Czarna perska jest chwilowo u mnie. Ale w weekend trafi do DT.
Nie chce jeść. Tzn. chce jeść kocie kabanosy Winstona
, powiedziałabym nawet że rzuca się na nie z ogromną namiętnością. I MaltSoft, MaltSoft też jest hitem sezonu, szkoda, że nie ma żadnych wartości odżywczych.
A reszta jedzenia jest bleee. Ma baterię spodeczków, do wyboru do koloru, ale jak na razie wszystko ją brzydzi. Jestem dobrej myśli, bo w schronisku podobno zaczęła jeść, więc może po prostu jest trochę zagubiona w tej chwili.
Jest chudziutka. Waży 2,74 kg, wygląda na więcej, ale składa się wyłącznie z futra. Takiego se futra. Ale ogona ma tyle, że na dwa koty starczy. Wygląda persowato, czyli jest paskudna jak pekińczyk.
Zęby takie se, ale poważniejszego stanu zapalnego w paszczy nie ma, więc być może nie to jest przyczyną niejedzenia. Oczy całkiem ok jak na persa, nic nie cieknie ani nie paprze się. Chyba jest zakłaczona.
Jak na kota w depresji jest wyjątkowo pewna siebie i rezolutna
. Niczego się nie boi, w ogóle się nie chowa, w transporterze siedziała tuż przy wejściu i próbowała wyglądać na zewnątrz. I darła japę, żeby ją wypuścić. W domu od razu wyszła, obejrzała łazienkę, wzgardziła wszystkimi schowkami i uwaliła się na samym środku łazienki. Myje się, jest zainteresowana otoczeniem, nie jest apatyczna ani zrezygnowana. Pogłaskać się dała, ale bez przesady - jak się jej odwidziało, to mi przywaliła pazurami w twarz. Ale tak w sumie agresywna nie jest, po prostu się za bardzo spoufaliłam.
Żarcie okazało się mało interesujące, ale za to mysz wypchana kozłkiem lekarskim (walerianą) jest chwilowo miłością jej życia. Wybawiła się nią do upadłego, a teraz śpi sobie na pleckach, z myszą pod pachą, wietrzy chude brzucho i mruczy, durna baba.
Wyniki badania krwi ma - z tego co mi weterynarz powiedziała przez telefon - całkiem przyzwoite, nerki w normie, wątroba w normie, w morfologii nie widać żeby była infekcja. FIV/FeLV ujemne. Tarczyca w normie.
Poprzedni właściciel chyba o nią dbał jak umiał, w książeczce ma wpisane trochę rzeczy, w tym szczepienia i odrobaczanie. Widać, że była leczona, jak chorowała (trudno powiedzieć na co, betamox + steryd to mogło być cokolwiek). Z tego co się dowiedziałam w schronisku, została oddana bo jest agresywna do dzieci, a potem po adopcji została zwrócona, bo była, cytuję, za bardzo niezależna. I niewystarczająco chętna do głaskania.