Wypożyczenie łapki-CHORY, GŁODNY KOTEK OD 3 DNI!- POZNAŃ [*]
W mojej okolicy pojawił się nowy kot który podejrzewam że jest bezdomny i chory.
Przedwczoraj tj. w środę rano zauważyłam siedzącego w krzakach kota w wieku od kilku miesięcy do najwyżej roku. Gdy podchodziłam uciekał ale z kilku metrów widziałam wyraźnie że wygląda naprawdę marnie: jest chudy, ma brudną, posklejaną, mokrą sierść i co najważniejsze na pyszczku i nosie miał jakby strupy, wrzody czy zaschniętą wydzielinę a do tego jedno oczko mrużył wg. mnie to koci katar. Kotka nie udało się złapać, zniknął gdzieś w krzakach, następnego dnia specjalnie poszłam go tam szukać o 5 rano i nic, jednak po południu widziałam jak kręcił się w tym samym miejscu co dzień wcześniej niestety znów mi uciekł. Dzisiaj także wcześnie rano wyszłam go szukać i spał w tej samej gęstwinie co 2 dni temu skulony w mokrej trawie. Tej nocy u nas przechodziła burza i kotek najprawdopodobniej spędził ją pod gołym niebem, był cały mokry. Starałam się dać mu miseczkę z jedzeniem ale uciekał i znów go straciłam z oczu.
Nie ma możliwości zostawić jedzenie z nadzieją że to znajdzie ponieważ teren jest miejsko-wiejski tj. zamieszkały w otoczeniu pól i lasów a co za tym idzie są tu dzikie zwierzęta oraz inne koty które widuję w tych zaroślach tak więc nie będzie pewności czy to właśnie on zje to co mu zostawię.
Kotek najprawdopodobniej został tu porzucony, wskazuje na to jego stan, to że ciągle siedzi w tym samym miejscu i to że znam koty które kręcą się w tej okolicy a jego dotąd nie widziałam.
To już trzeci dzień jak może nic nie jadł więc sprawa jest pilna!
Proszę o pomoc w jego złapaniu, chodzi przede wszystkim o wypożyczenie klatki-łapki na dzień lu kilka w zależności od tego kiedy kotek się złapie i jej transport ponieważ nie mam samochodu. Mieszkam pod Poznaniem.
P.S.
Kotek będzie potrzebował domu stałego lub tymczasowego podczas leczenia. Ja nie mogę go mieć u siebie, mam już swoje koty, dokarmiam wolnożyjące na tyle ile mogę (nie pracuję obecnie) i nie stać mnie na jego leczenie do tego nie mam auta by dojeżdżać z kotkiem do Poznania na zabiegi itp.
To śliczny biały kotek z dwoma czarnymi berecikami na główce i czarnym ogonkiem.
Nie miałam nigdy do czynienia z takimi klatkami, nie wiem jak działają, ta musi się sama zamknąć, nie na sznurek bo kot przy człowieku ucieka, daje podejść na ok. 5 m. zaledwie.
Przedwczoraj tj. w środę rano zauważyłam siedzącego w krzakach kota w wieku od kilku miesięcy do najwyżej roku. Gdy podchodziłam uciekał ale z kilku metrów widziałam wyraźnie że wygląda naprawdę marnie: jest chudy, ma brudną, posklejaną, mokrą sierść i co najważniejsze na pyszczku i nosie miał jakby strupy, wrzody czy zaschniętą wydzielinę a do tego jedno oczko mrużył wg. mnie to koci katar. Kotka nie udało się złapać, zniknął gdzieś w krzakach, następnego dnia specjalnie poszłam go tam szukać o 5 rano i nic, jednak po południu widziałam jak kręcił się w tym samym miejscu co dzień wcześniej niestety znów mi uciekł. Dzisiaj także wcześnie rano wyszłam go szukać i spał w tej samej gęstwinie co 2 dni temu skulony w mokrej trawie. Tej nocy u nas przechodziła burza i kotek najprawdopodobniej spędził ją pod gołym niebem, był cały mokry. Starałam się dać mu miseczkę z jedzeniem ale uciekał i znów go straciłam z oczu.
Nie ma możliwości zostawić jedzenie z nadzieją że to znajdzie ponieważ teren jest miejsko-wiejski tj. zamieszkały w otoczeniu pól i lasów a co za tym idzie są tu dzikie zwierzęta oraz inne koty które widuję w tych zaroślach tak więc nie będzie pewności czy to właśnie on zje to co mu zostawię.
Kotek najprawdopodobniej został tu porzucony, wskazuje na to jego stan, to że ciągle siedzi w tym samym miejscu i to że znam koty które kręcą się w tej okolicy a jego dotąd nie widziałam.
To już trzeci dzień jak może nic nie jadł więc sprawa jest pilna!
Proszę o pomoc w jego złapaniu, chodzi przede wszystkim o wypożyczenie klatki-łapki na dzień lu kilka w zależności od tego kiedy kotek się złapie i jej transport ponieważ nie mam samochodu. Mieszkam pod Poznaniem.
P.S.
Kotek będzie potrzebował domu stałego lub tymczasowego podczas leczenia. Ja nie mogę go mieć u siebie, mam już swoje koty, dokarmiam wolnożyjące na tyle ile mogę (nie pracuję obecnie) i nie stać mnie na jego leczenie do tego nie mam auta by dojeżdżać z kotkiem do Poznania na zabiegi itp.
To śliczny biały kotek z dwoma czarnymi berecikami na główce i czarnym ogonkiem.
Nie miałam nigdy do czynienia z takimi klatkami, nie wiem jak działają, ta musi się sama zamknąć, nie na sznurek bo kot przy człowieku ucieka, daje podejść na ok. 5 m. zaledwie.
jeśli tam zostanie. Być może to kot z okolicznej firmy, wiem że mają koty choć jej dotąd nie widziałam lub podrzutek bo dziwne że spędza czas pod gołym niebem, kto wie...ale potrzebna jej z pewnością sterylka i leczenie, to na pewno...