Dnia 28 stycznia 2012 około godziny 12 koty wyruszyły z Brwinowa zielonym Nissanem Sunny. Na miejsce przeznaczenia, czyli do Józefiny nigdy nie dotarły.
Podejrzewam, że gdzieś po drodze samochód zatrzymał się na poboczu drogi, a moje koty zostały z niego wyrzucone. Temperatura wtedy i w późniejszych dniach oscylowała w okolicy dwudziestu stopni poniżej zera.
Lucjan, Junior i Dżekson są udomowione, nie wychodziły na dwór, więc nie miały grubego, zimowego futerka, które mogło pomóc im przetrwać.
Błagam... jeśli ktoś widział moje koty, jeśli ktoś może je przygarnął... Jeśli nawet ktoś był świadkiem tego, jak zielony Nissan Sunny na grodziskich rejestracjach zatrzymuje się, a kierująca nim kobieta "wypuszcza" koty, proszę, błagam o kontakt.
Wiem, że ich szanse na przeżycie były marne, bliskie zeru. Wiem, że najprawdopodobniej nie żyją. Ale może jest wśród Was ktoś, może wśród Waszych znajomych, może jest taka osoba, która ulitowała się nad losem biednych czworonogów i zapewniła im schronienie na czas tych największych mrozów.
Wszystkich, którzy mogą pomóc, którzy coś widzieli proszę o kontakt na priv.

Juniorek ma koło 10 lat i jest chory. Wymaga leczenia. Jest bardzo ufny, garnie się do ludzi. Jest zaczipowany.

Lucjan ma 6,5 roku. Ostatnio miał usunięte dwa dolne kły.

Dżekson ma półtora roku, jest bardzo płochliwy i nieufny. Ostatnio ropiało mu lewe oczko.