ana pisze:Z własnych doświadczeń:
1. 400 ml. to sporo, ale stało się, trudno. Po prostu na przszyszłość trzeba będzie uważać.
Ja, żeby uniknąć takich niespodzianek zawsze w trakcie podawania kroplówki otwieram zawór odpowietrzający - ta niebieska klapka w części przy butli. Tam jest filtr i mikroby się przez niego nie przedrą. Dodatkowo staram się co trochę "podpompować" zapadające się ścianki butli, żeby przez zawór intensywniej wchodziło powietrze.
Oczywiście po skończeniu sesji zawór zamykam.
Ta niebieska zatyczka tuż przy podłączeniu butli? Było otwarte

Koleżanka (doświadczona co nieco) mi pomagała, ale musiała się ulotnić w trakcie. Butlę miałam dość wysoko podwieszoną i ciężko mi było manewrować przy niej (potem TŻ mi pomógł), przy tym musiałam trzymać nieco wyrywającego się kota ;(
2. Kroplówki zawierające glukozę (świetną pożywkę dla wielu drobnoustrojów) zawsze traktowałam jednorazowo, ew. dopuszczałam półdniową przerwę między jednym a drugim podaniem. Myślę, że u Ciebie zasadniej by było po prostu kupować od weta mniejsze butle:250ml.
Jeśli nie ma, poproś, żeby Ci sprowadził. Możesz też spytać w aptece, czy będą honorowali zwykłą receptę od lekarza weterynarii -- w przypadku kroplówek z glukozą, mogą wymagać specjalnego druku, ale to Ci wyjaśnią i w razie czego dadzą/przyślą druk.
Tzn. niewskazane jest korzystanie z tej samej butli z roztworem po kilku dniach, nawet gdy stoi w lodówce? Ja mam cały zapas półlitrówek

A to Frodo i jego browary
