Lucynka z krakowskiego azylu już u mnie - str. 3

Może wybiera się ktoś jutro autem na Rybną? Niezmotoryzowana jestem, a chyba zdecydowałam się na pewną kitę... Dojazd z centrum na Rybną to katorga, autobusy z Salwatora jeżdżą co godzinę, a w niedzielę to już w ogóle dramat... Jakby ktoś jechał, może mogłabym się zabrać?
Byłam tam dziś, moja wybrana na ich stronie 2 tygodnie temu Lulu przedwczoraj poszła do adopcji... Tego się nie spodziewałam, zrobiło mi się naprawdę przykro... Ale jak ochłonęłam to uznałam, że dla kota to dobrze, a ja mogę dać dom drugiemu.
No i jest taka jedna... Co prawda widziałam tylko jeden boks, a w nim ok 7 kotów, ale jeden z nich bardzo przypadł mi do serca. Takiego chyba szukam - drobna dziewczynka, miziasta na potęgę, od razu na mnie wskoczyła i lizała mnie szorstkim języczkiem jak szalona (właściwie nie wiem, czy to fajne, bo robiła to niemal non stop, często koty tak mają?). Mruczanka, przytulanka, w dodatku nie leniła się jakoś potwornie. Ale...
Boję się, że może być chora... Dopadły mnie dziś jakieś babki z fundacji pod sklepem zoologicznym i solidnie przestraszyły... Podobno koty z azylu są chore w 90% przypadków, mają białaczkę, fiv i wszystko, co najgorsze. Rozmawiałam z wetką schroniskową, powiedziała że nie robią zwierzom testów, bo ich na to nie stać, ale wg niej chore koty to ledwie 1%... Jakie są wasze doświadczenia z azylowymi kotami?
No i czy ktoś się jutro wybiera?:)
Byłam tam dziś, moja wybrana na ich stronie 2 tygodnie temu Lulu przedwczoraj poszła do adopcji... Tego się nie spodziewałam, zrobiło mi się naprawdę przykro... Ale jak ochłonęłam to uznałam, że dla kota to dobrze, a ja mogę dać dom drugiemu.
No i jest taka jedna... Co prawda widziałam tylko jeden boks, a w nim ok 7 kotów, ale jeden z nich bardzo przypadł mi do serca. Takiego chyba szukam - drobna dziewczynka, miziasta na potęgę, od razu na mnie wskoczyła i lizała mnie szorstkim języczkiem jak szalona (właściwie nie wiem, czy to fajne, bo robiła to niemal non stop, często koty tak mają?). Mruczanka, przytulanka, w dodatku nie leniła się jakoś potwornie. Ale...
Boję się, że może być chora... Dopadły mnie dziś jakieś babki z fundacji pod sklepem zoologicznym i solidnie przestraszyły... Podobno koty z azylu są chore w 90% przypadków, mają białaczkę, fiv i wszystko, co najgorsze. Rozmawiałam z wetką schroniskową, powiedziała że nie robią zwierzom testów, bo ich na to nie stać, ale wg niej chore koty to ledwie 1%... Jakie są wasze doświadczenia z azylowymi kotami?
No i czy ktoś się jutro wybiera?:)