Szczęśliwa historia kociej murzyńskiej rodziny /SC/ :)

W blokowisku, w mieście Sosnowiec, urodziła się czarna koteczka Micia. Jej brat i mama pewnego dnia nie wrócili. Okienko piwniczne zamknięto. Micia zamieszkała w dziurze dylatacyjnej, głębokiej jamie pomiędzy blokami, pełnej gruzu, belek i szmat. Tam litościwi ludzie zanosili jej jedzenie i tam się okociła. Kiedy kocięta wyszły z jamy, miały już pozlepiane oczy od kociego kataru. Mamusia wyglądała źle - słaba, charcząca, niedożywiona... Tak je zastałam - byłam u rodziców w odwiedzinach, a kotki były tuż pod moim nosem, blok dalej... Kiedy podeszłam do kociej mamy, wsadziła mi łepek pod rękę i mruczała. Z pomocą karmicielki wyłapałam kociaki, mamusia (karmicielki nazywają ją Mićka) bez problemu dała się wziąć na ręce do weta.

Teraz Micia jest u Pani Danusi. Iwoo1 pożyczyła nam klatkę, żeby oddzielić Micię od rezydentki, przynajmniej w nocy - jest tylko jeden pokój do dyspozycji... Karma i żwirek to dla opiekunki duże koszty, zwłaszcza w sytuacji kiedy nie ma stałej pracy...
Micia została wyleczona, odrobaczona, wysterylizowana (Dzięki pomocy Mary S i Pani Oli - dziękuję!), zaszczepiona. Jest kochana, cierpliwa, wydaje się być wdzięczna za uwagę, którą jest obdarzana. Pokochała kanapę, jakby od zawsze marzyła, by mieszkać w domu z człowiekiem. Nie może wrócić na dwór do dziury...


Maluchy są u mnie, w mieszkaniu rodziców, gdzie jestem "na wakacjach". Rodzice są wkurzeni, że przyniosłam je mimo ich niezgody. Rezydentka traktuje ich jak kosmitów. W domu jest ciasno i bez nich, ale one nie mają gdzie pójść...
Nie mogę z nimi wrócić do Wrocławia, mamy już tam dom pełen kotów
Maluchy są już wyleczone (dzięki za pomoc dla pani Hani, która zgodziła się je przetrzymać choć przez dwa tygodnie), odrobaczyłam je raz, drugi raz - już na dniach. Mam nadzieję wkrótce je zaszczepić. Skaczą jak piłeczki, biegają jak torpedy, wesoło się bawią. Ładnie jedzą, wiedzą jak korzystać z kuwety.
EDIT:
Maluchy przyjechały ze mną do Wrocławia. Mamy 9 kotów (Gucio poszedł do adopcji wczoraj), z trudem ogarniamy to kocie pandemonium. Nie wiem jak radzą sobie ludzie, którzy mają w mieszkaniu 16, 20... Proszę o dom dla czarnych maluszków!


Filmik na YT: http://www.youtube.com/watch?v=EDsTG6sh ... e=youtu.be
W imieniu Mici i jej dzieci bardzo proszę o domki dla nich
Kontakt:
ewa.kocizakatek@gmail.com

Teraz Micia jest u Pani Danusi. Iwoo1 pożyczyła nam klatkę, żeby oddzielić Micię od rezydentki, przynajmniej w nocy - jest tylko jeden pokój do dyspozycji... Karma i żwirek to dla opiekunki duże koszty, zwłaszcza w sytuacji kiedy nie ma stałej pracy...
Micia została wyleczona, odrobaczona, wysterylizowana (Dzięki pomocy Mary S i Pani Oli - dziękuję!), zaszczepiona. Jest kochana, cierpliwa, wydaje się być wdzięczna za uwagę, którą jest obdarzana. Pokochała kanapę, jakby od zawsze marzyła, by mieszkać w domu z człowiekiem. Nie może wrócić na dwór do dziury...


Maluchy są u mnie, w mieszkaniu rodziców, gdzie jestem "na wakacjach". Rodzice są wkurzeni, że przyniosłam je mimo ich niezgody. Rezydentka traktuje ich jak kosmitów. W domu jest ciasno i bez nich, ale one nie mają gdzie pójść...
Nie mogę z nimi wrócić do Wrocławia, mamy już tam dom pełen kotów

Maluchy są już wyleczone (dzięki za pomoc dla pani Hani, która zgodziła się je przetrzymać choć przez dwa tygodnie), odrobaczyłam je raz, drugi raz - już na dniach. Mam nadzieję wkrótce je zaszczepić. Skaczą jak piłeczki, biegają jak torpedy, wesoło się bawią. Ładnie jedzą, wiedzą jak korzystać z kuwety.
EDIT:
Maluchy przyjechały ze mną do Wrocławia. Mamy 9 kotów (Gucio poszedł do adopcji wczoraj), z trudem ogarniamy to kocie pandemonium. Nie wiem jak radzą sobie ludzie, którzy mają w mieszkaniu 16, 20... Proszę o dom dla czarnych maluszków!


Filmik na YT: http://www.youtube.com/watch?v=EDsTG6sh ... e=youtu.be


Kontakt:
ewa.kocizakatek@gmail.com