To może ja też dorzucę swoje trzy grosze.
Od dziecka jestem alergikiem (z początkami astmy), ze stwierdzoną alergią na niemal wszystko - od pyłków, przez roztocza (kurz) do sierści psów, kotów, koni...
Niestety mam na dodatek pecha, że szczepionki na pyłki nie działają na mnie. Łykałam więc znaczne ilości leków i łykam nadal (teraz jednak głównie wiosną i jesienią). Na zwierzaki alergia przeszła sama
Najpierw na psa. A odkąd mam koty, również na nie
Jak...teraz będzie teoria mojej mamy (mgr farmacji, więc chyba można zaufać
) Szczepionki działają na zasadzie zmuszania organizmu do wytorzenia odporności. Kot będący cały czas w domu również bombarduje alergenami. I tak było - najpierw chodziłam zakichana, z czerwonymi oczkami, ale kota nie oddałabym. Przeszło! Aha, lekarze również stawiali na oddanie (wtedy psa).
Przy okazji kota, okazało się, że TŻ też ma jakąś alergię, bo kichał strasznie - przeszło i jemu po pewnym czasie.
Tyle dobrych wiadomości. Teraz trochę mniej pozytywnych. Na kota reagowałam leciutko - katar, zaczerwienione oczy. Ale osoby, które akurat na sierść reaguja dusznością? Nie móc oddychać jest koszmarem i jeśli wiadomo, że powoduje to kot? Trudny wybór. Ja osobiście wolałabym poczekać, zobczyć czy przejdzie. Ale rodzic, któremu dziecko nie może złapać oddechu?
Dwa - leczenie. Alergię można leczyć. Są dostępne szczepionki, tabletki, maści, preparaty wziewne, krople do oczu. Tylko, że wiele z tych preparatów jest strasznie droga. Przy czym, jest jeszcze jeden problem. Jakiś lek może na daną osobę nie działać. Kupuje sie jeden, potem kolejny, kolejny... Istnieje możliwość, że kogoś na to nie stać. Też poważny problem. Czy oddać kota, czy nie?
Oddawanie kotów wiosną. Podejrzewam, że najczęściej są to alergie na pyłki. A lekarzom jakoś nie chce się zlecić badań (czemu, nie mam pojęcia). Jest jednak jeszcze jeden przypadek. tzw. alergie krzyżowe - polega to na tym, że czasem uczula coś, co normalnie jest obojętne. Np. kiedy kwitną zboża ja nie mogę jeść pomidorów, bo uczulają, poza tym są obojętne. Nie wiem, czy coś takiego może zachodzić w przypadku kota? Że wiosną w połączeniu z pyłkami kot uczula, choć wcześniej nie?
Ależ sie rozpisałam.
Podsumowując. Pomysł z listem jest świetny. Potwierdzone mamy przypadki odczulenia się na zwierzaka.
Ale niestety jest też ta mało wesoła część.
Na pewno warto napisać o koniecznośi robienia testów! Czy na pewno kot jest przyczyną. Jeśli tak, wtedy można napisać o leczeniu, zasugerować przeczekanie.
A o ludziach, którzy chcą oddać zwierzaka, bo ktoś kicha... ech. Przemilczę!