Szczerze mówiąc "zespół falującej skóry" brzmi tak samo komicznie jak zespół suchego oka, zespół metaboliczny lub zespół niespokojnych nóg
ale do rzeczy. Piszę to do wszystkich, którzy szukają diagnozy na własną łapę, bo z wetami jest różnie...Tofka miała objawy nasilające się. Pierwsze wrażliwy dolny odcinek grzbietu, a końcowy etap to uporczywe pocieranie grzbietem o dywan, lizanie i wygryzanie przednich łap, nerwowe lizanie się, generalnie uporczywy świąd skóry z oczywistym też "zespołem falującej skóry". Trwało to od listopada... finał jest dzisiaj. Oglądało ją 3 weterynarzy. Pierwsza pani wet zrobiła jej pełne badania krwi, dokładnie wymacała, co trwało z pół h, uznała, że to zwyrodnienie kręgosłupa, dała kotu przeciwzapalne i przeciwbólowe, łącznie 3 dawki. Objawy nasilały się, więc zaleciła RTG w narkozie i przy okazji czyszczenie zębów. Nie skorzystałam z tej propozycji, bo pani uznała, ze RTG pokaże, albo nie, zatem uznałam, że nie będę bez sensu stresować kota. Idąc w kierunku zwyrodnienia - Tofka jest dość gruba i bardzo puchata - znałam, ze to może być to. Znalazłam panią od akupunktury. Z uwagi na ciężki dojazd nie skorzystałam, ale warto wiedzieć, ze ktoś taki w Wawie jest. Natomiast szukając porady na tym portalu przeczyłam o zapchanych gruczołach około odbytowych i od razu pojechałam na odetkanie, i dobrze były pełne. Ale świąd pozostał... zobaczyłam, że ma zaczerwienioną skórę na grzbiecie, poczytałam i przestraszyłam się ze to świerzbowiec. Dziś u weta dowiedziałam się ze to zupełnie coś innego. Kochani- PCHŁY.
Tofka ma 10 lat. Po raz pierwszy pchły. Ma gęstą sierść, nie widziałam skaczących koleżanek. Piszę tę historię dla wszystkich dobrego serca, którzy chcą pomóc zwierzakowi, a czują totalną bezsilność i nie mają wsparcia u rozsądnego weta. Najprostsze diagnozy najpierw trzeba wykluczyć, nie wkręcać się w jakieś komplikacje. Weci lubią leczyć (podobno najlepiej na nerki), jest ich wielu, zwierząt coraz mniej, z czegoś muszą żyć.
rzadko się zdarza rozsądny z wyczuciem. Mi pomógł lekarz ze Strzeleckiego. Sytuacja podobna jest do tej z aptekami i chorobami wymyślonymi przez koncerny farmaceutyczne lub od suplementów, aby sprzedać lek. No aptek mamy najwięcej w UE. Nie wkręcajmy się i nie dawajmy wkręcać innym. Trzeba szukać i obserwować, a odpowiedź jest często bardzo prosta. Może nie trzeba zwierzaka od razu faszerować antydepresantami i sterydami?
Zdrowia dla Was i Waszych kudłatych przyjaciół!