Nie ZBIERACZOM, czyli czym jest zbieractwo?

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pt wrz 20, 2013 13:01 Re: Nie ZBIERACZOM, czyli czym jest zbieractwo?

A po co? żeby pouczać innych? Bo na to wygląda.
ObrazekObrazekObrazek
Panowie Kocurowie
"Poznasz siebie, poznając własnego kota." Konrad T. Lewandowski, "Widmowy kot"

PumaIM

Avatar użytkownika
 
Posty: 20169
Od: Pon sty 20, 2003 1:30
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pt wrz 20, 2013 13:05 Re: Nie ZBIERACZOM, czyli czym jest zbieractwo?

PumaIM pisze:
Agaaa pisze:
pwpw pisze:
ulvhedinn pisze:
pwpw pisze:Zosik
'Moja' uważała za niegodnego uwagi psa nie od szczeniaka u mnie (mimo, że rasowy, bez rodowodu, bo błąkając się nie niósł go w paszczy) :roll: Od psi i piso-właścicielski element/margines - rozmowa się skończyła, choć przeszłam pytanie o rasę i jej znajomość :lol: No i Frota jest dachowcem.. ale skoro pies nie od szczenia u mnie.. tośmy nie godni :ryk:
OT-sorry :oops:

To ciekawe co by powiedziała na mojego Żubra- rasowy do wypęku, z rodowodem wypasionym, w przodkach championy wielu krajów... a wzięty dorosły, problemowy, a że się poukładał na ideał to insza inszość.... :ryk: I jeszcze się zadaje w stadzie z bandą dorosłych kundli :ryk:

No patologia, menel jeden :ryk: A moje ma jedną wadę, za dużą stopkę, tylko o tym jej nie wspominałam.. I też zadaje się z 'kundlami'.. kocimi :mrgreen: Heh no w sekundę mnie zgasiła, jak nikt.. może dlatego, ze tak miło nam się rozmowa zaczęła :roll: No to już wiem, żeśmy plebs :ryk: 8)

Piszemy tu o ciężkiej chorobie , a Wy sobie jaja robicie i szastacie słownictwem typu patologia i menelstwo.
Idzie z tym na pw .
Czy zawsze muszą znależć się osoby , ktore z poważnego wątku robią sobie prywate.
Rozmawiamy tu o zbieractwie .

No bez przesady :roll: Temat bardzo poważny, ale nie znaczy, że trzeba się w marmur-żelazo zakuć i unikać takich środków wyrazu jak ironia i sarkazm - słyszałaś o czymś takim może?... Dopóki nikt nie trolluje, nie ma powodu rozstawiać dorosłych ludzi po kątach i kontrolować ich sposób wyrażania się (skoro nie wchodzą w grę wyrazy zaliczane do nieprzyzwoitych lub obraźliwych względem rozmówcy).

Te wypowiedzi nie miały nic wpsólnego z tematem tego wątku czyli zbieractwem.
Wiem też co to znaczy być taktownym, więc ironię i sarkazm zostawiam sobie na inny temat.

Agaaa

 
Posty: 1259
Od: Wto sty 18, 2005 17:04
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pt wrz 20, 2013 13:07 Re: Nie ZBIERACZOM, czyli czym jest zbieractwo?

PumaIM pisze:A po co? żeby pouczać innych? Bo na to wygląda.

Masz coś dopowiedzenia na temat zbieractwa? ,chętnie poczytam.

Agaaa

 
Posty: 1259
Od: Wto sty 18, 2005 17:04
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pt wrz 20, 2013 13:07 Re: Nie ZBIERACZOM, czyli czym jest zbieractwo?

Twoje uwagi też...
ObrazekObrazekObrazek
Panowie Kocurowie
"Poznasz siebie, poznając własnego kota." Konrad T. Lewandowski, "Widmowy kot"

PumaIM

Avatar użytkownika
 
Posty: 20169
Od: Pon sty 20, 2003 1:30
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pt wrz 20, 2013 13:12 Re: Nie ZBIERACZOM, czyli czym jest zbieractwo?

Agaaa pisze:
pwpw pisze:
Agaaa pisze:
pwpw pisze:Agaaa9
Jak wyżej.. I litości... przejdź się z takim (czy innym, równie pilnym) problemem do psychologa, czy psychiatry.. Usłyszysz pytanie: "chce się leczyć?" "Ne?" "to do-widzenia" I tyle w temacie, który znam na wylot :roll: Jak ktoś sam z siebie nie współpracuje, to rodzina co najwyżej może walczyć o ubezwłasnowolnienie w sądzie rodzinnym, nie mając znikąd nawet pomocy prawnej. I nie ważne kto jeszcze cierpi i jak bardzo, ani jak wiele służb się powiadomi.. Z mojej strony EOT. Nie chce mi się kłócić, jeśli ktoś ma inne doświadczenia, to tylko się cieszę.. Ja swoje znam, nie z jedną "służbą" gadałam, na szczęście nie zbieractwo, choć kota wybijałam takiej osobie z głowy- udało się :ok:
Pozdrawiam.

To zależy od podejścia ludzi . To , ze Ty usłyszałaś " to dowidzenia " od wszelakich służb i umyłaś rączki od problemu , nie znaczy , ze każdy tak robi.

Wiesz co? Podła jesteś 8O A 'umyć rączki', to chciałabym mieć możliwość :roll: Mimo wszystko.. Gratuluje samopoczucia, chciałabym mieć Twój punkt widzenia :twisted: Ale obawiam się, ze w życiu miałam ciut większego pecha, nie tylko ja..
Dla mnie EOT nie pisz do mnie więcej, oki?

A jak chciałabyś inaczej odmienić "umywać ręce ? "
Mnie Twoj pech w życiu nie interesuje , nie po to weszłam w ten wątek.

EOT
Bez odzewu znaczy się .. Miłego życia życzę :ok:
pwpw
 

Post » Pt wrz 20, 2013 13:16 Re: Nie ZBIERACZOM, czyli czym jest zbieractwo?

Agaaa, wyjaśnie Ci krok po kroku.
Piszemy- w sposób ironiczny- o zjawiskach które mają znaczący wpływ na ogólna sytuację zwierzat bezdomnych w Polsce. W tym przypadku- stosunek niektórych ludzi do mozliwości adoptowania dorosłego psa, oraz o głupich powodach pozbywania się zwierząt (patrz kot wywalony bo sikał).
I bez spojrzenia na ów "stan ogólny bezdomności", na skalę zjawiska, na powiaząne z tym patologie, ciężko rozpatrywać zjawisko zbieractwa.

A że się chichramy? To taki śmiech przez łzy....

P.S. Odpuść sobie trochę tą arogancję wobec innych i stanowisko sztywnego strażnika porządku, co? Łapiesz wogóle istotę forum DYSKUSYJNEGO?
kontakt telefoniczny: 786 116 007 Obrazek

Jeśli komuś coś zalegam (bazarek itp) proszę o kontakt- skleroza ;)

ulvhedinn

 
Posty: 4214
Od: Śro wrz 13, 2006 19:09
Lokalizacja: Wrocław

Post » Pt wrz 20, 2013 13:19 Re: Nie ZBIERACZOM, czyli czym jest zbieractwo?

Agaaa pisze:
pwpw pisze:Agaaa
Probblem w tym, ze często osoba zaburzona ma więcej zaufania do chocby pomocy społecznej, czy obcego, niż do rodziny- współpraca wtedy staje się niemożliwa.. Bo nie ufa, bo przyzwyczaiła się reagować agresją na rodzinę... Jak nadmieniłam, to nie są proste sprawy, a nawet jeśli rodzina rozpatruje ubezwłasnowolnienie, to nie ma w tym znikąd pomocy.. I przed i w trakcie i po.. choć to chyba oczywiste, by osoby zmuszone do takiego kroku, czy osoby poddane jemu, mogły liczyć na pomoc, rzecznika, no cokolwiek niż zwykłą wyłkanie prawa :roll: Ale nie, na tym się oszczędza.. Dlatego zwykle rodzina pozostaje bierna, choć widzi problem zbieracza :!: Czy inny :!:
P.S. Arian racja.. niestety..

Nie zgadzam się z Tobą.
Uważasz , ze osoba chora dotknięta zbieractwem mieszka sama i rodzina przygląda się z daleka?.
Osoba dotknięta zbieractwem ,zazwyczaj mieszka i żyje z mężem , żoną , rodzicami czy też dziećmi .
Choroba ta dotyczy całej rodziny , bo dotyka każdego członka rodziny z osobna.
I tu właśnie największa powinna być rola rodziny , która ma doczynienia z chorym non stop . To cała rodzina powinna pracować z psychologiem czy też psychiatrą .
Pani z opieki społecznej odwiedza taką rodzinę raz na jakiś czas i nie ma pojęcia tak naprawdę z czym boryka się chory oraz najbliższa rodzina.

Trudno mi się wypowiadać o zbieraczach zwierząt jako takich, bo prywatnie staram się trzymać z daleka od takich ludzi. Ale jeśli chodzi o ludzi z zespołem Diogenesa, który bardzo często łączy się z patologicznym zbieractwem, to w każdym znanym mi przypadku taka osoba mieszkała sama. Nie wiem, z czego to wynikało, czy z tego, że to rodzina nie mogła wytrzymać z chorą osobą, czy też z uwagi na to, że paranoiczna potrzeba ochrony "kolekcji" spowodowała, że taka osoba nie chciała mieszkać z rodziną, w każdym razie zawsze żona/dzieci/dalsza rodzina nie chcieli mieć nic do czynienia z chorym, a on z nimi. Nie wiem, jak to wygląda u zbieraczy zwierząt, ale obawiam się, że może być podobnie.

myamya

Avatar użytkownika
 
Posty: 3085
Od: Czw cze 23, 2011 12:16
Lokalizacja: Wild West

Post » Pt wrz 20, 2013 13:28 Re: Nie ZBIERACZOM, czyli czym jest zbieractwo?

A możliwe też, że jeśli taka osoba mieszka z rodziną, to rodzina jest w stanie na bieżąco, do pewnego stopnia, kontrolować zapędy tej osoby. Wyrzucać śmieci jeśli zaczynają śmierdzieć, nie wpuszczać do mieszkania kolejnego zwierzęcia.
ObrazekObrazekObrazek
Panowie Kocurowie
"Poznasz siebie, poznając własnego kota." Konrad T. Lewandowski, "Widmowy kot"

PumaIM

Avatar użytkownika
 
Posty: 20169
Od: Pon sty 20, 2003 1:30
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pt wrz 20, 2013 13:29 Re: Nie ZBIERACZOM, czyli czym jest zbieractwo?

W tym amerykańskim cyklu dokumentalnym, o którym pisałysmy z pwpw, zazwyczaj ludzie mieszkali z rodzinami. W jednym przypadku w zasadzie cała rodzina miała problem (zbieractwo rzeczy, nie zwierzat).

Przerażające jest że nie tylko "zbzikowane staruszki" bywają zbieraczami, ale także osoby prowadzące fundacje, a nawet (w dodatku cenione) ośrodki dla zwierząt.....
kontakt telefoniczny: 786 116 007 Obrazek

Jeśli komuś coś zalegam (bazarek itp) proszę o kontakt- skleroza ;)

ulvhedinn

 
Posty: 4214
Od: Śro wrz 13, 2006 19:09
Lokalizacja: Wrocław

Post » Pt wrz 20, 2013 13:45 Re: Nie ZBIERACZOM, czyli czym jest zbieractwo?

zbieractwo to stan umysłu i moim zdaniem może przybierać różne formy i natężenie
zbieraczką może być osoba posiadająca pierdylion nieleczonych kotów (ale na taki stan może wpłynąć równie dobrze coś innego niż zbieractwo), oraz może być też osoba będąca całkowitym przeciwieństwem -posiadająca ileś tam kotów, zadbanych zaopiekowanych w doskonałej kondycji
ilość kotów i ich stan bardzo często świadczy o zbieractwie ale nie będzie to moim zdaniem wyznacznikiem
podobnie jak z alkoholikiem - nie każdy z nich to degenerat, bez domu, pracy i rodziny
Obrazek

dalia

Avatar użytkownika
 
Posty: 17361
Od: Nie maja 09, 2004 16:08
Lokalizacja: Poznań

Post » Pt wrz 20, 2013 13:48 Re: Nie ZBIERACZOM, czyli czym jest zbieractwo?

Kiedy sie konczy pomoc zwierzetom,a zaczyna tzw.zbieractwo? :roll:

Czarna puma

 
Posty: 1363
Od: Pt cze 28, 2013 21:46
Lokalizacja: Olsztyn

Post » Pt wrz 20, 2013 13:54 Re: Nie ZBIERACZOM, czyli czym jest zbieractwo?

najszczesliwsza pisze:
phantasmagori pisze:Najszczęśliwsza, nie rozumiesz o czym mówię.
Mówię o ludziach, którzy nie przejdą obojętnie obok potrzebującego zwierzęcia,dbają, leczą, szukają domów, a którym zwierzęta są nagminnie podrzucane. W pewnym momencie przestaje ich być stać .
Często są wsadzani do jednego wora ze zbieraczami. Również tutaj na forum. Niestety.


Rozumiem, ale takie osoby, którym podrzucono zwierzę też mają wybór.
Mogą szukać DT, mogą oddać do schroniska gdy portfel pusty, a zwierzę np. chore, mogą odesłać tych, co przynieśli zwierzę, na drzewo.
Tymczasem biorą kolejne i kolejne...


Tak, granicę ciężko uchwycić, trudno określić kiedy to "już".


Nie twierdzę, że oddanie do schroniska to optymalna opcja, bazuję na warunkach jakie koty mają w schronisku w Częstochowie, mają co jeść, ciepło w tyłek, mają opiekę dobrego weta, mają szansę znaleźć dom, bo schronisko współpracuje z wolontariuszami.

Sama oddałam psa do schroniska, druga opcja to było zostawić go na ulicy i czekanie, aż tym razem samochód go zabije, a nie tylko uderzy powodując stłuczenia. Jestem tam co drugi dzień. Ktoś już dzwonił, może będzie dom...

Tak, granicę ciężko uchwycić, trudno określić kiedy to "już".


Tak po prostu piszesz oddać do schroniska??? Odesłać na drzewo ludzi i tym samym kota, którego przynoszą???
Wiele osób z forum staje na głowie by wyciągać koty ze schronisk, a Ty piszesz oddać do schroniska?
Odesłanie ludzi na drzewo z reguły kończy się wyrzuceniem kociąt do śmietnika albo wywiezieniem do lasu.
Brak pieniędzy nie musi być powodem odmowy pomocy zwierzęciu. Sama borykam się ciągle z finansami ale nie dopuszczam nawet myśli, by zostawić chorego czy rannego kota pod krzakiem. Najpierw jest działanie, bo od tego zależy często życie zwierzęcia, szukanie sposobu wyjścia z trudnej sytuacji to etap drugi - szukanie innego dt, pomoc przyjaciół czy organizacji.
Przede wszystkim trzeba odróżnić zwykłe dt od patologicznego. Bo patologia wcale nie musi być powiązana z sytuacją finansową. A dt rzeczywiście mają często kryzysy ale robią wszystko aby żaden z kotów nie odczuł, że w portfelu cienko. I tak jest w moim przypadku. Nie dopuszczalna jest sytuacja, żeby jakaś kocina nie dostała jeść, czy nie była leczona jak potrzeba. Zawsze mogę liczyć na otwarte konto kredytowe u wetów, na pomoc prawdziwych przyjaciół. Potem przychodzi moment, że jest jakaś premia, dodatkowo zarobię w weekend i spłacam długi.
Los bowiem synów ludzkich jest ten sam, co i los zwierząt; los ich jest jeden: jaka śmierć jednego, taka śmierć drugiego, i oddech życia ten sam. W niczym więc człowiek nie przewyższa zwierząt.
(Biblia, Księga Koheleta 3/19)

Prakseda

 
Posty: 8148
Od: Czw cze 16, 2005 10:35
Lokalizacja: Warszawa-Mokotów

Post » Pt wrz 20, 2013 13:56 Re: Nie ZBIERACZOM, czyli czym jest zbieractwo?

Może zbieractwo zaczyna się gdy
wzięcie kolejnego kota spowoduje pogorszenie jego sytuacji i pozostałych zamiast polepszenie które powinno być celem.
Wiem odpowiedź nieprecyzyjna.
Jeśli chodzi o metraż mieszkania to mogę powiedzieć że niektóre będą się dobrze czuły w pomieszczeniu 3 m2 a niektóre nie wyrobią
psychicznie nawet na 100 m2 bo tam jest np inny kot którego nie lubią, znam z obdukcji jedne i drugie przypadki.
Wszystko trzeba rozpatrywać indywidualnie.
Ostatnio edytowano Pt wrz 20, 2013 14:07 przez piano, łącznie edytowano 2 razy

piano

 
Posty: 1472
Od: Śro paź 26, 2011 11:15
Lokalizacja: Toruń

Post » Pt wrz 20, 2013 14:01 Re: Nie ZBIERACZOM, czyli czym jest zbieractwo?

ulvhedinn pisze:Agaaa, wyjaśnie Ci krok po kroku.
Piszemy- w sposób ironiczny- o zjawiskach które mają znaczący wpływ na ogólna sytuację zwierzat bezdomnych w Polsce. W tym przypadku- stosunek niektórych ludzi do mozliwości adoptowania dorosłego psa, oraz o głupich powodach pozbywania się zwierząt (patrz kot wywalony bo sikał).
I bez spojrzenia na ów "stan ogólny bezdomności", na skalę zjawiska, na powiaząne z tym patologie, ciężko rozpatrywać zjawisko zbieractwa.

A że się chichramy? To taki śmiech przez łzy....

P.S. Odpuść sobie trochę tą arogancję wobec innych i stanowisko sztywnego strażnika porządku, co? Łapiesz wogóle istotę forum DYSKUSYJNEGO?

Odniosę się tylko do wypowiedzi , którą pogrubiłam.
Moim zdaniem choroba -zbieractwo , nie ma nic wspólnego ze zjawiskiem bezdomności zwierząt.
W tej chorobie , mechanizm jest zupełnie inny niż chęć niesienia pomocy .

Agaaa

 
Posty: 1259
Od: Wto sty 18, 2005 17:04
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pt wrz 20, 2013 14:05 Re: Nie ZBIERACZOM, czyli czym jest zbieractwo?

piano pisze:Może zbieractwo zaczyna się gdy
wzięcie kolejnego kota spowoduje pogorszenie jego sytuacji i pozostałych zamiast polepszenie które powinno być celem.
Wiem odpowiedź nieprecyzyjna.


Ale ma to sens.

A co do zarzutów odnośnie oddawania do schroniska.
Jeszcze raz podkreślam: chodzi tylko o częstochowskie schronisko.

Nie oddałam tam żadnego kota do dnia dzisiejszego i mam nadzieję, że tak pozostanie.

A co, gdy jedyny DT jaki się zgłasza to zbieraczka? Oddać zwierzę do takiej osoby? Wypuścić? Oddać do schroniska? Przy założeniu, że to co napisała piano miałoby zastosowanie, gdyby osoba która ma podjąć decyzję i zatrzymując zwierzę u siebie spowodowałaby.
Najszczęśliwszą nie będę już nigdy, ale dajcie im dom:
http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=13&t=163179

najszczesliwsza

 
Posty: 3004
Od: Nie mar 04, 2012 23:43
Lokalizacja: Częstochowa

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Bells, kasiek1510, kicalka i 524 gości