Re: Nasze białaczkowce (FELV) cz.4
Napisane: Pon mar 23, 2020 14:51
Kochani moje serce rozpadło się dziś na tysiąc kawałków....
Nasz 3 latek Budzik jest pozytywny. Wszystko zaczęło się w sobotę. Odmówił dwóch posiłków, zaczął być markotny, warczał na młodego kota i na nas była też luźna kupa(od zeszłego piątku mamy w domu kociaka). Najpierw podejrzewano stres, dostał antybiotyk. Następnego dnia poszliśmy już do naszego weta. Ogólny przegląd wszystko super, na wszelki wypadek badania krwi.
Dziś odebraliśmy wyniki, które moim zdaniem są załąmujące:
Leukocyty 3,30 (za mało)
Limfocyty 13 % (za mało)
W segmentowaniu 87 (za dużo)
Kreatynina 2,4 (za dużo)
Mocznik 93 (za dużo)
reszta w normach
Na usg nerki wyglądają okej, zrobili mu test na białaczkę i wyszło pozytywnie... Mamy chodzić przez kilka dni na kroplówki, dostaje antybiotyk. Czy jest dla niego jakokolwiek nadzieja? Tak bardzo się boję
No i kwestia małego.. boję się też, że mógł się zarazić od Budzika. Totalny koszmar. Czy to wszystko mogło się przytrafić przez wprowadzenie do domu nowego kota? Źle przeprowadziliśmy socjalizację? Wydawało nam się, że idzie nam świetnie. Koty się super dogadywały. Brak mi sił! Proszę niech ktoś się wypowie. Jest jakaś nadzieja?
Nasz 3 latek Budzik jest pozytywny. Wszystko zaczęło się w sobotę. Odmówił dwóch posiłków, zaczął być markotny, warczał na młodego kota i na nas była też luźna kupa(od zeszłego piątku mamy w domu kociaka). Najpierw podejrzewano stres, dostał antybiotyk. Następnego dnia poszliśmy już do naszego weta. Ogólny przegląd wszystko super, na wszelki wypadek badania krwi.
Dziś odebraliśmy wyniki, które moim zdaniem są załąmujące:
Leukocyty 3,30 (za mało)
Limfocyty 13 % (za mało)
W segmentowaniu 87 (za dużo)
Kreatynina 2,4 (za dużo)
Mocznik 93 (za dużo)
reszta w normach
Na usg nerki wyglądają okej, zrobili mu test na białaczkę i wyszło pozytywnie... Mamy chodzić przez kilka dni na kroplówki, dostaje antybiotyk. Czy jest dla niego jakokolwiek nadzieja? Tak bardzo się boję
No i kwestia małego.. boję się też, że mógł się zarazić od Budzika. Totalny koszmar. Czy to wszystko mogło się przytrafić przez wprowadzenie do domu nowego kota? Źle przeprowadziliśmy socjalizację? Wydawało nam się, że idzie nam świetnie. Koty się super dogadywały. Brak mi sił! Proszę niech ktoś się wypowie. Jest jakaś nadzieja?