Szymkowa, i nam serce pęka.
Blondas ostatnio czul się dobrze, miał dobrze ustawioną insulinę, nie miał poważniejszych problemów. Pod koniec sierpnia Ela wyjechała z wnukami na tydzień i ja opiekowałam się jej kotami. Blondas zawsze witał mnie w progu, a gdy zjadł to szedł do pokoju pobawić się myszką lub piłeczką. Tylko codziennie mniej jadł, myślałam że tęskni. Kilka dni po powrocie Eli nagle zaniemógł - poraziło mu tylną część ciała, siusiał pod siebie i przeraźliwie miauczał. Okazało się, że ma białaczkę (o którą nikt go nie podejrzewał, Blondi miał ok. 15 lat, przeżył kilka zabiegów w narkozie). Nie było dla niego ratunku
Dziś Ela rano zawiozła do lecznicy Henia (to ten kocurek z usuniętymi ząbkami, z powodu plazmocytarnego zapalenia dziąseł, i silną alergią oraz idiopatycznym zapaleniem pęcherza), też niestety ma białaczkę
U Eli są jeszcze trzy koty: powypadkowy Teodor, kilkuletnia Dusia i najmłodsza Helenka, której nikt nie chciał. Na szczęście (dla nich) Blondas był typowym kotem pro-ludzkim, nie był w zażyłych stosunkach z innymi kotami, a Henio od wielu miesięcy mieszkał w oddzielnym pokoju, bo Blondas chciał go zamordować.