze:pwpw pisze:Agaaa9
Jak wyżej.. I litości... przejdź się z takim (czy innym, równie pilnym) problemem do psychologa, czy psychiatry.. Usłyszysz pytanie: "chce się leczyć?" "Ne?" "to do-widzenia" I tyle w temacie, który znam na wylot Jak ktoś sam z siebie nie współpracuje, to rodzina co najwyżej może walczyć o ubezwłasnowolnienie w sądzie rodzinnym, nie mając znikąd nawet pomocy prawnej. I nie ważne kto jeszcze cierpi i jak bardzo, ani jak wiele służb się powiadomi.. Z mojej strony EOT. Nie chce mi się kłócić, jeśli ktoś ma inne doświadczenia, to tylko się cieszę.. Ja swoje znam, nie z jedną "służbą" gadałam, na szczęście nie zbieractwo, choć kota wybijałam takiej osobie z głowy- udało się
Pozdrawiam.
To zależy od podejścia ludzi . To , ze Ty usłyszałaś " to dowidzenia " od wszelakich służb i umyłaś rączki od problemu , nie znaczy , ze każdy tak robi.
Wiesz co? Podła jesteś A 'umyć rączki', to chciałabym mieć możliwość Mimo wszystko.. Gratuluje samopoczucia, chciałabym mieć Twój punkt widzenia Ale obawiam się, ze w życiu miałam ciut większego pecha, nie tylko ja..
Dla mnie EOT nie pisz do mnie więcej, oki?
A jak chciałabyś inaczej odmienić "umywać ręce ? "
Mnie Twoj pech w życiu nie interesuje , nie po to weszłam w ten wątek.
Agaaa pisze:pwpw pisze:Agaaa
Probblem w tym, ze często osoba zaburzona ma więcej zaufania do chocby pomocy społecznej, czy obcego, niż do rodziny- współpraca wtedy staje się niemożliwa.. Bo nie ufa, bo przyzwyczaiła się reagować agresją na rodzinę... Jak nadmieniłam, to nie są proste sprawy, a nawet jeśli rodzina rozpatruje ubezwłasnowolnienie, to nie ma w tym znikąd pomocy.. I przed i w trakcie i po.. choć to chyba oczywiste, by osoby zmuszone do takiego kroku, czy osoby poddane jemu, mogły liczyć na pomoc, rzecznika, no cokolwiek niż zwykłą wyłkanie prawa Ale nie, na tym się oszczędza.. Dlatego zwykle rodzina pozostaje bierna, choć widzi problem zbieracza Czy inny
P.S. Arian racja.. niestety..
Nie zgadzam się z Tobą.
Uważasz , ze osoba chora dotknięta zbieractwem mieszka sama i rodzina przygląda się z daleka?.
Osoba dotknięta zbieractwem ,zazwyczaj mieszka i żyje z mężem , żoną , rodzicami czy też dziećmi .
Choroba ta dotyczy całej rodziny , bo dotyka każdego członka rodziny z osobna.
I tu właśnie największa powinna być rola rodziny , która ma doczynienia z chorym non stop . To cała rodzina powinna pracować z psychologiem czy też psychiatrą .
Pani z opieki społecznej odwiedza taką rodzinę raz na jakiś czas i nie ma pojęcia tak naprawdę z czym boryka się chory oraz najbliższa rodzina.
najszczesliwsza pisze:phantasmagori pisze:Najszczęśliwsza, nie rozumiesz o czym mówię.
Mówię o ludziach, którzy nie przejdą obojętnie obok potrzebującego zwierzęcia,dbają, leczą, szukają domów, a którym zwierzęta są nagminnie podrzucane. W pewnym momencie przestaje ich być stać .
Często są wsadzani do jednego wora ze zbieraczami. Również tutaj na forum. Niestety.
Rozumiem, ale takie osoby, którym podrzucono zwierzę też mają wybór.
Mogą szukać DT, mogą oddać do schroniska gdy portfel pusty, a zwierzę np. chore, mogą odesłać tych, co przynieśli zwierzę, na drzewo.
Tymczasem biorą kolejne i kolejne...
Tak, granicę ciężko uchwycić, trudno określić kiedy to "już".
Nie twierdzę, że oddanie do schroniska to optymalna opcja, bazuję na warunkach jakie koty mają w schronisku w Częstochowie, mają co jeść, ciepło w tyłek, mają opiekę dobrego weta, mają szansę znaleźć dom, bo schronisko współpracuje z wolontariuszami.
Sama oddałam psa do schroniska, druga opcja to było zostawić go na ulicy i czekanie, aż tym razem samochód go zabije, a nie tylko uderzy powodując stłuczenia. Jestem tam co drugi dzień. Ktoś już dzwonił, może będzie dom...
Tak, granicę ciężko uchwycić, trudno określić kiedy to "już".
ulvhedinn pisze:Agaaa, wyjaśnie Ci krok po kroku.
Piszemy- w sposób ironiczny- o zjawiskach które mają znaczący wpływ na ogólna sytuację zwierzat bezdomnych w Polsce. W tym przypadku- stosunek niektórych ludzi do mozliwości adoptowania dorosłego psa, oraz o głupich powodach pozbywania się zwierząt (patrz kot wywalony bo sikał).
I bez spojrzenia na ów "stan ogólny bezdomności", na skalę zjawiska, na powiaząne z tym patologie, ciężko rozpatrywać zjawisko zbieractwa.
A że się chichramy? To taki śmiech przez łzy....
P.S. Odpuść sobie trochę tą arogancję wobec innych i stanowisko sztywnego strażnika porządku, co? Łapiesz wogóle istotę forum DYSKUSYJNEGO?
piano pisze:Może zbieractwo zaczyna się gdy
wzięcie kolejnego kota spowoduje pogorszenie jego sytuacji i pozostałych zamiast polepszenie które powinno być celem.
Wiem odpowiedź nieprecyzyjna.
Użytkownicy przeglądający ten dział: Bells, kasiek1510, kicalka i 524 gości