O schronisku w Radysach:
„ - Niektórzy odnajdują w schronisku psy, które im zaginęły nawet kilka lat wcześniej.
- Od poniedziałku mieliśmy już kilka takich przypadków. Przyjechali tutaj np. ludzie, którzy szukali swojego czworonoga od dwóch lat. Dzwonili do pracowników schroniska z pytaniem, czy nie został do nich przywieziony, ale w odpowiedzi słyszeli tylko bluzgi. Na teren schroniska nie mogli wejść, dopiero teraz placówka jest otwarta dla wszystkich. Wolontariuszki, które zaprowadziły ich do psa odpowiadającemu opisowi zaginionego czworonoga, miały łzy w oczach, gdy zalęknione, pozbawione nadziei zwierzę nagle rozpoznało swoich dawnych właścicieli.
- Dlaczego takich psów nie oddawano ich właścicielom?
- Bo za część zwierząt schronisko dostawało regularnie pieniądze od gmin. To, czy wpłata była jednorazowa, czy stała, zależało od rodzaju umowy. Poza tym liczba zwierząt w schronisku miała się zgadzać w papierach, chociaż to akurat im nie wyszło, bo w dniu naszej interwencji w placówce było o kilkaset zwierząt mniej, niż wynikało to z dokumentacji„.
Źródło:
https://www.tokfm.pl/Tokfm/7,103085,261 ... =BoxOpImg5