Wysyp malców, HELP!!!!! Maluchy szukaja DS, Conan [']

Od "wszystkowiedzących" dzieciaków z okolicy dowiedziałam się, że "są małe kotki". I że część wygląda nieciekawie... Okolica ulicy Łąkowej, teren oględnie mówiąc trudny; m.in. kawałek dalej mieszka koszmarna karmicielka utrudniająca jakiekolwiek działania, opowiadająca androny ludziom skłonnym do pomocy (np że "ci z fundacji to usypiają kocięta"). Ale oczywiscie losem maluchów się nie przejmuje, "bo selekcja naturalna, takie kocie życie (i śmierć) itd".
Miała być jedna kotka z małymi. Okazało się że kotki są co namnjej trzy
Jedna we wnęce przy ulicy, druga licho wie gdzie, a trzecia urodziła kilka dni temu i wyniosła gdzieś małe. Najpierw odkryłam gdzie wyniosła dzieci duża czarna kotka- na daszku (po raz kolejny robiłam za małpiszona skaczącego po kratach i dachach), w szparze między budynkiem, a przybudówką leżały cztery malutkie ciałka
Czarną Zezulkę (śliczna kicia z mega zezem) namierzyłam- miejsce okropne, bo okienko wychodzi na chodnik i zaraz na ulicę, którą jeździ sporo aut. I nie ma siły, naprawdę można nie zauważyć kociaka wyłażącego znienacka spomiędzy zaparkowanych samochodów... Kociaki trzy, juz podrośnięte. Zgarnęłam. Przy próbie łapania mamy odkryłam że druga- szylkretka ma dzieciaki pod krzakiem po drugiej stronie ulicy....
No i tym sposobem mam pod opieką pięć kociaków, trzy od Zezowatej, dwa od tri (Kolorowa, jak się dowiedziałam to córka Zezowatej).
Małe są ładne, dorodne, drą pysie, jedzą. Zapchlone po uszy. Trzy czarne- dwa chłopaki, jedna babka, jeden rudy chłopak i biało- ruda kicia. Dziś zbadane, odpchlone, poza lekkim brudem w uszach nic im nie dolega.
Wizyta kosztowała 57 zł. No i potrzebne jedzonko w ilościach hurtowych- na razie głównie RC babycat szalki, jutro jadę na zakupy.
Razem z malcami, które juz miałam, mam w tej chwili pod opieką 9 kociąt....
nie licząc dorosłych kotów i psów.
Ale prawdziwe schody zaczynają się dalej. Mianowicie w tej chwili priorytetem jest wyłapanie kotek, żeby je ciachnąć.
Klatkę mam. Miejsce do przetrzymania mam. Transport, talony- mam!
A te cholery nie chcą się złapać i już.
Wspólpracuję z Pania, która je dokarmia, klatka stoi w miejscu normalnego karmienia. W środku frykasy. A te nic.
HELP!!!!!! Doświadczeni łapacze potrzebni!!!!!!!!!!!!
Miała być jedna kotka z małymi. Okazało się że kotki są co namnjej trzy


Czarną Zezulkę (śliczna kicia z mega zezem) namierzyłam- miejsce okropne, bo okienko wychodzi na chodnik i zaraz na ulicę, którą jeździ sporo aut. I nie ma siły, naprawdę można nie zauważyć kociaka wyłażącego znienacka spomiędzy zaparkowanych samochodów... Kociaki trzy, juz podrośnięte. Zgarnęłam. Przy próbie łapania mamy odkryłam że druga- szylkretka ma dzieciaki pod krzakiem po drugiej stronie ulicy....
No i tym sposobem mam pod opieką pięć kociaków, trzy od Zezowatej, dwa od tri (Kolorowa, jak się dowiedziałam to córka Zezowatej).
Małe są ładne, dorodne, drą pysie, jedzą. Zapchlone po uszy. Trzy czarne- dwa chłopaki, jedna babka, jeden rudy chłopak i biało- ruda kicia. Dziś zbadane, odpchlone, poza lekkim brudem w uszach nic im nie dolega.
Wizyta kosztowała 57 zł. No i potrzebne jedzonko w ilościach hurtowych- na razie głównie RC babycat szalki, jutro jadę na zakupy.
Razem z malcami, które juz miałam, mam w tej chwili pod opieką 9 kociąt....

Ale prawdziwe schody zaczynają się dalej. Mianowicie w tej chwili priorytetem jest wyłapanie kotek, żeby je ciachnąć.
Klatkę mam. Miejsce do przetrzymania mam. Transport, talony- mam!
A te cholery nie chcą się złapać i już.
Wspólpracuję z Pania, która je dokarmia, klatka stoi w miejscu normalnego karmienia. W środku frykasy. A te nic.
HELP!!!!!! Doświadczeni łapacze potrzebni!!!!!!!!!!!!