Strona 1 z 8

AdolFinka we własnym domu :) powodzenia koteńko

PostNapisane: Nie lut 10, 2013 18:06
przez dilah
Dziś w naszym domu tmczasowym zamieszkała Adolfinka...koteczka około półroczna, choć jak na półroczne kocię wydaje się być wyrośnięta :wink: mała jest już po sterylizacji, jest zdrowa, zaszczepiona i czeka na najwspanialszy dom :D Trusia przy niej to "ogryzek" ale Adolfinka zwana przez Natasię Adą lub Finką uwielbia towarzystwo zwierzęce i nie ma znaczenia czy to pies czy kot i o dziwo Milka przyszła powąchała i poszła zniesmaczona, ale bez warków i syków 8O
Adolfinka jest przestraszonym kocim dzieciakiem, bo jak nie być przestaraszonym jak nie ma się domu, nie ma się nic a klatka w lecznicy to jedyne bezpieczne znane miejsce, i to znane od połowy i tak króciutkiego życia... mimo to Finka wzięta na ręce mruczy i tuli się, choć jak nadarzy się okazja próbuje uciekać :roll: na razie siedzi w klatce, niech troszkę zaznajomi się z tym wszystkim w około, w końcu dom i jego dźwięki to dla niej nowość ale zmienimy to :) i mam nadzieję, że szybko klatka będzie schowana :ok:
Adolfinka jest podopieczną fundacji KOTYlion http://www.kotylion.pl :kotek: Zdjęcia jeszcze z lecznicy, bo zbyt wcześnie, by mała straszyć fotami.
Obrazek Obrazek
Obrazek Obrazek

Re: AdolFinka..."czym jest dom?prawdziwy dom, nie wiem..."[Ł

PostNapisane: Nie lut 10, 2013 18:29
przez mgska
:ok:
Kasia, to w ogłoszeniach trzeba zmienić kontakt na Ciebie, póki nie będzie nowych.
Ona ładniutka jest, oryginalnie umaszczona, tylko wariatka trochę :lol:
Możesz mieć o nią sporo zapytań.

Re: AdolFinka..."czym jest dom?prawdziwy dom, nie wiem..."[Ł

PostNapisane: Nie lut 10, 2013 18:37
przez andorka
Adolfinka trafiła do DT, jak ja się cieszę :D :D :D :dance:
Bardzo mi jej szkoda w tej lecznicy było, jak tam bywałam, to miętosiłam malutką i oswajałam ile sie dało. Doszłyśmy już do zabawy w łapki jak mała siedziała mi na kolankach. Niestety, to kotek o bardzo małym rozumku i strasznie krótkiej pamięci :wink: Jak już ją "wydłubałam" z tej jej magicznej wieży, to na rękach prawie natychmiast zaczynała mruczeć i mogłam ją trzymać, trzymać, a ona mruczała i udeptywała. Jednak wypuszczenie do klatki nawet na 5 minut skutkowało całkowitą amnezją - znowu było kulenie przed ręka i utrudnianie wyjęcia.
Mam nadzieję, że w DT kotkowi się pamięć poprawi i zapamieta wreszcie, ze człowiek to nie wróg i szybko trafi do domu docelowego.

Dilah pokłony za to, ze daliście jej szansę :1luvu:

Re: AdolFinka..."czym jest dom?prawdziwy dom, nie wiem..."[Ł

PostNapisane: Nie lut 10, 2013 18:47
przez Duszek686
Ooo, Adolfinka-Szajbuska :D :ok:
Kasia :1luvu:

Re: AdolFinka..."czym jest dom?prawdziwy dom, nie wiem..."[Ł

PostNapisane: Nie lut 10, 2013 19:12
przez gosiaa
Kolejna szczęściar trafiła do super dt dilahów :1luvu:

Re: AdolFinka..."czym jest dom?prawdziwy dom, nie wiem..."[Ł

PostNapisane: Nie lut 10, 2013 19:35
przez ewan
No to i ja się przywitam z piękną koteńką :lol: A dlaczego Szajbuska 8O , z ocząt paczy jej bardzo dobrze :ok:

Re: AdolFinka..."czym jest dom?prawdziwy dom, nie wiem..."[Ł

PostNapisane: Nie lut 10, 2013 19:53
przez MAXYMA
Ja przesyłam całuska w nosek nowemu tymczasikowi!!!

Re: AdolFinka..."czym jest dom?prawdziwy dom, nie wiem..."[Ł

PostNapisane: Nie lut 10, 2013 19:58
przez gabi4611
kotka cudna :D trzymam kciuki :ok: :ok: :ok: i poczytam ....

Re: AdolFinka..."czym jest dom?prawdziwy dom, nie wiem..."[Ł

PostNapisane: Nie lut 10, 2013 21:14
przez boniantos
i ja trzymam kciuki! :ok:

Re: AdolFinka..."czym jest dom?prawdziwy dom, nie wiem..."[Ł

PostNapisane: Nie lut 10, 2013 22:04
przez tamiss
Ale panienka :)

Re: AdolFinka..."czym jest dom?prawdziwy dom, nie wiem..."[Ł

PostNapisane: Pon lut 11, 2013 7:18
przez CoolCaty
ewan pisze:No to i ja się przywitam z piękną koteńką :lol: A dlaczego Szajbuska 8O , z ocząt paczy jej bardzo dobrze :ok:


Bo jak się rozszaleje w zabawie, to wyprawia takie cuda, że inaczej jej nazwać nie można :mrgreen:

Re: AdolFinka..."czym jest dom?prawdziwy dom, nie wiem..."[Ł

PostNapisane: Pon lut 11, 2013 9:12
przez atla
i ja się melduję!

Re: AdolFinka..."czym jest dom?prawdziwy dom, nie wiem..."[Ł

PostNapisane: Pon lut 11, 2013 10:14
przez Georg-inia
no i super, ona jest fajna dziewczynka, mruczy na rękach i w ogóle, tylko szybko "zapomina" że człowiek jest miły :lol:

Re: AdolFinka..."czym jest dom?prawdziwy dom, nie wiem..."[Ł

PostNapisane: Pon lut 11, 2013 11:00
przez dilah
Witamy wszystkich podczytywaczy :D :kotek:

Ponieważ Natalka bidulka ma anginę, to dziś mamy piżamowy dzień i siedzimy głównie w sypialni, która stała się mini placem zabaw :twisted: za to Adolfinka ma pokój dla siebie, ale co z tego jak klatka otworzona od rana, Truśka wchodzi i wychodzi jak u siebie :roll: a Adolfinowe uszy tylko wystają spod kociej kołdry i to jedyny dowód na to, że tam siedzi kot - bo uszy sie ciągle ruszają. No nic to damy małej czas, nie odrazu wszystko...poza tym po nocy puste michy i krzyczeć to ona potrafi 8) głos ma jakby mega kocur tam siedział, zerwałam się równo na to "beeeczenie" :lol:

Re: AdolFinka..."czym jest dom?prawdziwy dom, nie wiem..."[Ł

PostNapisane: Wto lut 12, 2013 13:21
przez dilah
AdolFinka biega jak wyścigówa po całym mieszkaniu :twisted: wczoraj wyszła z klatki "na przynętę zabawkową" i wchodzi tylko na posiłki. Wczoraj do późnego popołudnia nie było jej widać, tylko gdzieś tam przebiegała, wieczorem zaczęła obserwacje nad ludźmi :ok: w nocy wsadzała łeb do sypialni kilka razy - u nas z uwagi na wędrująca w nocy Natalkę u niej i u nas lampeczki małe się świecą, zaglądał sam łepek zza drzwi, rano już na wołanie przybiegła na śniadanko, ale nie ma mowy o zbliżeniu się na bliżej niż pół metra :? będzie ciężko ją uczłowieczyć coś czuję :( nie ma co wydawać wyroków, bo to dopiero trzeci dzień, ale jak za kilka dni to się nie zmieni, to chyba obroża feromonowa na łeb i jednak do klatki :roll: bo mi dziki dzik wyrośnie biegający po chałupie :twisted:
Strasznie mi jej żal, ona nie jest dzika ona jest po prostu przerażona wszystkim, każdy dźwięk wydawany przez grzejnik, wodę w kuchni, łapki psa, odłożony pilot, no wszystko co usłyszy wywołuje w niej wzdrygnięcie i panikę... w klatce jak się ją dotykało to zamierała w bezruchu, wciskając się w podłoże, dlatego uznałam, że mizianie na siłę darujemy sobie póki co, niech zaznajomi się ze wszystkim...a do tego żadnego prychnięcia, pacnięcia nic...zero agresji, szkoda mi jej bardzo kupka przerażonego kociego nieszczęścia :(