Moje koty. Marysia podniebna

Muszę się pochwalić, a co
Wszystkimi kociskami się chwaliłam, to i piątym się pochwalę.
Od czwartku bowiem mieszka u nas nowa, piąta koteczka
. Zupełnie tego nie planowaliśmy, ale tak wyszło. Bo tak: we wtorek zobaczyłam, że pewna wolno żyjąca koteczka, która żyła w małym czterokocim stadku na pewnym osiedlu, które mijam w drodze do pracy, jest w ciąży
. W czwartek ją złapałam i zawiozłam na sterylkę. Byłam pielęgniarką asystującą przy zabiegu, więc sama naocznie widziałam, ze płodów było OSIEM
No nic, zabralam ją potem do lazienki i miałam zamiar ją wypuścić, bo miejsce, w którym żyła nie jest najgorsze. Codziennie karmicielki dają im jedzenie (pozostałe kotki to na szczęście kocurki), zimą mają przygotowane schronienie w altance. I w ogóle mialam ją zawsze za raczej dziką kotkę, nie dawała nigdy się głaskać, byla raczej płochliwa.
Ale wczoraj weszlam do niej do lazienki, żeby dac jej jeść, pogłaskałam ją, a ona zaczęła się rozkosznie przytulać do ręki i mruczeć. Kiedy wzięłam ją na kolana, przytulaniu już nie było końca. Serce mi się ścisnęło, poszlam do TŻ-eta do pracy porozmawiać o tym , a on pierwszy mówi, ze od rana już myśli o adoptowaniu jej
W przyszłym tygodniu mamy jechać do Lidiyi po Króweczkę
od dwóch mamuś i to mial być nasz piąty kot, ale w tej sytuacji Króweczka będzie szósta
Bo sama gdzieś słyszalam, ze koty najlepiej się czują w grupach parzystych, a poza tym ona jest CZARNA, a jak tutaj żyć bez czarnego kota? I jest taka kochana, przytulasta, spokojna, zrównoważona, kochana. A poza tym nie miałbym serca wypuścić takiego chudzielca, któremu tylko wystają kolce biodrowe, i łopatki, a kręgosłupek ma wystający jak paciorki różańca.
Już ma imię- AFRYKA. Jest bardzo mała i drobna, pyszczek ma trójkątno-spiczasty- wygląda jak mala czarna syjamka
A dla naszych kotów to nawet lepiej, ze przeżyją naraz dwa dokocenia, no nie? Za jednym zamachem odbębnią jeden stres
.


Od czwartku bowiem mieszka u nas nowa, piąta koteczka



No nic, zabralam ją potem do lazienki i miałam zamiar ją wypuścić, bo miejsce, w którym żyła nie jest najgorsze. Codziennie karmicielki dają im jedzenie (pozostałe kotki to na szczęście kocurki), zimą mają przygotowane schronienie w altance. I w ogóle mialam ją zawsze za raczej dziką kotkę, nie dawała nigdy się głaskać, byla raczej płochliwa.
Ale wczoraj weszlam do niej do lazienki, żeby dac jej jeść, pogłaskałam ją, a ona zaczęła się rozkosznie przytulać do ręki i mruczeć. Kiedy wzięłam ją na kolana, przytulaniu już nie było końca. Serce mi się ścisnęło, poszlam do TŻ-eta do pracy porozmawiać o tym , a on pierwszy mówi, ze od rana już myśli o adoptowaniu jej

W przyszłym tygodniu mamy jechać do Lidiyi po Króweczkę



Bo sama gdzieś słyszalam, ze koty najlepiej się czują w grupach parzystych, a poza tym ona jest CZARNA, a jak tutaj żyć bez czarnego kota? I jest taka kochana, przytulasta, spokojna, zrównoważona, kochana. A poza tym nie miałbym serca wypuścić takiego chudzielca, któremu tylko wystają kolce biodrowe, i łopatki, a kręgosłupek ma wystający jak paciorki różańca.
Już ma imię- AFRYKA. Jest bardzo mała i drobna, pyszczek ma trójkątno-spiczasty- wygląda jak mala czarna syjamka

A dla naszych kotów to nawet lepiej, ze przeżyją naraz dwa dokocenia, no nie? Za jednym zamachem odbębnią jeden stres
