Strona 134 z 141

Re: Nasze białaczkowce (FELV) cz.4

PostNapisane: Pon mar 23, 2020 14:51
przez Milena11
Kochani moje serce rozpadło się dziś na tysiąc kawałków....

Nasz 3 latek Budzik jest pozytywny. Wszystko zaczęło się w sobotę. Odmówił dwóch posiłków, zaczął być markotny, warczał na młodego kota i na nas była też luźna kupa(od zeszłego piątku mamy w domu kociaka). Najpierw podejrzewano stres, dostał antybiotyk. Następnego dnia poszliśmy już do naszego weta. Ogólny przegląd wszystko super, na wszelki wypadek badania krwi.
Dziś odebraliśmy wyniki, które moim zdaniem są załąmujące:
Leukocyty 3,30 (za mało)
Limfocyty 13 % (za mało)
W segmentowaniu 87 (za dużo)
Kreatynina 2,4 (za dużo)
Mocznik 93 (za dużo)
reszta w normach
Na usg nerki wyglądają okej, zrobili mu test na białaczkę i wyszło pozytywnie... :( :( :( Mamy chodzić przez kilka dni na kroplówki, dostaje antybiotyk. Czy jest dla niego jakokolwiek nadzieja? Tak bardzo się boję :( :( :(

No i kwestia małego.. boję się też, że mógł się zarazić od Budzika. Totalny koszmar. Czy to wszystko mogło się przytrafić przez wprowadzenie do domu nowego kota? Źle przeprowadziliśmy socjalizację? Wydawało nam się, że idzie nam świetnie. Koty się super dogadywały. Brak mi sił! Proszę niech ktoś się wypowie. Jest jakaś nadzieja?

Re: Nasze białaczkowce (FELV) cz.4

PostNapisane: Pon mar 23, 2020 17:43
przez tabo10
Milena11, białaczka nie ma nic wspólnego ze złą socjalizacją ,czy wprowadzeniem do domu drugiego kota. Choć sytuacja stresowa dla rezydenta mogła się przyczynić do wystąpienia/zaostrzenia jego dotąd ukrytych objawów. Czy kot rezydent miał kiedykolwiek robiony test na FELV?
Przetestuj także szybko małego i koniecznie odizoluj,jeśli jest ujemny.

Koty z białaczką potrafią żyć nawet kilka/kilkanaście lat. Choć teoretycznie to choroba dla kotów śmiertelna i zakaźna.
Trzymaj się i lecz koty,załamywanie się im nie pomoże :201461

Re: Nasze białaczkowce (FELV) cz.4

PostNapisane: Pon mar 23, 2020 18:06
przez Milena11
Tabo10, tak może źle to ujęłam. Chodziło mi właśnie o to czy socjalizacja mogła zaostrzyć objawy.

Test paskowy Elisa miał zrobiony dziś. Ten drugi (nie znam nazwy) gdzie próbki się wysyła za granicę też zleciliśmy.

Co do kociaka: lekarz powiedział żebyśmy przyszli wtedy kiedy będą wyniki tego drugiego testu. I wtedy test dla młodego i szczepienie. Niepokoi mnie jedna kwestia. Jednocześnie wet wspomniał, że mały może wykazywać symptomy po 4 tygodniach. Są razem od tygodnia czyli wiarygodnie te 3-4 tygodnie trzeba odczekać. A jednocześnie mówi, że robimy test i szczepimy...

Re: Nasze białaczkowce (FELV) cz.4

PostNapisane: Pon mar 23, 2020 19:37
przez jolabuk5
Ja mam w jednym stadzie kota FELV plus, innego z FIV plus. Koty nie zarażają się tak łatwo, a dodatni wynik to nie wyrok. Trzeba leczyć, nie załamuj się!

Re: Nasze białaczkowce (FELV) cz.4

PostNapisane: Pon mar 23, 2020 20:13
przez Milena11
jolabuk5 pisze: Trzeba leczyć, nie załamuj się!


Wiem tylko ta wiadomość w połączeniu z tym jak nagle się rozchorował mnie przeraziła. Mam obraz w głowie, że trzeba się żegnać... Dziś pierwsza kroplówka, przy okazji miał głupiego Jasia bo było jeszcze usg i inne badania i do tej pory cały czas śpi (jest kontakt, otwiera oczy, ale nie ma chęci żeby wstać). Jak tak patrzę na tą bidę to mi serce pęka. Nie widzę poprawy. Jutro kolejna kroplówka...

Re: Nasze białaczkowce (FELV) cz.4

PostNapisane: Wto mar 24, 2020 21:13
przez tabo10
Odizoluj już teraz małego. Zwlaazcza wspolne miski-jedzenie i kuweta.Jak rezydent okaże się ujemny w PCR (to ten wysyłany do Niemiec) możesz ich połączyć. Wcześniej również testując małego. Nie można narażać małego zanim sytuacja się nie wyklaruje!

Re: Nasze białaczkowce (FELV) cz.4

PostNapisane: Śro mar 25, 2020 13:55
przez Milena11
Rozmawiałam dziś z lekarzem i niestety rozmowa dała mi jeszcze więcej znaków zapytania i wątpliwości typowo moralnych... :(

Obecnie sytuacja wygląda tak (dla uroszczenia będę pisać kot starszy i młodszy). Starszy kot codziennie przyjmuje antybiotyk i kroplówki. Jego stan się poprawił. Na ten moment koty są izolowane najbardziej jak się da. W piątek młody będzie miał test. Rozmawiałam na ten temat z weterynarzem i przekazał mi to tak: test młodego może nie być pozytywny nawet jeśli do zakażenia już doszło bo wirus mógł się jeszcze "nie wykluć". Zaszczepić mamy go tak czy siak. Weterynarz twierdzi jednak, że szczepienie nie gwarantuje, że młody się nie zarazi kiedyś od starszego. Zapytałam o szanse na to. Nie chciano mi powiedzieć czy szczepionka gwarantuje bardziej 20 czy 80 procent skuteczności.

W związku z tym mam duży dylemat moralny. Czy mogę skazywać małego na to, że kiedyś może się zarazić? Wydaje mi się to moralnie złe. Z drugiej strony gdybym miała go komuś oddać żeby go nie narażać (o czym na samą myśl łamie mi się serce) z resztą jest to też moralnie wątpliwe bo mogę oddać komuś kota, który może być nosicielem.

Nie mam pojęcia co robić.

Re: Nasze białaczkowce (FELV) cz.4

PostNapisane: Śro mar 25, 2020 19:54
przez tabo10
To prawda,że mały może jeszcze nie dawać objawów zarażenia,nawet jeśli to wystąpiło. Pewne by to było w 3mce po kontakcie w teście PCR,dwukrotnie wykonywanym po sobie w odstępie 3mcy.
W ciągu tygodnia jest jeszcze duża szansa,że mały się jednak nie zaraził.
Ale nie wolno Ci świadomie skazywać teoretycznie zdrowego dziś kota na potencjalne zarażenie w kontakcie z Twoim starszym kotem. A do takiego zarażenia może dojść. Jeśli kot jest młody białaczka może mieć śmiertelny przebieg dużo szybciej i bardziej prawdopodobnie niż u starych kotów:(

Scenariusze są dwa. Twój starszy kot może podnieść się teraz z białaczkowego rzutu i przez kolejne lata cieszyć się zdrowiem (białaczka nie zniknie już nigdy rzecz jasna,ale można z nią żyć względnie dobrze latami). Możesz do niego adoptować drugiego kota z białaczką,na miejsce małego. Dużo kotów z białaczką potrzebuje domów,zapewniam Cię,że jakiś skradnie Twoje serce.Wiem,że to nie jest tak,że jeden zastąpi drugiego,ale nie kieruj się tylko własnym egoizmem i chęciami zatrzymania małego. Jeśli go kochasz,musisz zadbać o jego dobro i zdrowie!

Może też ,wybacz że to napiszę, być drugi scenariusz,że Twój starszy kot wkrótce odejdzie:(
Ja wyadoptowałabym szybko małego/wydała na przetrzymanie rodzinie ,by teraz nie narażać go na chorobę. Jeśłi znajdziesz kogoś w rodzinie,kto go przetrzyma ,zanim sytuacja z Twoim starszym kotem się nie rozwiąże. Pozytywnie czy negatywnie. Jeśli starszy po obecnym rzucie się pozbiera ,poszukaj innego domu małemu. Jeśli nie,wiadomo,możesz małego zatrzymać.

Szczepienie teraz małego p-ko białaczce nie da Ci 100% gwarancji nie zachorowania. Zresztą ,by szczepić na białaczkę,trzeba mieć pewność,że kot nie jest nosicielem (Ty teraz takiej pewności nie masz). Szczepienie zakażonego kota,naraża go na pewne zachorowanie/śmierć:(
Współczuję Ci sytuacji i dylematów jakie musisz teraz podejmować,mam nadzieję,że podejmiesz dobre decyzje.

Na tym forum są też domy mające koty białaczkowe ze zdrowymi. Ale to zawsze bywa dyskusyjne.

Re: Nasze białaczkowce (FELV) cz.4

PostNapisane: Śro mar 25, 2020 21:22
przez ametyst55
Nie polecam łączenia zdrowych kotów z chorymi.
Do mojego domu trafiła kotka Matylda, która niestety okazała się kotem białaczkowym . Przebywała z moimi rezydentami przez osiem miesięcy, nie miałam wtedy możliwości izolacji w osobnym pomieszczeniu bo zajmował je inny tymczas. Po znalezieniu domu dla Matyldzi przetestowałam wszystkich moich rezydentów, ale tylko testami paskowymi i wyszło, że koty są zdrowe. Nie powtarzałam testów bo koty nie wykazywały żadnych objawów i wet nie poinformował mnie, że trzeba je powtórzyć :evil: . W czerwcu tego roku trafiła do mojego domu nowa kotusia Zoja, zrobiłam jej test paskowy i wyszedł ujemny. Zoja została zaszczepiona i zaczęły się kłopoty. Zrobiliśmy powtórny test bo miała nawracające kłopoty z dziąsłami i test wyszedł pozytywny. Zaraz po niej rozchorował się Filemon, u niego też wyszła białaczka. Filemon odszedł po 10 tygodniach od wystąpienia pierwszych objawów, miał prawdopodobnie chłoniaka jamy nosowo-gardłowej :cry: . Matyldzia odeszła w swoim nowym domu na chłoniaka śródpiersia, miała zaledwie półtora roku :cry:
Możliwe, że Filemon najpierw zaraził się od Matyldy, a potem zaraził Zoję . Możliwe też, że test paskowy u Zoi wyszedł fałszywy i to Zojka zaraziła Filemona. Nie dowiem się już tego . Teraz powinnam odizolować Zoję i dopiero powtórzyć test wszystkim pozostałym moim rezydentom. Niestety jest to dla mnie niewykonalne więc drżę czy pozostali moi rezydenci już nie są chorzy.
Odizoluj bezwzględnie małego od starszaka, wstrzymaj się ze szczepieniem na białaczkę do momentu uzyskania informacji (test PCR) czy mały jest zdrowy. I tak jak radzi tabo10 szukałabym małemu (jeśli jest zdrowy) domu.
Życzę powrotu do stabilnego stanu Twojemu starszakowi. Koty z białaczką mogą żyć w dobrej kondycji przez długie lata. :ok:
My mieliśmy pecha :(

Re: Nasze białaczkowce (FELV) cz.4

PostNapisane: Nie kwi 19, 2020 20:23
przez ozzyanula
Witam serdecznie. Mam w domu znalezioną 1,5 roku temu kotkę. W maju będzie miała 2 latka. W poniedziałek mało zjadła A od wtorku prawie przestała jeść. Ciągle siedziała na parapecie. Myślałam że ma to związek z obecną stresową sytuacją w domu /poważnie zachorowała moja mama/. Zadzwoniłam do weta. Powiedziała że tak może być. Wczoraj rano gdy wzięłam Różę na kolana, stwierdziłam że schudła i ma blade dziąsła. Udało mi się dostać do mojego weta ale pokierowala mnie dalej do zaprzyjaźnionego weterynarza w innej miejscowości na badanie krwi. Wet podczas pobierania krwi powiedział że krew słabo wygląda. Test na białaczkę wyszedł pozytywny, wyniki krwi bardzo źle. Powiedział że to choroba nieuleczalną, taki cichy zabójca. Powiedział że możemy spróbować interferonem. Dzisiaj przyjechałam na zastrzyk. Był to lek dla kotów, nie ludzki. I Róża dostała to dozylnie. Gdy w domu poczytałam w necie to jest napisane że kotom podaje się podskórnie. Nie wiem co robić. Na forum piszecie że przy złej morfologii najlepszy jest ten ludzki. Wariuje, kotka leży bez siły, ja życzę i jestem załamana. Czy on to dobrze podał? Nie zrobił jej krzywdy?

Re: Nasze białaczkowce (FELV) cz.4

PostNapisane: Pon kwi 20, 2020 2:46
przez tabo10
Jaką nazwę miał ten lek?
Virbagen- koci interferon podawałam kiedyś podskórnie kotce.
Umów kotka do DOBREGO SPRAWDZONEGO weta.
Interferonu nie podaje się przy pogorszeniach. Kotkę trzeba leczyć objawowo. Jakie jeszcze leki dostała? Białaczkowca koty mogą mieć taki "rzut"bialaczki. Jak jest pierwszy,powinna z tego wyjść przy dobrym prowadzeniu przez lek.wet.

Re: Nasze białaczkowce (FELV) cz.4

PostNapisane: Pon kwi 20, 2020 5:53
przez ozzyanula
Mieszkam w Prudniku woj. Opolskie. W okolicy nie znam Wera znającego się na białaczce. Wczoraj mówiłam mu o dodatkowych lekach wz.acniajacych, sam nic nie zaproponował. Dzisiaj będę miała scanomune. Na pewno dostała Virbagen. Czy mam to prosić o receptę na ten ludzki? Kocica leży bez siły, karmię ja strzykawką. Córka 8 lat załamana bo to ona znalazła Różę... Może jest ktoś z opolskiego i poleci do tego weta?

Re: Nasze białaczkowce (FELV) cz.4

PostNapisane: Pon kwi 20, 2020 9:16
przez tabo10
Czy kotka ma dużą anemię ,czy wysoką temperaturę,czy nagle tak się pogorszyła? Nic więcej/innego obecnie nie dolega? Może wymaga też leku na poprawę morfologii obecnie?
Tutaj masz wątek Weci polecani -jest też Opole i okolice ,ale sprzed dawna i obawiam się,że nic nie znajdziesz dla białaczkowca:
viewtopic.php?f=22&t=78231

Może załóż oddzielny wątek w poczytnym dziale KOTY,z prośbą o polecenie weta z okolicy,bo na Weci polecani mało kto już zagląda. A najszybciej to napisz PW do jakiejś osoby mającej doświadczenie z białaczką,może Ci coś więcej podpowie. Na tym forum jest Blue,która ma rozległą wiedzę wet.,może też Ci coś podpowie. Tylko musisz mieć napisanych 5 postów,by wysyłać PW. Jakichkolwiek. Albo napisz PW do założycielki wątku taizu,może tu nie zagląda,a jakoś bardziej poradzi.

Trzymaj się :ok:
Zdrówka dla koteczki.
PS. Masz wyniki badań krwi kotki? Wklej tu,może zajrzy ktoś mądrzejszy i pomoże...

Re: Nasze białaczkowce (FELV) cz.4

PostNapisane: Pon kwi 20, 2020 13:52
przez Paulina29
Dzień dobry!
Trzy tygodnie temu adaptowałam kota ze schroniska, zwierzę jest nosicielem wirusa kociej białaczki. Z tego co wiem, rok temu, kiedy trafił do schroniska leczono u niego krwotoczne zapalenie pęcherza, miesiąc temu przechodził też koci katar. Kiedy go brałam miał już małe wyłysienia na tylnych łapkach, brzuszku i ogonie, w domu zauważyłam, że ciągle się wylizuje. Został odrobaczony dwa tygodnie temu. Kotek niestety dalej się liże i praktycznie nie ma futerka na połowie ciała. Apetyt ma doskonały, pije wodę, bawi się, w nicy poluje na pluszowe myszki jak szalony. Weterynarz powiedział, że ma kolka koncepcji (pasożyty, alergia, psychika), na razie zrobione ma badania krwi. I własnie w interpretacji tych wyników prosiłabym o pomoc, czy jest w nich coś, co mogłoby tłumaczyć wylizywanie się kota? Dziękuję z góry za wszelkie sugestie!

Obrazek

Re: Nasze białaczkowce (FELV) cz.4

PostNapisane: Pon kwi 20, 2020 19:44
przez kociarkowaaaa
Tak.
Kot ma chore nerki.
Zmień weta na mądrzejszego skoro ten nic nie potrafi z nich wyciągnąć.
Zrób też badanie moczu ogólne z posiewem.