Strona 120 z 141

Re: Nasze białaczkowce (FELV) cz.4

PostNapisane: Pt lip 14, 2017 20:04
przez pwpw
lewy dolny róg "nowy temat" , nie masz takiego czegoś? Obok "odpowiedz".

Re: Nasze białaczkowce (FELV) cz.4

PostNapisane: Pt lip 14, 2017 20:04
przez slss
Nie :/

Re: Nasze białaczkowce (FELV) cz.4

PostNapisane: Pt lip 14, 2017 20:06
przez pwpw
założyć za Ciebie?
Wpisz mi na pw tytuł i treść. Będzie na mnie 8)

Re: Nasze białaczkowce (FELV) cz.4

PostNapisane: Pt lip 14, 2017 20:27
przez slss
wygląda na to, że do wysyłania pw też nie mam dostępu :) wiadomość wisi w folderze do wysłania
wklejam tu

bardzo dzięki!:)

tytuł: Virbagen omega pilnie potrzebny

Dzień dobry,
nasza kotka choruje na białaczkę
jest na początku kuracji interferonem kocim, ale mamy go za mało nawet na pierwszy cykl
już na niedzielę nie mamy dawki leku
Białobrzeska w Warszawie sprzedała nam wszystko co miała
na dostawę z hurtowni trzeba czekać
czy ktoś wie, gdzie można dostać w Polsce (najchętniej mazowieckie) Virbagen Omega "od ręki"
z góry dziękuję za pomoc

Re: Nasze białaczkowce (FELV) cz.4

PostNapisane: Wto lip 18, 2017 13:26
przez berni
dziewczyny, proszę podpowiedzcie bo nie mam zbytnio czasu przegrzebywać się przez wszystkie wątki..

czy u ok. 9 tygodniowych kociąt testy na białaczkę warto zrobić? Będą wiarygodne? Nie myślę tu o PCR (cena :( ), ale o zwykłych płytkowych.
Mam trzy kociaki, od miesiąca walczymy z kk - efekty jakieś są, ale niezadowalające i nawracają objawy :( Matka niestety dzika, w trakcie łapania więc matce na razie testów nie mam szans zrobić.

Re: Nasze białaczkowce (FELV) cz.4

PostNapisane: Wto lip 18, 2017 13:33
przez OKI
Warto zrobić - będą równie wiarygodne, co u dorosłych kotów.
Kocięta zarażają się najczęściej od matki, jeszcze przed urodzeniem lub tuż po, więc dodatnie są najdalej w 4-5 tygodniu życia - jeśli są.
Moje miały właśnie 9 tygodni w momencie testów i 2 były już silnie objawowe, a jedno zdążyło odejść zanim je zabrałyśmy z podwórka, mimo że 4 dni wcześniej wesoło brykało i nie widać było żadnych objawów :( A zabrałyśmy je w wieku ok. 6 tygodni, czyli 3 tygodnie przed testami - już wtedy na pewno testy byłyby dodatnie :(
Testowałam właśnie z powodu gwałtownie nawracającego kk.

Re: Nasze białaczkowce (FELV) cz.4

PostNapisane: Wto lip 18, 2017 18:45
przez taizu
U takich maluchów naturalnie spada odporność - kończy się ta nabyta od matki, a własnej jeszcze brak, to nie musi być FELV. I uwaga, wyniki mogą być przekłamane, tak w jedną, jak i drugą stronę.

Re: Nasze białaczkowce (FELV) cz.4

PostNapisane: Wto lip 18, 2017 21:42
przez OKI
Oczywiście, że to nie musi być felv, ale w takiej sytuacji testy na pewno warto zrobić.
Mogą być przekłamane dokładnie w taki sam sposób, jak u kotów dorosłych.

Re: Nasze białaczkowce (FELV) cz.4

PostNapisane: Wto lip 18, 2017 22:36
przez taizu
Tak, ale jak są akurat zasmarkane mocno, to test może wyjść fałszywie dodatni, o to mi chodzi

Re: Nasze białaczkowce (FELV) cz.4

PostNapisane: Wto lip 18, 2017 22:54
przez OKI
Każdy dodatni test należy potwierdzić. Zawsze.

Re: Nasze białaczkowce (FELV) cz.4

PostNapisane: Nie sie 27, 2017 15:13
przez Ty$ka
To ja tylko tak napiszę, że 10 sierpnia pożegnałam swoją 6letnią kotkę. Była z nami od lutego ubiegłego roku...
W tym tygodniu młodemu kontrolnie badamy nerki, więc poproszę o test białaczkowy - po pożegnaniu kotki (i to w taki sposób, gdy nawet śmierć była bolesna i cierpiała do końca...) dostałam fisia, że młody też jest chory...
Nie umiem się pozbierać po śmierci księżniczki... nie umiem się pogodzić z tym, że za bardzo ufałam wetom....

Re: Nasze białaczkowce (FELV) cz.4

PostNapisane: Nie sie 27, 2017 17:56
przez taizu
Ty$ka bardzo wspołczuję.
Oby młody był zdrów.

Re: Nasze białaczkowce (FELV) cz.4

PostNapisane: Nie sie 27, 2017 20:45
przez zuza
wspolczuje :(

Re: Nasze białaczkowce (FELV) cz.4

PostNapisane: Pt wrz 01, 2017 11:59
przez Ty$ka
Dziękuję za słowa wsparcia... nie ma takich słów, by powiedzieć, jak się czuję... Czuję się mocno zdradziecko, mam poczucie współodpowiedzialności za śmierć: że mogłam więcej zrobić albo wcześniej ukrócić jej cierpienie...

Kurzyk był dzisiaj na badaniach. Paskowy wyszedł mu negatywnie, ale rozumiem, że lepiej powtórzyć za jakiś czas?
Zrobiłabym mu PCR, bo boję się teraz, że może być bezobjawowym nosicielem (zwariowałam na punkcie zdrowia kocura po śmierci księżniczki), ale u niego narkoza to ogromne ryzyko (ma zaawansowane HCM), więc nie podejmę się tego.

Za to nam podsikuje coś, więc porobiłam mu badania: morfologię, biochemię; zwłaszcza, że już raz wyszło mu odwodnienie i musimy regularnie kontrolować jego nerki. Jak będą wyniki, wstawię na wątek nerkowców.

Re: Nasze białaczkowce (FELV) cz.4

PostNapisane: Pt wrz 01, 2017 13:49
przez anka1515
Tyska bardzo mi przykro
moźe kot cierpi po odejsciu ksieźniczki