Nasze białaczkowce (FELV) cz.4

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Nie sty 06, 2019 21:38 Re: Nasze białaczkowce (FELV) cz.4

taizu pisze:Wydaje mi się, że jedno badanie PCR wystarczy.

Dokładnie, PCR wystarczy.

taizu pisze:Dodatni wynik testu Elisa zdarza się czasem u kotów bez wirusa, ale w kiepskim stanie ogólnym, z różnymi infekcjami, a tak było u Was

Ja miałam właśnie takie 2 koty w kiepskim stanie u których test paskowy wyszedł dodatni.
taizu pisze: Dalej uważam, że wymaz z nosa warto zrobić i zbadać na posiew, z antybiogramem.

Zgadza się, wymaz to konieczność, u nas wyszedł gronkowiec u kota białaczkowego.
Obrazek Obrazek

Kłamstwo jest jedyną ucieczką słabych. Stendhal
Wątek Łopatą i do piachu ku przestrodze o zaufaniu i podłości ludzkiej bez granic, ale i szczęśliwym zakończeniu :) :) :)
http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1& ... &start=960

Anna61

 
Posty: 40224
Od: Nie lis 25, 2007 20:27
Lokalizacja: Pabianice

Post » Nie sty 06, 2019 22:36 Re: Nasze białaczkowce (FELV) cz.4

Czyli tak jak podejrzewalam, ze wystarczy jeden PCR :)
Dzieki, OKI, za wyczerpującą odpowiedź i nowe info. Nie mialam pojecia o postaci atypowej.

OKI pisze:Osobiście, gdyby było mnie stać, zrobiłabym PCR (po odpowiednim okresie izolacji) i powtórzyła dla czystości sumienia płytkę (też po okresie izolacji) wyłącznie dlatego, że jednak ten pierwszy test wyszedł plusowy. A nie mając za dużo kasy - odczekałabym kwarantannę, zrobiła PCR i jeśli wyjdzie ujemny, to uznałabym, że kot jest ujemny.

Mysle, ze dla czystego sumienia ;) zrobie 1 PCR i 1 test plytkowy - ale masz na mysli, zeby oba badania wykonac za jednym pobraniem krwi, z tej samej probki? Czy chodzi o to, zeby po PCR odczekac i dopiero za jakis czas powtorzyc Elisa? Jak wspomnialam, kot juz od 2 lat jest izolowany, jedynie latem (na smyczy, pod kontrolą) pozwolilam mu na blizszy kontakt z jego dawną kocią przyjaciolką, ale od tego czasu tez juz minelo kilka miesiecy, wiec odpowiedni okres izolacji zostal na pewno zachowany.

Troche ta postac latentna nie daje mi nadal spokoju ;) Kiedys czytalam, ze wirus w tej postaci "siedzi" sobie w szpiku w formie uspionej i nie jest obecny we krwi i ze tylko PCR ze szpiku jest w stanie wykryc tą postac bialaczki - taki kot ponoc nie zakaża innych, chyba, ze wirus sie uaktywni i przejdzie do krwi (co moze, ale nie musi nastapic)... Dlatego myslalam, ze zadne testy z krwi (rowniez PCR) nie są w stanie wykryc postaci latentnej (kiedys nawet na forum o tym czytalam), wiec troche zdziwilam sie, jak napisalas, ze PCR z krwi, poza wyjatkowymi sytuacjami, zwykle wykrywa formę latentną.

Ja tak wlasnie podejrzewam, ze w przypadku Uszatka 1-szy test mogl wyjsc plusowy z powodu oslabiebienia i kiepskiego stanu zdrowia w tamtym czasie, ale wole dmuchac na zimne i zrobie 1 PCR i 1 plytkowy (na szczescie moje wetki mają te testy ELISA tansze niz w innych lecznicach, chyba, ze ostatnio cos sie zmienilo :roll:).

Kate23

 
Posty: 837
Od: Sob wrz 13, 2003 15:05
Lokalizacja: Gdynia

Post » Pon sty 07, 2019 1:11 Re: Nasze białaczkowce (FELV) cz.4

Kate23 pisze:Mysle, ze dla czystego sumienia zrobie 1 PCR i 1 test plytkowy - ale masz na mysli, zeby oba badania wykonac za jednym pobraniem krwi, z tej samej probki? Czy chodzi o to, zeby po PCR odczekac i dopiero za jakis czas powtorzyc Elisa? Jak wspomnialam, kot juz od 2 lat jest izolowany, jedynie latem (na smyczy, pod kontrolą) pozwolilam mu na blizszy kontakt z jego dawną kocią przyjaciolką, ale od tego czasu tez juz minelo kilka miesiecy, wiec odpowiedni okres izolacji zostal na pewno zachowany.

Było już późno i nie ogarniałam tej izolacji ;)
Jeśli tak jest, to możesz robić oba testy od razu. Nie ma znaczenia, czy z tej samej próbki i czy w tym samym czasie.

Kate23 pisze:Troche ta postac latentna nie daje mi nadal spokoju Kiedys czytalam, ze wirus w tej postaci "siedzi" sobie w szpiku w formie uspionej i nie jest obecny we krwi i ze tylko PCR ze szpiku jest w stanie wykryc tą postac bialaczki - taki kot ponoc nie zakaża innych, chyba, ze wirus sie uaktywni i przejdzie do krwi (co moze, ale nie musi nastapic)... Dlatego myslalam, ze zadne testy z krwi (rowniez PCR) nie są w stanie wykryc postaci latentnej (kiedys nawet na forum o tym czytalam), wiec troche zdziwilam sie, jak napisalas, ze PCR z krwi, poza wyjatkowymi sytuacjami, zwykle wykrywa formę latentną.

Zasadniczo test ze szpiku ma większą czułość niż z krwi, ale na ile ta czułość jest większa, to nie spotkałam danych w badaniach.
PCR wykrywa DNA prowirusa wbudowany w komórki gospodarza (taką matrycę do wirusa), nie samego wirusa. W normalnych warunkach prowirus siedzi sobie w kocim DNA w szpiku, ale DNA szpiku jest identyczny z DNA komórek, które z niego powstają ;)
Z komórek szpiku powstają komórki krwi :arrow: jeśli szpik zawiera prowirusa, to i komórki krwi go zawierają (te które zawierają DNA).
W postaci latentnej jest tego prowirusa bardzo mało zarówno we krwi, jak i w szpiku. Stąd badanie szpiku chociaż czulsze, też w przypadku negatywnego wyniku nie daje 100% pewności. Ilość prowirusa w DNA kota prawdopodobnie zależy od tego, jak długo trwała pierwotna infekcja i ile czasu minęło od przejścia w fazę latentną.
W postaci aktywnej prowirusowe DNA "zmusza" organizm gospodarza do produkcji wirusa :arrow: mamy wiremię we krwi i zakaźność.
Postać uśpiona polega na tym, że prowirus (ten siedzący w szpiku i ten we krwi) nie jest w stanie wytworzyć samego wirusa :arrow: nie ma wiremii, nie ma zakaźności.
Ponieważ przypuszcza się, że postać uśpiona ma miejsce wtedy, gdy organizm kota wytwarza na tyle dużo przeciwciał, że niejako "dusi" infekcję w zarodku, wznowa jest możliwa przy b. silnej immunosupresji, gdy ilość tych przeciwciał spada. Koty latentne mają zazwyczaj b. wysoki poziom przeciwciał przeciwko wirusowi.

OKI

Avatar użytkownika
 
Posty: 42584
Od: Śro gru 23, 2009 19:05
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pon sty 07, 2019 23:02 Re: Nasze białaczkowce (FELV) cz.4

Bardzo Ci dziekuje za tak dokladne wyjasnienie :oops: Teraz juz jest wszystko jasne :)
W przyszlym tygodniu planuje wybrac sie z Uszatkiem na badania i szczerze mowiac, troche zaczelam bac sie wyniku. Oby tylko byl ujemny.

Szkoda, ze na wejsciu wszystkie moje koty nie byly przebadane PCR (mialy tylko testy Elisa), a teraz to juz troche bezsensu.

Kate23

 
Posty: 837
Od: Sob wrz 13, 2003 15:05
Lokalizacja: Gdynia

Post » Pon sty 07, 2019 23:10 Re: Nasze białaczkowce (FELV) cz.4

Ale to właśnie testy płytkowe mówią o możliwym siewstwie wirusa i zakaźności ;)
Chyba mało kto przesiewowo robi PCRy.
Jak kot jest w płytce ujemny po potencjalnym okresie zakażenia i nie ma objawów białaczkowych, to tak naprawdę nie ma wskazań do PCR.

OKI

Avatar użytkownika
 
Posty: 42584
Od: Śro gru 23, 2009 19:05
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pon sty 07, 2019 23:45 Re: Nasze białaczkowce (FELV) cz.4

Tak, ale gdzies tam z tylu glowy mam to, ze moze ktorys z kotow ma postac uśpioną, ktora w pewnym momencie, przy jakims silnym obnizeniu odpornosci uaktywni sie i wtedy juz kot stanie się siewcą ;) Wiem, ze to moje przewrazliwienie, ale nie mozna wykluczyc takiej mozliwosci.
Bada sie zwykle na poczatku, a potem, jak nie ma potrzeby (brak objawow) testow sie nie powtarza, choc 2 moje koty testowane byly kilkakrotnie, bo np. wyszla jakas kiepska morfologia, rozmaz czy np. choroba autoimmunologiczna, wiec test zostal powtorzony.

Wiem, wiem, nie ma co przesadzac, wiec postaram sie juz o tym nie myslec ;)

Kate23

 
Posty: 837
Od: Sob wrz 13, 2003 15:05
Lokalizacja: Gdynia

Post » Pon sty 07, 2019 23:52 Re: Nasze białaczkowce (FELV) cz.4

Gdzieś sobie trzeba ustawić granicę ;)
Nawet PCR ze szpiku nie jest w stanie całkowicie wykluczyć zakażenia latentnego czy atypowego, więc nie da się mieć pewności.
Nie dajmy się zwariować :)

Trzeba zrobić co się da, żeby u kotów nie dochodziło do aż tak silnej immunosupresji, żeby ewentualne dziady się obudziły.
Nie zawsze da się o to wykluczyć do końca, ale przecież nie chodzi tu o spadek odporności przy zwykłym katarze czy w przejściowym stresie z powodu wizyty u weta :) Większość kotów niewychodzących jednak nie przechodzi aż tak silnych epizodów spadku odporności.

OKI

Avatar użytkownika
 
Posty: 42584
Od: Śro gru 23, 2009 19:05
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pon sty 07, 2019 23:59 Re: Nasze białaczkowce (FELV) cz.4

Zgadzam sie :ok:
OKI, jeszcze raz dzieki za pomoc i tyle cennych informacji! :)

Kate23

 
Posty: 837
Od: Sob wrz 13, 2003 15:05
Lokalizacja: Gdynia

Post » Wto sty 08, 2019 0:46 Re: Nasze białaczkowce (FELV) cz.4

:)

OKI

Avatar użytkownika
 
Posty: 42584
Od: Śro gru 23, 2009 19:05
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pt sty 11, 2019 9:53 Re: Nasze białaczkowce (FELV) cz.4

Kharmie pisze:W tej chwili najgorsze jest to, że kot nie je i nie pije. Wcale. Nic a nic. Zero. Próbuje strzykawką mleko, wodę, gerberka - ale to tak 3 ml (mała strzykawka), dobrze jak uda mi się zrobić to dwukrotnie :( Ciężko jest też przekonywać weta, że zastosowane leczenie jest źle dobrane. Jutro podjadę do innej lecznicy, na kroplówkę, może zmianę leków, choć mam wrażenie, że wszyscy weci działają wg. jednego i tego samego schematu.... Tak jakby innych leków po prostu nie było... Szukam kogoś w Krakowie (lub kolo Krakowa), kogoś, kto wychodzi poza wyuczone schematy i nie skreśli na dzień dobry kota z białaczką, który szczęśliwie przeżył z tą chorobą już 8 lat! Poszukam w aptece jakiegoś preparatu z beta glukanem żeby podać jak najszybciej, obawiam się, że scanomune zanim do mnie dotrze pocztą, nie będzie już potrzebne... Nie chciałabym eksperymentować z tymi kroplami do nosa, bo kotka źle znosi gmeranie w tamtych okolicach, podejrzewam, że dlatego nie chce pić.


Witam, a z jakiej miejscowości jesteś? Mam ludzi którzy chca podzielic sie Virbagenem.Ich kotka zaczyna kuracje dzisiaj i zostanie jeszcze tego leku. Z tego co mówili trzeba to zużyc po otwarciu,dlatego musiałabys być z kotem w Katowicach dzisiaj ok.19 i przez kolejne dni tez.

balbina38

 
Posty: 3575
Od: Sob lis 15, 2008 16:41
Lokalizacja: Sosnowiec

Post » Sob sty 12, 2019 10:45 Re: Nasze białaczkowce (FELV) cz.4

Witam serdecznie

W tym tygodniu potwierdzono u mojego kota białaczkę, chciałabym zacząć leczyć go interferonem ludzkim, ale niestety mój weterynarz nie ma dojścia dojścia do tego leku, próbowałam też w Warszawie na Białobrzeskiej ale powiedzieli, że leczą tylko interferonem kocim.

Proszę o pomoc, może ktoś ma jakieś kontakty, albo komuś zostało z leczenia, ewentualnie wie gdzie można zakupić fiolkę na receptę od Veta.

Cancer_bl

 
Posty: 7
Od: Nie maja 08, 2011 7:21
Lokalizacja: Piaseczno

Post » Pon sty 14, 2019 10:42 Re: Nasze białaczkowce (FELV) cz.4

Cancer_bl - podnosiłam kocią odporność interferonem, dostałam go od doktor Agnieszki Zielonki w Animal Center. Może tam zadzwoń? To lecznica na Zamiany, na Ursynowie.
Matka Pasztetowa

Vi

 
Posty: 646
Od: Sob sty 22, 2005 23:31
Lokalizacja: Piaseczno

Post » Pon sty 14, 2019 22:22 Re: Nasze białaczkowce (FELV) cz.4

VI a dawno to było?

Cancer_bl

 
Posty: 7
Od: Nie maja 08, 2011 7:21
Lokalizacja: Piaseczno

Post » Wto sty 15, 2019 11:09 Re: Nasze białaczkowce (FELV) cz.4

Jakiś rok temu? Nie pamiętam dokładnie :)
Ale, jeśli dobrze pamiętam, w ostatnie wakacje kupowała ten interferon znajoma.
Matka Pasztetowa

Vi

 
Posty: 646
Od: Sob sty 22, 2005 23:31
Lokalizacja: Piaseczno

Post » Wto sty 15, 2019 13:33 Re: Nasze białaczkowce (FELV) cz.4

Oki dziękuję za podpowiedź, jutro mam konsultację u nowego lekarza, jak tam nie wyjdzie to spróbuję tam.

Cancer_bl

 
Posty: 7
Od: Nie maja 08, 2011 7:21
Lokalizacja: Piaseczno

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Blue, KotSib, skaz i 238 gości