Wiecie, jestem z lekka zdezorientowana...
Szeleczka- w tydzień po sterylce zaczęła się dziś zachowywać, jakby się jej rujka zaczynała.
Nie mam pojęcia, co się stało i jak to możliwe. Dopuszczam, tak trochę nieśmiało, myśl, że być może jest to to, o czym kiedyś pisał ktoś w odniesieniu do kocurów: że hormony mogły być już wcześniej wydzielone i dlatego mogą jeszcze „buzować’, choć nie ma gruczołu, który byłby zdolny je wyprodukować. Myślę sobie tez o koteczce Witch- jakoby „niedokładnie” wysterylizowanej...
Ma ktoś jakieś pomysły, co to może być?