Zanim trafiłam na forum

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Śro maja 19, 2004 8:34

Ja podstawowe szkolenie przeszedłem na kilka lat przed odkryciem Forum.

W sprawach żywienia, sterylizacji i zabezpieczenia mieszkania przeszkolili mnie hodowcy, od których kupowałem moje koty.

Co nie oznacza, że Forum już niczego mnie nie nauczyło :)

Wojtek

 
Posty: 27338
Od: Śro wrz 03, 2003 3:43
Lokalizacja: Warszawa - Birmanowo

Post » Śro maja 19, 2004 8:38

Jak się kajać, to się kajać :oops:

1. o tym, że wiskacze, kitekaty i friskiesy są be, to się dowiedziałam jeszcze przed dotarciem na foruma - jak się Simbek mało nie przekręcił. Ale dopiero tutaj doinformowałam się, jakie są dobre.
2. nie wiedziałam, że surowe mięcho trzeba przemrozić - przeca kot jak ptaszka dorwie, to go nie mrozi :oops:
3. nie wiedziałam, że rybę trzeba obgotować, w związku z czym Simba dziabie surowizne :oops:
4. mleka nie pil, bo mial po nim sraczke, ale nie wiedzialam, ze mozna smietanke
5. nie wiedzialam nic o SUK - tylko gdzies mi sie o uszy obilo.

więcej grzechów na razie nie pamiętam :oops:

Myszka.xww

 
Posty: 28434
Od: Sob lip 20, 2002 18:09
Lokalizacja: Krakoff

Post » Śro maja 19, 2004 8:43

zanim czegokolwiek dowiedzialam sie o kotach, trafil do mnie Pełzak, moj nasjtarszy stazem kot. kocurek. mial okolo tygodnia. wstyd sie przyznac, ale pierwsza mysl to bylo uspienie. nie mialam pojecia jak wychowywac kociaka, szczegolnie tak malego. niestety, pepelnilam najwiekszy blad. wychowalam go na krowim mleku....naprawde pojecia nie mialam o wychowywaniu, a tak banalna rzecz jak wyjazd do weta nie wpadl mi do glowy :( Pełzak ma w tej chwili siedem lat, jest pieknym dorodnym kastratem, niesamowicie ciezkim i ogromniastym. jest wredny jak na kocura przystalo, nie lubi obcych i potrafi sie rzucic, ale mnie dalej traktuje jak swoja matke. teraz mieszka ze mna 10 cudownych istotek. z biegiem czasu nauczylam sie jak opiekowac sie kotami, nauczylam sie odczytywac ich mysli, nauczylam sie kociego jezyka. wiele kochanych istotek ode mnie odeszlo :( sa po drugiej stronie Teczowego Mostu. ale moja dziesiatka...moja kochana dziesiatka....chyba narzekac nie moga. choc znajac charakterki ich...gdyby zwierzeta rzeczywiscie mowily w noc wigilijna uslyszalabym swoje za bledy jakie popelnialam i jakie popelniam czasem do tej pory.
<img src="http://www.metempsychoza.pl/mafia/avatary/szasz.jpg"/>
Izdyka i kawalek czarnej Bastet :D

szaszthi

 
Posty: 746
Od: Pon wrz 29, 2003 9:02
Lokalizacja: Peterborough

Post » Śro maja 19, 2004 8:50

Zanim tu trafiłam :
*wiedziałam że balkon powinien być zabezpieczony (koleżanka miała), ale rodzice nie chcieli o tym słyszeć i kotka wypadła :(
*wiedziałam, że sąlepsze karmy niż W i KK ale nie sądziałam, że W i KK to taki szajs
*koty jadły KKi W :oops: ale także mięsko, serki, rybki
*wiedziałam że kocury się kastruje, a kotki.... hm jak dostała rujki to wiedziałam, że jest jakaś abtykoncepcja- kotka dostała zastrzyki. O sterylizacji i ropomaciczu nikt mi nie powiedział :?
*nic nie wiedziałam o oknach uchylnych
*wiedziałam że są koty (i psy) z rodowodem i bez, te z papeirami wydawały mi się takie "rasowsze" ;) ale o pseudohodowlach nie słyszałam. Pewnie kupiłabym zwierzaka bez papierów- bo tańszy
*"ostatni z miotu"- no czemu nie :roll: :oops:
*problem bezdomności, ginięcia dzikich kotów jakoś do mnie nie docierał. A sterylizacja ich?? 8O
*o odrobaczaniu i szczepieniu wiedziałam
Obrazek
http://www.forastero.pl hodowla kotów brytyjskich

Mysza

Avatar użytkownika
 
Posty: 39656
Od: Pon cze 02, 2003 10:17
Lokalizacja: prawie Kraków

Post » Śro maja 19, 2004 9:01

Przede wszystkim kiedy trafilam na forum - nie mialam jeszcze kota :lol:
Odpowiednio wczesnie wiec dowiedzialam sie ze: kot nie powinien pic mleka i jesc surowej wieprzowiny. O krysztalkach, struwitach i chorobach kocich nie wiedzialam wczesniej nic. Nie wiedzialam, ze trikolorka nie moze byc kocurkiem :wink: , nie wiedzialam ze W. i KK. jest beee, o zabezpieczaniu okien tez nic nie wiedzialam (koty sasiadow chodzily po barierkach - "bo to koty przeciez" :roll: ). Nie mialam pojecia o pseudohodowlach i rozmnazanie koteczek w domach ("bo kotka musi miec co najmniej jeden miot" :roll: ) absolutnie mi nie przeszkadzalo :oops:
Wiedzialam ze kocury sie kastruje "bo smierdzi" a co do kotek - coz, ze sterylizacja spotkalam sie wczesniej kilka razy ale generalnie kotki znajomych w wiekszosci byly faszerowane hormonami (czesc z nich juz nie jest, bo po moich umoralniajacych gadkach zostaly ciachniete 8) ).
Kiedy wzielam Fidela od G.N.-a dowiedzialam sie kolejnych rzeczy, ale "baza" juz byla - kocik od poczatku karmiony dobrymi karmami, wychuchany, rozpieszczony, odpowiednio wczesnie leczony (krysztalki) i chyba szczesliwy :oops: :wink:
Poniekad, rowniez dzieki forum, mam Ferdka 8)

Agi

 
Posty: 15539
Od: Pt maja 17, 2002 19:19
Lokalizacja: Warszawa Ursynów

Post » Śro maja 19, 2004 9:11

A ja wiedziałam wszystko :D bo od kilku już lat zajmowałam sie i swoimi i dzikimi. Przerobiłam wiele chorób, nieszczęść ale co robić dowiadywałam się od "kociarzy" bardziej doświadczonych.
Bezwzględnie zabezpieczone okno, odrobaczanie, odpchlanie to to był standard. Gdybym miała wybór kupic kotu jakieś jedzenie a odrobaczyć go to bym odrobaczyła. Dlatego koty na podwórku wychowały nam się zdrowo a na bazarku Kicinia wychowała nawet 7 kotków pod budą sama tam nawet kilka lat zimując (teraz wszystkie mają domy).
Uczyłam się jak je oddawać i o co pytać gdy ktoś chce wziąć kota, teraz służę radą i przykładami dla innych.
Ale na forum dowiedziałam się że jest więcej takich "wariatów" jak ja i nie uznają tego co robią za porażkę życiową. I że jednak warto.
No i coś się dowiedziałam o hodowlach , bo ten temat nie dotyczył mnie zupełnie.
A z tym mlekiem to przesadzacie, jak ja piję wieczorem to chcą się pozabijać żeby mi wypić, daję im bardzo rozcieńczone i nie ma sensacji. Jeśli nie ma przerwy w karmieniu mlekiem to enzym rozkładający laktozę nie zanika i nie ma biegunek. Problem jest gdy sie poda mleko po długim okresie odstawienia.
A tak serio to taka całkiem mądra nie jestem - też mi się zdarzają wpadki.
Ważne aby wyciągać z tego wnioski.
ObrazekObrazekObrazek

Maryla

 
Posty: 24787
Od: Pt sie 22, 2003 9:21
Lokalizacja: Świder

Post » Śro maja 19, 2004 9:23

W ogóle wiem za mało o kotach. Mam kotkę od pół roku, kiedy ją wzięłam do domu miała ok.8 miesięcy.
Widziałam że trzeba szczepić, odrobaczać, nie karmić whiskasami innym dziadostwem, podawać antykoncepcję. Niestety na hormony jest odporna (tak mówi nasz vet) tzn swoje ma na tyle silne, że objawy rui nie znikły do końca. I będziemy ją sterylizować. I tu się muszę dokształcić, więc lecę szukać czegoś na temat.
Dla poprawy humory dodam tylko, że mój mąż nie wiedział, że koty mruczą. Tzn. teoretycznie wiedział że coś takiego robią ale nigdy nie miał kota w rękach i nie wiedział jak to naprawdę wygląda. Kiedy mu zamruczała to stweirdził, że ona chyba chora jest bo coś jej burczy.... Długo się śmiałam.
Co to za czarownica bez kota.....
Uściski, Agnieszka
Obrazek

agalu

 
Posty: 34
Od: Pt maja 07, 2004 15:53
Lokalizacja: Sosnowiec

Post » Śro maja 19, 2004 9:36

Na forum trafiłam, gdy przeszedł przez nasz dom Puszek, a był już 16-lat Kacper. Tafiłam przez - nie pamiętam jaką osobę, ze "zwierzaków", bo popadłam w panikę po 5 m-c leczeniu Juniora, gdy nie było żadnych popraw i chceili mi go kroić.
Ale:
- Kapcper przez te wszytskie lata karmiony był:
Kitekat
czasem wołowinka, wieprzowina lub watróbka drobiowa
robił w Pigwę i krywtą kuwetę miał zrobiona własnoręcznie przez mojego ojca
- Junior dostawał:
Whiskas lub Friskes i również byłam dumna, że nie dostaje Kitekat
- o sterylizacji wiedziałam - oba były juz bezjajeczne, ale:
Kapcer- bo Mama chciałamieć w domu czarną panterę, a on się rozrósł na boki
Junior- bo męczył Kacpra, na dzień dobry pobił Axla- ON-ka i był starsznie dominującym kotem
- o paście odkłaczającej dowiedziałm się tutaj, gdy Junior przez 4 dni nie zwalił kupala
- o szczepieniu wiedziałam, ale uważałam, że skoro nie wychodzą na dwór to po co im to
- o witaminkach i kocich smakołykach słyszałam, lecz nie stosowałam
ogólnie wiedziałam, że kot jest, ale nie czułam się z nim uczuciowo tak bardzo związana, jak np. z Axlem

a teraz:
- zażeraja się RC
- rano sparzone fileciki z kurczaczka lub wołowinka
- kuweta kryta (Ferplast)+ żwirek CBO+
- witaminki co wieczór
- leki co rano
- pasta odkłaczjąca 2xtygodniowo
- badania krwi - profilaktycznie
- codzienne sprawdzanie podczas sprzatania ilości kupali i siurków
- codzienne pieszczoty i ogólne zabawianie rozwydrzonych diabłów
- histeryczne latanie do weta, co kończy się ciagłymi brakami na koncie :D

Basia_G

Avatar użytkownika
 
Posty: 8733
Od: Śro paź 02, 2002 15:33
Lokalizacja: Poznań

Post » Śro maja 19, 2004 9:36

agalu pisze:W ogóle wiem za mało o kotach. Mam kotkę od pół roku, kiedy ją wzięłam do domu miała ok.8 miesięcy.
Widziałam że trzeba szczepić, odrobaczać, nie karmić whiskasami innym dziadostwem, podawać antykoncepcję. Niestety na hormony jest odporna (tak mówi nasz vet) tzn swoje ma na tyle silne, że objawy rui nie znikły do końca. I będziemy ją sterylizować. I tu się muszę dokształcić, więc lecę szukać czegoś na temat.
Dla poprawy humory dodam tylko, że mój mąż nie wiedział, że koty mruczą. Tzn. teoretycznie wiedział że coś takiego robią ale nigdy nie miał kota w rękach i nie wiedział jak to naprawdę wygląda. Kiedy mu zamruczała to stweirdził, że ona chyba chora jest bo coś jej burczy.... Długo się śmiałam.


Taaak...jak nam James pierwszy raz mruczał to Luby "co jest?!!"...
Nawet wczoraj się z tego śmialiśmy :D
<img src="http://upload.miau.pl/1/48532.jpg">
Wątek chłopaków 8)

Evelyne

 
Posty: 868
Od: Wto mar 09, 2004 21:06
Lokalizacja: Warszawa

Post » Śro maja 19, 2004 11:24

Jak wszyscy to wszyscy
- ja bylam zatwardzialym psiarzem z checia posiadania kota, bo to tak fajnie pies i kot w jednym domu
- Whiskas jest superowy (choc pies je Eukanube)
- o kastracji wiedzialam, nad sterylizacja sie nie zastanawialam
- i wogole nie wiedzialam z czym takiego kota sie je
Moja uczelnia jest forum i codzienne przebywanie z kotami, bo one ucza wielu rzeczy...i wyszkolily mnie przykladowo :D :wink:
7 życzeń, 7 kotów, 7 dni tygodnia

Nigra

 
Posty: 946
Od: Pt sty 16, 2004 13:37
Lokalizacja: Warszawa

Post » Śro maja 19, 2004 11:40

Balam sie kompa jak diabel swieconej wody ........
ObrazekObrazekObrazek

Bomba

 
Posty: 7167
Od: Czw sty 31, 2002 23:09
Lokalizacja: Kielce

Post » Śro maja 19, 2004 11:48

Chyba wiekszosc z tego co juz zostalo powiedziane :roll:
Bardzo dlugo myslalam, ze kotka co najmniej raz powinna miec mlode i dopiero, gdy kupowalam Elle, to hodowczyni mi powiedziala, ze tak nie jest :roll:
Pozdrowienia
Marlena, Alice, Santuzza, Altair

Marlena

 
Posty: 755
Od: Pon lut 02, 2004 9:19
Lokalizacja: Z Poznania, obecnie w Krakowie

Post » Śro maja 19, 2004 12:36

Ja jak byłam mała miałam psa, a koty to były "te wredne, fałszywe i niebezpieczne..."
Jak się NAGLE :wink: okazało, że ma u nas zamieszkać kot, to zrobiłam wstępne rozpoznanie i zakupy na jego przyjęcie, w tym "oczywiście" zapas Whiskasa "żeby kocina głodna nie była i najlepsze jedzonko miała..."
Naszczęście jakoś zaraz na FORUM trafiłam dzięki podpowiedzi koleżanki i... Spodobało mi się :wink:
Obrazek PumaObrazekOhana
Koty i psy ;) są jak powietrze: wszędzie ich pełno i nie da się bez nich żyć...

Aki

 
Posty: 1610
Od: Pon paź 06, 2003 8:50
Lokalizacja: Kraków

Post » Śro maja 19, 2004 13:35

jak pojawił się Bańdzioch - z miejsca zaczęłam przeszukiwać net, bo o wychowaniu kotów nie miałam zielonego pojęcia. Na forum też zaglądałam, ale się nie rejestrowałam, tylko czytałam, czytałam, czytałam :D
Natomiast teraz - z perspektywy czasu - czasami mam wyrzuty sumienia, gdy pomyślę o mojej suni :oops:
Gdy brałam ją ze schroniska 13 lat temu - o Internecie jeszcze nikt nie marzył. Wiedzę czerpałam z kilku książek pożyczonych od znajomych psiarzy. Gdy pojawił się u mnie net - psa miałam już od tylu lat, że jakoś zupełnie nie wpadło mi do głowy,żeby szukać jakiś informacji dotyczących wychowania czy żywienia -a szkoda :oops:
Z moich grzechów wymienić można:
-dopuściłam mojego psa- miała małe, bo usłyszałam, że to uchroni ją przed urojonymi ciążami i ropomaciczem. Nie uchroniło - ropomacicze zakończyło się sterylką, zresztą wykonaną w ostatniej chwili, gdyż pierwszy wet, który się sunią zajmował wmawiał mi, że to da się wyleczyć farmakologicznie,ewentualnie jako lekarstwo zaproponował...szczeniaki 8O :evil:
-uważałam, że Pedigree czy Chappi jest bardzo dobrą karmą
Na swoje usprawiedliwienie mam tylko to, że zawsze chciałam dla mojej suni jak najlepiej- i pomimo moich błedów wychowawczych mam nadzieję, że było jej tak źle,skoro tuż przed przejściem za Tęczowy Most machała ogonem na pożegnanie...

I przyznam się jeszcze do czegoś, bo to strasznie leży mi na wątrobie i też mam wyrzuty sumienia...
Niedługo po śmierci Sary, kiedy jeszcze nie myślałam na serio o innym zwierzaku,idąc do pracy zauważyłam stojące na chodniku pudło. W pudle był maleńki kotek - zachudzony, brudny z potwornie zaropiałym oczkiem aż po sam nosek. Pomyślałam, że to może jakiś znak - wyjęłam tą bidę z pudła i poleciałam do weterynarza, który wiedziałam, że jest niedaleko. Tam weterynarz o fizjonomii rzeźnika i chyba takim samym sercu, przemył tą ropę i okazało się, że kotek jest bez oczka :( A następnie zaczął mnie zniechęcać do zaopiekowania się tym kociakiem - że nie wiadomo co mu jeszcze jest, że bez oka, że to odpowiedzialność na długie lata, że kaleka i że lepiej zadzwonić do schroniska, żeby go wzięli. I wiecie -ja...stchórzyłam. Pewnie, gdybym trafiła na innego weta - podjęłabym inną decyzję - ale wobec takiej jego niechęci, żeby zająć się tym kociakiem i takim zniechęcaniu - odniosłam kicię z powrotem do pudła i zadzwoniłam do schroniska. Na szczęście - teraz to wiem - na szczęście nie chcieli przyjechać, argumentując, że w międzyczasie ktoś kota może zabrać i oni bez potrzeby będą jechać przez pół miasta.
Rzeczywiście - jakieś pół godziny później, kicię zwięły jakieś dwie dziewczyny.
Mam nadzieję, że kotek przeżył, że został wyleczony, że znalazł u którejś z tych dziewczyn wspaniały dom i sobie teraz wesoło hasa, pomimo braku oka. Ale boję się, że moje tchórzostwo wtedy być może przypieczętowało jego los...
:( :( :(
ObrazekObrazek Obrazek Obrazek

AGA-cka

 
Posty: 9120
Od: Pon kwi 19, 2004 20:15
Lokalizacja: Warszawa-Bemowo

Post » Śro maja 19, 2004 13:38

Zanim trafiłam na forum nie znałam tylu fajnych osób 8) o kotach dużo wiedziałam ale ucze się cały czas wiedziałam że W i KK jest niedobry o kastracji sterylizacji wiedziałam

więcej grzechów nie pamiętam ... ale napewno czegoś nie wiedziałam ale w tej chwili sobie nie przypomne :oops:
Obrazek

Lilu

 
Posty: 4123
Od: Śro mar 03, 2004 16:41
Lokalizacja: Legionowo

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot] i 270 gości